Grudniowe mroki (FELIETON)
Nasze władze totalitarne upodobały sobie zatrucie życia części społeczeństwa w przypadającym czasie okresu Bożego Narodzenia.
Tak było w 1970 r. gdy upadający reżim Gomułki rozprawił się krwawo ze stoczniowcami z Wybrzeża. Tak było 13 grudnia 1981 r., gdy Jaruzelski wypowiedział wojnę swojemu narodowi. Pamiętamy również o sejmowym puczu przegranych w wyborach parlamentarnych, gdy prawica przejęła władzę.
Teraz również nastały grudniowe mroki. Nowa władza w postaci Donalda Tuska chciała jak najszybciej rozpocząć swój program zemsty i wybrała do tego okres przedświąteczny Bożego Narodzenia. Wszystko według zasady – ludzie są zaabsorbowani przygotowaniami do świąt i nie zwrócą większej uwagi na bandyckie poczynania nowej władzy.
Pierwszy raz po 1989 r. z taką siłą ruszono do demolowania polskich mediów: telewizji, radia i PAP. Ekipa pułkownika służb specjalnych i obecnego ministra kultury Sienkiewicza opierając się na uchwale sejmowej, która nie ma żadnej mocy prawnej a wyraża jedynie opinię Sejmu, wdarła się do TVP na Placu Powstańców Warszawy i wyłączyła nadawanie niektórych kanałów. To samo zrobiono na Woronicza. „Silni ludzie”, a właściwie zwykłe bojówki siłą wypychali pracowników. W wyniku tych przepychanek poturbowano posłankę PiS. Ludzie spontanicznie zaczęli się zbierać pod siedzibami TVP i Polskiej Agencji Prasowej, aby wesprzeć dziennikarzy, którzy razem z posłami PiS nie opuszczali siedzib telewizji polskiej i PAP. Grupy posłów PiS w ramach interwencji poselskiej miały do tego prawo, a strona atakująca działała na zasadzie całkowitego bezprawia. Wejście „silnych ludzi” kojarzyło nam się dotąd z Rosją i Białorusią, a w Polsce już zapomnieliśmy o takich standardach.
Trzeba przyznać, że Tusk tak mało wiarygodny w swoich obietnicach wyborczych, tutaj był konsekwentny. Cały czas podczas wyborczych spotkań nienawiści zapowiadał takie działania. Miał zrobić w mediach publicznych błyskawiczny porządek, wszystko pozamiatać żelazną miotłą, wprowadzić do instytucji w ramach ich przejęcia bandytów o grubych karkach. Na razie dokonał tego w mediach publicznych, ale jeszcze zemsta nie dosięgła Trybunału Konstytucyjnego, Narodowego Banku Polskiego, IPN. Podobno wódz jest wściekły, ze idzie to tak wolno. Czy kieruje się tylko chęcią zemsty, czy działa także na czyjeś polecenia? Prasa niemiecka jest zachwycona uderzeniem w „polski nacjonalizm”. Unia Europejska milczy i nie zabiera głosu, gdy tak jawnie łamana jest konstytucja i króluje bezprawie. Złamany został porządek prawny. Bartłomiej Sienkiewicz wydał komunikat, że podjął decyzję o zmianie władz wszystkich mediów publicznych. Podparł się zapisami Kodeksu spółek handlowych i sejmową uchwałą. A cel to przywrócenie ładu prawnego, tak jak oni to rozumieją, czyli opieranie swoich działań na bezprawiu.
A co robi Adam Bodnar minister sprawiedliwości? Stwierdził, że ma „absolutnie pełne zaufanie do ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza i uznanie dla posłów za przejęcie uchwały w sprawie przywrócenia ładu prawnego”. Teraz tylko dzięki kanałowi Republika można się o wszystkim dowiedzieć, bo nowych mediów publicznych nie da się słuchać. To powtórka szumu medialnego TVN tylko w mniej profesjonalnym wydaniu. Chrońmy naszą Republikę, bo tylko ona daje nam prawdziwy obraz, a władza będzie chciała dobrać się jej do skóry.
Gdy „silni ludzie” wkraczali do siedzib mediów publicznych, przyjechała do nas wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova z wizytą dotyczącą praworządności i wolności mediów. Osobiście zobaczyła, jak wygląda przywracanie demokracji przez nową ekipę rządzącą. Zobaczyła i… udała, że tego nie widzi. W Brukseli wszystko u nas idzie zgodnie z ich scenariuszem. Mityczne KPO zostanie odblokowane, bo Tusk wywiązał się ze zobowiązania i odsunął PIS od władzy, a stosowanie bandyckich metod nie jest ważne.
Ale Tusk ma jeszcze jeden kłopot. W wyniku wyborów mamy w Polsce kohabitację. Prezydent wywodzi się z innego ugrupowania, a z innego premier. Tak też było, gdy prezydentem był Lech Kaczyński a premierem Tusk. Pamiętamy ten przemysł pogardy, z którym na co dzień musiał się mierzyć prezydent, te ciągle utarczki o wszystko z premierem, który miał doskonałego pomagiera Janusza Palikota. Doprowadziło to w końcu do tragicznej śmierci prezydenta. Oby historia się nie powtórzyła. Andrzejowi Dudzie „rura nie zmiękła” i to bardzo denerwuje Donalda Tuska, który zignorował list prezydenta. Andrzej Duda podkreślił w nim, że „cel polityczny nie może stanowić usprawiedliwienia dla łamania zasad konstytucyjnych i prawa”. I wezwał „premiera Donalda Tuska i Radę Ministrów do respektowania polskiego porządku prawnego”. Spotkało się to z arogancką odpowiedzią premiera. Wściekłość wywołało zawetowanie prezydenta ustawy okołobudżetowej, w której media miały być wsparte kwotą 3 mld zł.. Prezydent Andrzej Duda swoje stanowisko wyjawił w orędziu noworocznym. Powiedział, że nie może być zgody na łamanie konstytucji i prawa i wezwał obóz rządzący do opamiętania. Zwrócił uwagę na bezpieczeństwo Polski, które jest najważniejsze. Z prezydentem Tuskowi nie pójdzie tak łatwo. Duda nie odstąpi od swoich zasad, a przeciwnicy chcą go wciągać w pułapki. Jedna z nich to sprawa laski ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Prawo łaski prezydenckiej jest niepodważalne i nie obramowane, żadnymi warunkami. Mówi o tym jasno podręcznik uniwersytecki Prawa Karnego. Przeciwnicy namawiają prezydenta, aby ten ponownie ich ułaskawił, tym samym wciągają głowę państwa w pułapkę relatywizmu. Ukłuje się teorię, że prezydent nie wydaje jednoznacznych decyzji. Wszystko jest płynne i nie opiera się na żadnych zasadach. Jest to bardzo niebezpieczne.
Iwona Galińska
Źródło: Redakcja