Hołownia przegrywa w sprawie mandatu Macieja Wąsika?
Szymon Hołownia chciał, żeby sędzia Sądu Pracy, który wydał postanowienie o wygaśnięciu mandatu Mariusza Kamińskiego, zrobił to samo w przypadku mandatu Macieja Wąsika. Ten jednak odmówił.
Przypomnijmy, że Szymon Hołownia wydał decyzję o wygaśnięciu mandatów posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Następnie, obaj panowie się odwołali. Hołownia dokonał wówczas rzeczy niebywałej: ignorując normalną drogę przez biuro podawcze Sądu Najwyższego udał się od razu do zaprzyjaźnionego sędziego prezesa Izby Pracy Piotra Prusinowskiego, aby ten orzekł w tej sprawie. To nic, że nikt nie ma prawa narzucać sądowi, w jakiej izbie i składzie ma orzekać (tym bardziej, że to nie jest sprawa dla Sądu Pracy). Prusinowski sprawę przyjął i (sic!) bez akt, których nie otrzymał, wydał błyskawiczne orzeczenie, że odwołanie Mariusza Kamińskiego zostaje odrzucone.
Hołownia chciał zrobić to samo z odwołaniem Macieja Wąsika, ale nie zdążył. Izba Kontroli Sądu Najwyższego rozpatrzyła już bowiem jego odwołanie i stwierdziła, że poseł ma rację. Hołownia nie miał prawa wygasić jego mandatu. Pomimo próśb skierowanych przez Hołownię do Prusinowskiego, aby wydał orzeczenie w sprawie Wąsika, ten odmówił, prawdopodobnie obawiając się złamania prawa i powstania dualizmu prawnego. Stwierdził, że musi kierować się domniemaniem, że Izba Kontroli (nie uznawana przez nowy rząd i część sędziów) jest jednak Sądem Najwyższym i nie może wydać powtórnego rozstrzygnięcia w tej samej sprawie.
Hołownia ma teraz związane ręce. Jeśli wyda postanowienie o wygaśnięciu mandatu Wąsika, zrobi to bez żadnej podstawy prawnej. Jeśli tego nie zrobi, przyzna się do porażki.
Źródło: RMF24