Bezprawie - znaczy nowe prawo (FELIETON)
Co może wypłynąć dobrego z rządów nienawiści, zemsty? Ze zła nigdy nie może wyrosnąć dobro. Tak się dzieje obecnie. Rząd premiera Tuska swoimi działaniami chce zaspokoić swoją zemstę i najbardziej zabetonowanego swojego elektoratu, takich Sewerynów, który radził do końca ”dop…anie”, a niektórzy nosili emblematy ośmiu gwiazdek.
Trudno wierzyć, aby zaledwie przez miesiąc rządów udało się wprowadzić wielki chaos w kraju. Teraz sprawiedliwość nie oznacza sprawiedliwości, a prawo nie nazywa się prawem. Ostatnio powstał nowy termin – dualizm prawny. Tylko, że takiego określenia nie ma w polskim prawie. Jest jedno prawo, które jak dotąd nie zostało zmienione i ono obowiązuje w całej pełni, a nie wybiórczo. Rządzący zachowują się tak, jakby z worka pod nazwą prawo, wyciągali karteczki i te przepisy, które im nie odpowiadają, odrzucali. Tak było z działalnością Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. Gdy do Sejmu przyszło pismo, że ta Izba przywraca odebrane niesłusznie przez marszałka Sejmu mandaty posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, Szymon Hołownia tego nie uwzględnił i zaniósł pismo w tej sprawie do Izby Pracy, która się nie powinna zajmować takimi sprawami, ale tam był zaprzyjaźniony sędzia, który wydał odmienne postanowienie. To tak jakby ktoś chciał kupić chleb i w tym celu poszedł do sklepu obuwniczego. Ale Izba Kontroli Nadzwyczajnej, która jako jedyna ma takie uprawnienia związane z kwestiami wyborów, jest przez obecne władze nieuznawana. Jednak gdy ta sama Izba potwierdziła prawidłowość wyborów parlamentarnych, to rządzący to przyjęli z zadowoleniem.
Brać z przepisów prawa co się komu podoba to oznacza ten neologizm „dualizm prawny”. Prawo jest tylko jedno i wszystko będzie dobrze, gdy rządzący będą się do niego stosowali. Przepisy prawne można legalnie zmieniać ustawami sejmowymi z zachowaniem wszelkich przepisów. Jeżeli tego nie ma, wszelkie wymysły nowej władzy są bezprawne.
To samo dotyczy Prokuratury Krajowej, która jest solą w oku ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. To zadziwiające, jak ten człowiek skutecznie niszczy swój dotychczasowy dorobek. Z rzecznika praw obywatelskich przeistoczył się w „rzeźnika praw obywatelskich”. Najpierw działa na „rympał’, a dopiero potem szuka usilnie podstaw prawnych, których nie udaje mu się znaleźć. Tak było z nielegalnym przejęciem TVP i Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej. Choć nowych władz nie udało się wpisać do KRS, to dalej pustoszy się te placówki. Obecnej TVP trudno oglądać. Jest robiona tak po amatorsku i została skrajnie upolityczniona, że stała się drugim TVN, tylko warsztatowo gorszym.
Prokuratura Krajowa według Bodnara powinna mu całkowicie podlegać, z pominięciem wszelkich przepisów prawnych. Dlatego powołuje się nowego Prokuratora Krajowego, nazywa się go p.o. i chce się go siłą wprowadzić do gabinetu, który zajmuje Prokurator Krajowy Dariusz Barski. Nikt Prokuratora Krajowego nie odwoływał, a jest to tylko możliwe wtedy, gdy taki wniosek będzie miał podpis ministra sprawiedliwości, premiera i prezydenta. Jak do tej pory do Andrzeja Dudy nikt takiego wniosku nie składał, dlatego wszelkie próby obsadzenia własnego nominata nie mogą się udać Adamowi Bodnarowi. Prokuratorzy krajowi jak dotąd trzymają się dzielnie i wykonują swoje obowiązki.
Z tymi wszystkimi działaniami związany jest prezydent Andrzej Duda, który legalnie sprawuje swoją już drugą kadencję. Wobec niego rozpoczęto podobne działania, jakie stosowano wobec ś. p. Lecha Kaczyńskiego. Ten ohydny hejt, który wylewa się na głowę prezydenta, ta polityka pogardy jest nam wszystkim dobrze znana z czasów sprzed katastrofy smoleńskiej. Już na wiecach przedwyborczych Tusk zapowiadał, że poradzą sobie z prezydentem, a on ma nadzieję, że mu rura zmięknie, cytował wiersz Miłosza, w którym groził głowie państwa śmiercią. Andrzejowi Dudzie „rura” nie zmiękła, dlatego trzeba go ignorować we wszystkim. Jego podpisy nie są ważne, można się bez nich obejść.
To wszystko dzieje się przy pełnej aprobacie Berlina i Brukseli, z pokazywaniem Polakom paciorków, które w ramach KPO otrzymają, gdy będzie rządził Donald Tusk. Po skandalicznym spektaklu, który władza urządziła Kamińskiemu i Wąsikowi, po ignorowaniu łaski prezydenckiej, którą im udzielił prezydent w 2015 r., próbie odebrania im mandatów poselskich, wdarcia się policji na teren Pałacu Prezydenckiego i pod nieobecność chwilową prezydenta, aresztowaniu ich i osadzeniu w więzieniach, ze względów humanitarnych zmuszono Andrzeja Dudę do ponownego ich ułaskawienia tylko w innym trybie. Gdy wyszli na wolność, dowiedzieliśmy się, że wobec Mariusza Kamińskiego stosowano tortury, bo tylko tak można nazwać przymusowe jego dokarmianie przez sondę. Dwóch więźniów politycznych po aresztowaniu rozpoczęło proces głodowy, a stan zdrowia Kamińskiego pogarszał się. Miał kłopoty kardiologiczne i sędzia z „Iustiti” wydał nakaz przymusowego dokarmiania. Jest to bardzo drastyczna forma, którą ONZ wskazało, że jest ona sprzeczna z prawem międzynarodowym i stanowi „poniżające” traktowanie zatrzymanych. Jak dotąd była stosowana wobec więźniów Al-Kaidy w Guantanamo.
Nikt nie kwestionuje ich prawa do rządzenia. Zdobyli większość w parlamencie, wprawdzie nie pojedynczo, ale w cudacznej koalicji, ale zrobili to zgodnie z prawem. Dalej też mogli rządzić w ten sposób – na mocy ustaw z podpisem prezydenta. Ale to dla nich za długa droga. Im się bardzo spieszy. Chcą zadowolić natychmiast Brukselę, siebie i swój ośmiogwiazdkowy elektorat. Na to nie może być zgody.
Iwona Galińska
Źródło: IG