Zaporowy prezydent (FELIETON)
Wiadomo było, że gdy nastąpi kohabitacja, rozpoczną się tarcia między rządem a prezydentem. W przeszłości już tak bywało i trzeba dobrej woli, aby współpraca układała się poprawnie. Gdy rządy koalicji 13 grudnia doszły do władzy, nie można się było niczego dobrego spodziewać, ale nikt nie zdawał sobie sprawy, do jakiego stopnia nienawiści może dojść. Dla rządzących prezydent stał się zbędną zaporą, człowiekiem, który jedynie chce blokować ich niedemokratyczne rządy.
Trudno komuś, kto przestrzega prawa i konstytucji, zaakceptować rządy, które stosują prawo na zasadach „jak my je rozumiemy”. I dokonują demolki wszystkich instytucji. Na pierwszy ogień poszły publiczne media, które zostały przejęte na rympał, z pogwałceniem wszelkich zasad. Po prostu weszli silni ludzie, wyłączyli sygnał nadawczy, stworzyli atrapę programów telewizyjnych, która w sondażach pikuje w dół. Nie chcieli poczekać, aby zmiany przeprowadzić zgodnie z prawem i wprowadzić je na mocy ustawy sejmowej.
Następna była afera z dwoma posłami Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem. Nie uznano wobec nich prezydenckiego prawa łaski, a marszałek bezprawnie pozbawił ich mandatu poselskiego i nie chce wpuścić do Sejmu. Tym samym Sejm działa niezgodnie z konstytucją, bo brakuje dwóch posłów do pełnego składu. Nie mówiąc już o kuriozalnym wsadzenie obu posłów do więzień i w tym celu wdarciu się policji do Pałacu Prezydenckiego.
Następny skandal to majstrowanie wokół Prokuratury Krajowej, odwoływanie bezprawne z pominięciem podpisu prezydenta, prokuratora krajowego i powoływanie na nieistniejącą funkcję p.o prokuratora, zaufanego człowieka ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Teraz planują uchwałami sejmowymi odwoływać Trybunał Konstytucyjny, którego w obecnym składzie nie uznają.
Prezydent i tak ma świętą cierpliwość do ich działań. Stara się prowadzić z nimi jakiś dialog. W tym celu chciał utworzyć radę Dialogu Społecznego, ale ministrowie w ostatniej chwili odwołali swoje przyjście. Ich nieobecność uniemożliwiła podjęcie prac przez Radę. Teraz na dzień 13 lutego Andrzej Duda zwołał Radę Gabinetową, aby porozmawiać z rządem o kluczowych długofalowych kwestiach, takich jak przyszłość dużych inwestycji rozpoczętych za rządów Zjednoczonej Prawicy: CPK, elektrowni atomowej i innych oraz sprawy mówiące o naszym bezpieczeństwie.
Rządzącym nie podoba się forma, w której prezydent nie zaprasza a wzywa. W rzeczywistości nic takiego nie ma miejsca, rząd został oficjalnie zaproszony.
Ciągłe przepychanki podlane sosem hejterów budują sukcesywnie przemysł pogardy. Skąd my to znamy. Wylewanie pomyj na głowę państwa to nie takie odległe czasy, a dotyczą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego media przedstawiały w tak niekorzystnym świetle, że dopiero tragiczna śmierć prezydenta odkryła jego prawdziwą twarz i pokazał się jako wybitny mąż stanu. Oby sytuacja nie powtórzyła się, bo oni są zdolni do wszystkiego i przed niczym się nie cofną.
Stary komuch, przemalowany teraz na demokratę europejskiego Leszek Miller radzi, aby zastanowić się nad likwidacją urzędu prezydenta. „to jest czarny dzień dla polskiej demokracji i praworządności, także dla urzędu prezydenta. Poważnie się zastanawiam, czy po tej prezydenturze nie powinno się dążyć do pozbycia urzędu prezydenta, który nie jest potrzebny, a może dostać się w takie ręce, jakie teraz widzimy” Trzeba wyjaśnić, że ten czarny dzień dla Millera, to zaproszenie obu uwolnionych posłów do Pałacu Prezydenckiego. Jak głowa państwa może się obściskiwać z przestępcami – taki przekaz forsują ciągle.
Tomasz Lis pyta dramatycznie: „Już widać, że nie będzie skutecznej dePiSizacji bez usunięcia ze stanowiska Dudy. Pytanie, czy trzeba z tym czekać do końca tej kadencji, czy też jest jakakolwiek procedura pozwalająca to zrobić wcześniej”. Rady dla „neutralizacji” prezydenta daje prof. Wojciech Sadurski: „naczelna strategia to systematyczne i konsekwentne marginalizowanie i ignorowanie prezydenta. Obchodzenie z daleka. Uznanie, że przez własne niekonstytucyjne i złośliwe działania wypisał się z polskiej demokracji”.
Tak, każdy krok prezydenta jest w ich ocenie „zły”, ”haniebny”, „niesłuszny”,” nietrafiony”, „wojowniczy”.
Wydają się nie pamiętać, że według konstytucji prezydent nie jest tylko stróżem żyrandola, ale jest organem polskiego ładu demokratycznego. Ma prawo weta, może rozwiązać parlament, jest „najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej”, „jest gwarantem ciągłości władzy państwowej”, „czuwa nad przestrzeganiem konstytucji”, „stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa”. Jego mandat zdobyty dwukrotnie w wyborach jest bardzo silny. W 2020 r. zagłosowało na niego 10,5 mln obywateli. W tym momencie podnosi się wrzask, że obecna koalicja ma poparcie 11 mln obywateli. Jednak wybór prezydenta to nie to samo co jakaś egzotyczna koalicja, to głosy oddane na konkretną osobę, w tym wypadku na Andrzeja Dudę i nikt tego nie może zmienić. Chyba żeby…..
Iwona Galińska
Źródło: IG