Pastor chciał usmażyć we frytkownicy w Mac Donald's głowę kolegi żony (FELIETON)

0
0
3
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / https://commons.wikimedia.org/wiki/File:McDonald%27s_restaurant_at_ulica_Morska,_Gdynia.jpg

Amerykański pastor został oskarżony o to, że pobił, a potem chciał usmażyć głowę kolegi żony we frytkownicy w McDonald's. Do zdarzenia doszło w High Point w Karolinie Północnej. Do całego zdarzenia doszło na skutek rycerskości pastora wobec swojej żony. Ponieważ to ona doprowadziła do owego konfliktu, a mąż tylko próbował ją ratować. Bijąc i grożąc usmażeniem typowi, który w pracy „nie okazał szacunku jego żonie”. Cóż na szacunek trzeba sobie zapracować, a pani to wyraźnie nie wyszło, a potem musiała wezwać kawalerię w postaci męża pastora.

Wycieczka protestanckiego pastora do McDonald's w Karolinie Północnej w USA zakończyła się bardzo nietypowo, ponieważ zamiast pożarcia big maca z frytkami i colą doszło do... aresztowania! Duchowny został oskarżony o pobicie oraz o „próbę usmażenia głowy współpracownika żony”. Dodajmy współpracownika w sieci restauracji. Za swoje białorycerstwo wobec własnej małżonki krewki pastor może zarobić nawet kilkanaście lat więzienia. Całe zdarzenie miało miejsce 28 grudnia w trakcie przerwy świątecznej w High Point w Karolinie Północnej.

Kiedy żona nie nadaje się na kierownika...

Cała sprawa wynikła z faktu, że żona po prostu nie nadaje się na kierownika. I to nawet w tak „elitarnej” pracy, jak „restauracja” Mac Donald’s (o ile w Polsce ta sieć była takim przejawem luksusu i aspiracji do klasy średniej, to w Stanach jest ona traktowana, jako najtańsza żarciodajnia dla melatoninowych mniejszości ze świadczeniami w postaci rządowego benefitu taki odpowiednik barów mlecznych w PRL-u. Tylko że w barach mlecznych nie było tylu czarnych i latynosów). Na pewno jednak pastor Dwayne Waden nie miał w udanych świat, skoro spędził je w więzieniu. Został bowiem aresztowany po tym, jak wszedł do „restauracji” McDonalds w High Point w Północnej Karolinie, gdzie jego żona szkoliła się na kierownika, żeby ugotować we wrzącym oleju głowę jego kolegi z pracy. Ponieważ dostał telefon od małżonki, która poskarżyła się mężusiowi, że jej „koledzy z pracy nie okazują jej szacunku”. A ten, jak przystało na dobrego, kochającego męża uznał, że zaradzi temu w najwłaściwszy możliwy sposób – po prostu spuszczając im manto i uzupełniając je odpowiednimi groźbami karalnymi.

Pastor próbował usmażyć głowę współpracownika żony

Dlatego po przybyciu na miejsce ewangelicki duchowny wszedł za ladę (o tyle dobrze, że nie na ladę, jak to kiedyś uczynił niejaki pewien celebryta, znany jako Malik Montana) i kilkakrotnie przywalił współpracownikowi żony. Ponieważ jednak uznał, że to może nie wystarczyć to jak relacjonują media „położył ręce na szyi zaatakowanego, zaprowadził go do frytkownicy i groził zanurzeniem głowy w rozgrzanym oleju”. Nie wiadomo, czy pastor zrobił to na serio, czy tak dla jaj, ale w każdym razie gotowanie zostało przerwane przez innych pracowników restauracji, a potem przez przyjazd na miejsce zbrodni policji. Jak podał pełniący funkcję rzecznika prasowego miejscowych glin oficer policji „Pracownik doznał rozległego stłuczenia czoła i prawego oka, a także zadrapań na szyi. Chociaż służby ratunkowe udały się do McDonalds, pracownik zdecydował się, aby członek rodziny zabrał go do pobliskiego szpitala”. Cóż też bym zdecydował – w końcu tym razem za szpital zapłaci albo McDonalds, albo krewki pastor, a nie poszkodowany, więc warto się przynajmniej przebadać po owym przestępstwie i urazach głowy spowodowanych twardą, jak radziecka stal pięścią miejscowego przedstawiciela duchowego.

Co dalej

Pastor Waden wpłacił kaucję w wysokości 1000 dolarów na zabezpieczenie swojego zwolnienia z aresztu i ma czas na przemyślenia, przynajmniej do czasu rozstrzygnięcia sprawy na sali sądowej. A ta ma odbyć się 22 stycznia (w Polsce też to pewnie byłby 22 stycznia, ale jakiegoś 2030 roku). Poza tym owe przemyślenia wcale nie będą wesołe, ponieważ co jak co, ale jawny napad na człowieka w miejscu publicznym, przy dużej liczbie świadków to jest już przegięcie bagiety i nawet zaprzyjaźniony sędzia (inaczej niż w Polsce) go nie zwolni z odpowiedzialności karnej, a co gorsza później jeszcze pokrzywdzony będzie mógł dochodzić swoich praw za straty fizyczne i moralne na drodze cywilnej. A to może być bardzo kosztowne.

A wszystko dlatego, że jego żona poszła do pracy, zamarzył jej się awans, choć nie potrafiła postępować z ludźmi, zamiast spokojnie siedzieć w domu. Ot Ameryka.

 

Zdzisław Markowski

 

Źródło: ZM

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną