PO chciało nowego szefa Policji z orzeczeniem o trwałej niezdolności do służby i powiązaniami z deweloperami (FELIETON)
Platforma Obywatelska postanowiła wymienić komendanta głównego policji (a od dnia kiedy na Komendzie Głównej zdetonował pocisk z granatnika raczej komedianta głównego policji) generała Jarosława Szymczyka, który podał się do dymisji po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość tak wygrało wybory, że niemożliwym okazało się stworzenie przez nich nowego rządu. Wtedy pierwszy komediant służb mundurowych w Polsce postanowił przejść na zasłużoną emeryturę. Mam tylko nadzieję, że to nie zamknie tematu złamanie przez niego co najmniej ośmiu paragrafów z kodeksu karnego i jawnego, wielokrotnego złamania ustawy o broni i amunicji, tylko, że jakiś prokurator się w końcu do niego dobierze i postawi go przed sądem z bardzo poważnymi zarzutami.
Tylko, że Platformersi wybrali sobie kandydata, który jak się najpierw okazało miał orzeczenie o trwałej niezdolności do służby, a potem jeszcze doszły jego rozmaite powiązania biznesowe z nie zawsze czystymi finansowo (bo przecież nie moralnie) deweloperami. I nawet ta zaleta, że to bliski kumpel byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji (tego od podpalania budki strażniczej pod ruską ambasadą), a teraz nowego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza tym razem nie pomogła. Tym kandydatem był niejaki Mariusz Dąbek, były szef małopolskiej policji, związany z PO i byłym ministrem. Przyjaźnił się z Sienkiewiczem jeszcze w czasach poprzedniego rządu Donalda Tuska, kiedy Sienkiewicz był ministrem spraw wewnętrznych i koordynatorem służb specjalnych, w którego kompetencjach było między innymi zarządzanie policją.
Były komendant powinien siedzieć
„Gdyby Jarosław Szymczyk nosił pod mundurem resztki honoru, do dymisji powinien podać się najpóźniej po skandalu z odpaleniem granatnika w Komendzie Głównej Policji. Absolutną kompromitacją był przecież cały ten wybuch w gabinecie, ale osobna sprawa równie bulwersująca to nielegalne przewiezienie broni przez granicę polsko-ukraińską. Złożona wówczas dymisja być może pozwoliłaby niektórym zapamiętać pana Szymczyka jako człowieka choć odrobinę honorowego. Natomiast dziś nikt nadziei w tej sprawie chyba już nie ma” – powiedziała w rozmowie z mediami posłanka klubu PSL-Trzecia Droga i była nadkomisarz policji Magdalena Sroka. I ja się z tą opinią zgadzam w dwustu procentach, ale nowa władza stara się wybierać ludzi na takim samym poziomie, jak i poprzednia.
Inwalida niewojenny i niewojskowy
Najpierw w mediach pojawiły się problemy w kwestii dotyczącej zgody komisji lekarskiej na powrót do służby Dąbka, ponieważ facet miał i nadal ma „orzeczenie o trwałej niezdolności do służby”. Jak widać z powrotem starej, nowej władzy błyskawicznie ozdrowiał. W czym zapewne miały mu pomóc stare przyjaźnie, ponieważ jego kandydatura była mocno forsowana przez Bartłomieja Sienkiewicza i Pawła Grasia u obecnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego (zresztą też człowieka niezbyt wysokich lotów intelektualnych i moralnych, jak to w każdej partii wodzowskiej). Żeby przyspieszyć i ominąć procedurę powołania, miał zostać cywilnym komendantem głównym, przez pewien okres miał być jedynie pełniącym obowiązki. A potem dopiero wrócić do pełnego stopnia służbowego. Jednak najprawdopodobniej Dąbka mieli załatwić urzędnicy związani z poprzednim kierownictwem MSWiA i ministrem Mariuszem Kamińskim, którzy takiej zgody nie chcieli wydać. I słusznie, skoro facet był trwale niezdolny do służby. Potem go jeszcze dobili, kiedy do kilku największych, ogólnopolskich redakcji wysłano maila z opisem działalności zawodowej Dąbka w ostatnich latach. A zajmował się on wspieraniem krakowskich deweloperów w ich rzadko kiedy czystych rozgrywkach. Były szef małopolskiej policji bowiem pracował w kilku krakowskich firmach deweloperskich. A jeden z byłych prezesów tej firmy w 2019 roku usłyszał zarzuty korupcyjne, a Dąbek miał mu pomagać w tym, żeby się z tego wykaraskać. Tak przynajmniej wynika z rozesłanego maila.
Ciekawe co by się stało, gdyby powołano Dąbka, a to wszystko wypłynęło kilka dni później. Byłaby to gigantyczna wpadka nowego rządu, może nie taka jak afera wiatrakowa rządu, który jeszcze nie powstał, ale też byłoby ciekawie.
Zdzisław Markowski
Źródło: ZM