Płużański: Zamordowany za wiarę świętą, za Ojczyznę, za prawdę i sprawiedliwość (FELIETON)

1
0
1
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Internet

Ppłk Łukasz Ciepliński, ostatni komendant AK/WiN wiedział, że nie będzie miał pogrzebu, tylko zostanie wrzucony pod osłoną nocy do jakiegoś bezimiennego dołu. Dlatego 1 marca 1951 r. tuż przed śmiercią połknął medalik z Matką Boską. To jak dotąd nie wystarczyło do identyfikacji jego szczątków na Łączce Powązek Wojskowych w Warszawie. Ciepliński pisał do bliskich grypsy z celi śmierci, również te świąteczne, wigilijne.

Łukasza Cieplińskiego i pozostałych członków kierownictwa Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość bezpieka aresztowała na przełomie listopada i grudnia 1947 r. W śledztwie byli nieludzko torturowani. Pod wpływem bicia Ciepliński ogłuchł na jedno ucho, a kiedy nie mógł już chodzić o własnych siłach, na przesłuchania wnoszono go na kocu. 14 października 1950 r. krzywoprzysiężny sąd skazał go "na pięciokrotną karę śmierci, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek całego mienia". 16 grudnia 1950 r. w majestacie stalinowskiego bezprawia sąd wyższej instancji utrzymał wyrok w mocy, a "prezydent" Bierut decyzją z 20 lutego 1951 r. nie skorzystał z prawa łaski.

Po prezesie IV Zarządu WiN pozostało niewiele pamiątek. Zachowały się jednak grypsy - pisane w tajemnicy przed ubecją listy do rodziny. Czekając w celi śmierci na wykonanie wyroku, Ciepliński pisał je do żony i małego syna Andrzejka, którego nigdy osobiście nie poznał. Z celi wynosił je współwięzień skazany na dożywocie.

"Wisiu, siedzę w celi śmierci. Śmierci nie boję się zupełnie. Żal mi tylko Was, sieroty moje najdroższe [...]. Wiem, że myślą, sercem i modlitwą jesteś stale przy mnie. ODCZUWAM TO. Widzę wówczas Twoją zbolałą buzię na procesie. Ty znasz mnie najlepiej, dlatego musiałaś boleć, słysząc te kłamliwe, prowokacyjne i krzywdzące mnie zarzuty. Bądź, Wisiu, dzielna. Przejdź nad cierpieniem z godnością i spokojem i wiarą w sprawiedliwość Bożą. Tylko nam ona została. Cel Twój i zadanie to Andrzejek i wierzę, że go wychowasz na człowieka, na Polaka i na katolika, że przekażesz mu swoje wartości duchowe i silnie zwiążesz ze mną i ideą, dla której żyłem".

"Andrzejku! Pociecho moja jedyna. Ofiarowując Ciebie opiece Matki Bożej, proszę Ją, aby z ducha Twego wyrosło w czyn moje serce zdławione rękami wrogów. Ażeby moje marzenia zapadły do Twego serca jak iskry płomienne. Ażebyś był mężnym i słowo dane wobec Boga, Ojczyzny i własnego ducha przedkładał nad życie. Abyś był szlachetny i miał zawsze czyste serce. Aby uśmiech nie schodził z Twoich ust nawet w momencie, gdyby szatańskie ręce życie Tobie - jak mnie - odebrać chciały. Abyś utulił w bólu i otarł łzy Matce i był dla niej prawdziwą radością. Pamiętaj, że istnieją trzy świętości: Bóg, Ojczyzna i Matka. Bądź dobry dla Matki. Zostań lekarzem, inżynierem, naukowcem lub ekonomistą, co wolisz. Nie zapominaj o ojcu i jego idei. Bądź Polakiem, to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków. [...] Bądź katolikiem, to znaczy pragnij poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu. Katolik to nie niedołęga, ale zdolny, przedsiębiorczy, służący dobru i walczący ze złem. Przez wykształcenie umysłu i charakteru osiągnąć musisz odpowiednie stanowisko społeczne - by cele te móc realizować. Łukasz"

"Kochana Wisiu! Jeszcze żyję, chociaż to już ostatnie prawdopodobnie dla mnie dni. Siedzę z oficerem gestapo. Oni otrzymują listy - ja nie. A tak bardzo chciałbym otrzymać chociaż parę słów - Twą ręką napisanych. I ten ból składam u stóp Boga i Polski. Sercem, myślami - jestem zawsze z Wami. Odwrotnie Ciebie odczuwam zawsze przy sobie. Odmawiając codziennie różaniec - wydaje mi się że słyszę Twoje i Andrzejka odpowiedzi. W ostatnich godzinach życia Bogu dziękuję za to, że mogę umierać za Jego wiarę świętą, za moją Ojczyznę oraz za to, że dał mi tak dobrą Żonę i wielkie szczęście rodzinne. Łukasz".

"Widzisz, Synku - z Mamusią modliliśmy się zawsze, byś wyrósł ku chwale idei Chrystusowej, na pożytek Ojczyźnie i nam na pociechę. Chciałem służyć Tobie swoim doświadczeniem. Niestety to może moje ostatnie do Ciebie słowa. W tych dniach mam zostać zamordowany przez komunistów za realizowanie ideałów, które Tobie w testamencie przekazuję. O moim życiu powie Tobie Mamusia, która zna mnie najlepiej. W tej ciężkiej dla mnie godzinie życia świadomość, że ofiara moja nie pójdzie na marne, że niespełnione sny i marzenia nie zamknie nieznana mogiła, ale że będziesz je realizował Ty, jest dla mnie wielkim szczęściem. Będę umierał w wierze, że nie zawiedziesz nadziei w Tobie pokładanych. Do serca Cię tulę i błogosławię. Bóg z Tobą".

"Andrzejku! Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu twego umysłu i charakteru. Niestety okrutny los zabiera mnie przedwcześnie, a Ciebie zostawia sierotą. Dlatego piszę i płaczę. Ja odchodzę - Ty zostajesz, by w czyn wprowadzać idee ojca. Andrzejku: celami Twego życia to:
a) służba dobru, prawdzie i sprawiedliwości oraz walka ze złem.
b) dążenie do rozwiązywania bieżących problemów na zasadach idei Chrystusowej. W tym celu realizować je w życiu i wprowadzać w czyn.
c) służba Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu".
Nowy Rok 1951 r.:

"Siedzę w celi śmierci z 40 - jak ja - skazanymi. Co pewien czas zabierają kogoś. Nadchodzi mój termin. Jestem zupełnie spokojny. Gdy będą mnie zabierać, to ostatnie moje słowa do kolegów będą: cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Ojczyznę i jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość".
Jeden z ostatnich grypsów do rodziny:

"Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać. Żegnaj mój ukochany. Całuję i do serca tulę. Błogosławię i Królowej Polski oddaję. Ojciec".
Łukasz Ciepliński żył tylko 38 lat. 3 maja 2007 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie najwyższym polskim odznaczeniem - Orderem Orła Białego.

Tadeusz Płużański

Źródło: Tadeusz Płużański

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną