Szybkie odmóżdżanie (FELIETON)
Czym jeszcze koalicja 13 grudnia może nas zaskoczyć? Donald Tusk jako lider tego tworu, na ministra edukacji wyznaczył zagorzałą lewaczkę Barbarę Nowacką, która na edukacji tak się zna, jak krowa na balecie. Reprezentuje od zawsze kawiorową lewicę. Sama wyedukowała się w prywatnych szkołach, studia skończyła też w uczelni swojego ojca i teraz z zaciekłością chce odmóżdżać nasze dzieci.
Lewica jest wytrwała i cierpliwa w dochodzeniu do celów. Od lat była odsunięta od rządzenia i starała się wszelkimi sposobami wpływać na edukację dzieci i młodzieży. Gdy nie mogła kształtować programów edukacyjnych, to starała się wejść do szkół innym wejściem. Wprowadzała do nich różnego rodzaju organizacje pozarządowe, które mogły bezkarnie inwigilować młode pokolenie. Kres temu położył dopiero prof. Przemysław Czarnek minister edukacji w rządzie PiS.
Teraz po utworzeniu koalicji 13 grudnia, lewica dorwała się do władzy. W sprawach społecznych często ma interesujące propozycje i można z nich korzystać. Najbardziej niebezpieczna jest jednak w wychowywaniu przyszłych pokoleń. Spodziewaliśmy się po niej różnych absurdów edukacyjnych, ale to co się teraz wyprawia w Ministerstwie Edukacji jest dla nas wszystkich dużym zaskoczeniem.
Już forsowanie na siłę pomysłu, aby dzieci i młodzież uwolnić od obowiązku odrabiania zadań domowych wywołało oburzenie. Wiadomo, że zdobytą wiedzę trzeba utrwalić, aby zaraz nie wywietrzała z głowy. Wiadomo, że w domu trzeba czytać lektury szkolne, pisać rozprawki. Tego nie da się zrobić na lekcjach. Ale dla nich najważniejsze jest to, że ich pomysłem jest zachwycona młodzież, co wypadku obniżenia wieku wyborczego do lat 16 zaowocuje poparciem tej formacji.
Pani minister i jej zastępczyni Katarzyna Lubnauer tłumaczą, że zlikwiduje to… nierówności społeczne. Są przecież dzieci, które w domach nie mogą z różnych powodów liczyć na pomoc rodziców w odrabianiu prac domowych. Takiego absurdalnego tłumaczenia jeszcze nie słyszałam. Te panie dobrze wiedzą, że nierówności społecznych nie da się zlikwidować i niezadawanie prac domowych tego nie zmieni. Ale forsują takie teorie ogłupiałej części społeczeństwa, która chce żyć według zasady Owsiaka „róbta co chceta”. Ten wspaniały pomysł zniesienia prac domowych ma wejść w życie już od kwietnia.
Ale to nie koniec demolowania polskiej szkoły. Teraz pani minister wzięła się za odchudzanie programów aż o 20 proc. . Pierwsze prace w tym zakresie już widać. Z Ministerstwa Edukacji wyciekły materiały przeznaczone do konsultacji, a dotyczące zmian w programach nauczania historii i jęz. polskiego. Włos się jeży, co z tego wynika. Wprawdzie są to dopiero propozycje, ale już teraz stały się bardzo groźne. Jeżeli komuś w ministerstwie przychodzą do głowy takie pomysły, to można się w rezultacie wszystkiego spodziewać.
Ich łupem padła historia. Można się było tego spodziewać, bo jest to uderzenie w naszą tożsamość. Człowiek nieznający historii swego narodu, zostaje wyrwany ze swoich korzeni. A dotyczy to kraju takiego jak Polska o przeszło 2000-letniej tradycji, historii trudnej, bogatej w zwycięstwa lecz także w klęski, historii która przekazuje nam wzory moralne, mogące się przydać w trudnych czasach. Ale czyszczenie historii przez panie m i n i s t r y ma swój cel: pokazać naszą przypadkowość jako narodu, wykreślić wojny z Niemcami, ugłaskać wojny ze wschodnimi sąsiadami, przeprowadzić dechrystianizację Polski. Otóż do likwidacji proponowane są: zwycięstwo grunwaldzkie, Zawisza Czarny, przeor Kordecki, hetman Czarniecki, chrzest Polski, „Inka” a szerzej, żołnierze wyklęci, chrystianizacja i przemiany kulturowe na ziemiach polskich, misja św. Wojciecha, średniowieczne wojny z Niemcami, z bitwy Warszawskiej proponuje się wyrzucić „ocalenie Polski przed najazdem bolszewickim. I tak dochodzimy do okresu II wojny światowej. Do kasacji ma trafić : obrona poczty w Gdańsku, walki o Westerplatte, obrona wieży spadochronowej w Katowicach, bitwy pod Mokrą i Wizną, bitwa nad Bzurą, obrona Warszawy, Grodna, bitwa pod Kockiem, przykłady zbrodni niemieckich i sowieckich (Palmiry, Katyń, kaźń prof. lwowskich, Zamojszczyzna), rzeź wołyńska. Uf! 1/3 naszej historii na śmietnik. Dochodzi jeszcze temat wpływu Jana Pawła II na obalenie komunizmu.
Z jęz. polskim też nie jest lepiej Wyrzucony zostanie Quo Vadis Sienkiewicza, W pustyni i w puszczy tylko we fragmentach, tak jak i Pan Tadeusz. Do kasacji mają trafić nowele Prusa i Sienkiewicza, poezja z różnych epok, Reduta Ordona, Śmierć Pułkownika. Wszystko zlikwidować co kojarzy się z patriotyzmem i wiarą w Boga. Uczeń nie będzie potrafił rozpoznać, co to jest nowela, dziennik, pamiętnik, felieton. Nie będzie wiedział co to są podstawy słowotwórcze, odmiany powieści i opowiadań. Nie będzie pisał sprawozdań z filmu, spektaklu, wydarzeń. Wykreślono także naukę pisania życiorysu, listu motywacyjnego i CV. Nie wiem czym Nowacka obrzydziła sobie anaforę, bo ją wyrzuciła, tak samo jak eufemizm.
To wszystko mogłoby trafić do kabaretu, gdyby nie było tak groźne. Za kilka lat takich rządów z edukacji nic nie zostanie. Gdy młody człowiek będzie chciał rozpoczęć studia polonistyczne, napotka szereg barier, których nie będzie potrafił przekroczyć. Dopiero wówczas zobaczy swoją ignorancję. Chyba, że czyszczenie programów obejmie także szkolnictwo wyższe.
Lewica świadomie chce wykształcić Polaka posiadającego szczątkową wiedzę na temat swojego kraju, Polaka zabieganego jedynie o zdobywanie dóbr materialnych, wyzbytego z większych dążeń, marzeń, potrafiącego wykonywać proste prace fizyczne, ot takich potencjalnych robotników pracujących przy zbiorach szparagów w Niemczech. I o to właśnie chodzi. Takim człowiekiem będzie łatwo manipulować, jeszcze bardziej go ogłupiać.
Mam wrażenie, że koalicja 13 grudnia to zaborca, który wszedł do podbitego kraju i konsekwentnie go demoluje. Najtragiczniejsze, że stało się to na własne życzenie Polaków.
Iwona Galińska
Źródło: IG