Szaleństwo Polaków (FELIETON)

2
0
13
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Internet

Jeden z brytyjskich dziennikarzy nie może zrozumieć wyborczych wyborów Polaków: „Prawo I Sprawiedliwość” powstrzymało imigrację i stworzyła najlepiej prosperującą gospodarkę w UE. Czy ktoś potrafi wyjaśnić to szaleństwo?” Polacy głosujący na Zjednoczoną Prawicę także zadają sobie to pytanie.

Czy to nie czyste szaleństwo, aby w Warszawie Donald Tusk zdobył ponad pół miliona głosów? Władza ma znów trafić do nieodpowiedzialnego polityka, który dba jedynie o swoje interesy. Gdy był polskim premierem z dnia na dzień, wbrew swoim zapewnieniom, wyjechał z kraju, aby objąć stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. W tym samym czasie premier Danii, która również była kandydatką na ten urząd powiedziała, że bardzo jest tym stanowiskiem zainteresowana, ale dopiero po wygaśnięciu jej kadencji w kraju. Teraz Polacy nie wiadomo dlaczego znów zawierzyli Tuskowi, który jest znany z rzucania słów na wiatr, składania obietnic, o których natychmiast zapomina. Sam kilka miesięcy temu w stacji TVN żalił się dziennikarce, że nie może myśleć o tym siedzeniu na Wiejskiej. Będzie to dla niego prawdziwym koszmarem. Dlatego zapewne znów popłynie po jakimś czasie do Brukseli, oddając rządy jakiejś nowej Ewie Kopacz. A takich umysłów w tej partii nie brakuje. Czyż to nie szaleństwo, że premierem ma zostać człowiek zależny w swoim czasie od Putina i uległy Berlinowi. On za nic ma naszą suwerenność. Przekonamy się o tym wkrótce, gdy UE będzie przeforsowywała projekt landalyzacji Europy. Państwom średnim i małym zabierze się prawo weta, zmusi się do przyjęcia euro i podda dyktatowi Berlina. Polacy tak wybrali. 

 

Czyż to nie czyste szaleństwo, że nie wzięliśmy udziału w referendum, które jest przejawem demokracji. Tym samym skazaliśmy się na nielegalnych imigrantów, nowe podniesienie wieku emerytalnego, wyprzedaży majątku narodowego i niepewnych losów zapory na granicy białoruskiej. 

 

Czy to nie czyste szaleństwo, że oddaliśmy rządy partiom, które niewiele mają ze sobą wspólnego, a które jednoczyła jedna idea – odsunąć PiS od władzy. Partie te, które nie chciały stworzenia jednej listy, teraz stoją murem za Tuskiem i zjednoczyłyby się nawet z diabłem, byle by tylko dorwać się do stołków. Sama KO złożona jest z wielu podmiotów: Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej i Zielonych. To ona przejmie najważniejsze resorty w kraju: obrony, sprawiedliwości i sądownictwa. Zaś lewica ma odpowiadać za edukację. W imię czystego szaleństwa znów zostaną wyrównane krzywdy ubekom, podniesie się wiek emerytalny, sprowadzi imigrantów, podporządkuje polskie prawo dyrektywom unijnym, zlegalizuje aborcję na żądanie, rozmontuje polską szkołę, wprowadzi programy seksualizacji dzieci, urządzi świeckie państwo, „opiłuje przywileje katolików”, zlikwiduje wszystkie tarcze osłonowe, podniesie ceny paliw, ograniczy polską armię. Znów ze studiów telewizyjnych będzie płynął jeden „słuszny” przekaz. 

 

Będziemy teraz bezsilnie patrzeć na powolne rozmontowywanie państwa, bo przecież wszystko co PiS wprowadził, musi być zmiecione z powierzchni ziemi. Czasami te wyborcze szaleństwa graniczyły z samobójstwem. Bogatynia, które była zagrożona zamknięciem Turowa i wpadnięcia w spiralę bezrobocia, a która jedynie rządom Morawieckiego zawdzięcza egzystencję, zagłosowała w sposób kuriozalny. PiS uzyskał 39,30 proc poparcia, a opozycja 49,12 proc. 

 

Podobno zwyciężyła demokracja, która pokonała faszyzm. Warto w tym miejscu przypomnieć sobie rok 2015, gdy prawica obejmowała rządy. PO głosiło, że wybory zostały sfałszowane, utworzyła KOD, wypromowała jej lidera Kijowskiego i wyprowadziła ludzi na ulice, a na koniec zorganizowała pucz sejmowy z okupacją Sejmu i przygotowywała się do urządzenia majdanu. A w końcu ogłosiła się totalną opozycją, tworem który nigdzie w cywilizowanym świecie nie istnieje.  A teraz? Prawica, która znalazła się w zwycięskim potrzasku i choć zwyciężyła to nie ma większości, aby rządzić, nie kwestionuje wyników wyborów, nie wyprowadza ludzi na ulice i nie knuje majdanu. 

 

Co pewien czas Polaków ogarnia jakiś niezrozumiały syndrom szaleństwa. Zaczynają myśleć i zachowywać w sposób całkowicie irracjonalny. Wystarczy przypomnieć sobie seanse nienawiści pod pałacem prezydenckim po katastrofie smoleńskiej. To stawianie krzyży z puszek po piwie, lżenie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przypalanie papierosami osoby modlące się pod krzyżem, sikanie na znicze itp. itd. Te orgie satanistyczne wciągnęły ludzi. Teraz podobne szaleństwo nas nawiedziło. Co my, zepchnięci znów na margines życia zwolennicy prawicy możemy robić? Trudno znów podnieść się z tej traumy, bo tak jak mówi Adam Borowski znany działacz opozycji demokratycznej i niepodległościowej w PRL – „Nie mogę pojąć, jak to możliwe, że na partię zdrady, która reanimowała komunistów, która chce ubekom naprawiać krzywdy, która chce zabijać dzieci nienarodzone, która atakuje Kościół zagłosowało ponad 30 proc. moich rodaków. Mam 69 lat i będę musiał patrzeć, jak zdrajcy za zagraniczne pieniądze, pozbywają się suwerenności mojej Ojczyzny…i to pod szczytnymi hasłami ratowania wolności – jak w XVIII w. To ból nie do zniesienia. Miej Boże Polskę w opiece”. 

 

Dobrze znał duszę Polaków Piłsudski, który mówił: „Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi. A niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale bardzo kosztownym”. Choć dzisiaj trudno nawet mówić, czy Polacy chcą niepodległości czy może raczej wchłonięcia nas przez UE. 

 

Iwona Galińska 

 

Źródło: IG

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną