Premier Estonii nie gryzie się w język. Tak mówiła o Rosji

0
0
5
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Putin

Premier Estonii Kaja Kallas oddaliła wydany przez Rosję nakaz jej aresztowania, twierdząc, że była to jedynie próba zastraszenia jej w związku ze spekulacjami, że może objąć najwyższe stanowisko w Unii Europejskiej.

Estonia, niegdyś rządzona przez Moskwę, ale obecnie będąca członkiem Unii Europejskiej i NATO, jest zwolennikiem Kijowa, a Kallas jest jednym z najgłośniejszych krytyków Moskwy od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę prawie dwa lata temu.

13 lutego rosyjska policja umieściła ją i kilku innych bałtyckich polityków na liście osób poszukiwanych za niszczenie pomników z czasów sowieckich.

„Ma to zastraszyć i zmusić mnie do powstrzymania się od decyzji” – powiedział Kallas agencji Reuters w wywiadzie podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.

„Ale to rosyjski podręcznik. Nie jest to nic zaskakującego i nie boimy się”

-dodała. 

Politykom bałtyckim grozi aresztowanie tylko w przypadku przekroczenia granicy z Rosją, w przeciwnym razie zgłoszenie ich jako poszukiwanych nie będzie miało realnych konsekwencji.

Wysoka pozycja Kallas w wywieraniu nacisku na UE, aby zrobiła więcej, aby wesprzeć Ukrainę, doprowadziła w Brukseli do spekulacji, że po następnych czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego może ona objąć wyższą rolę, być może jako szefowa polityki zagranicznej.

Powiedziała, że ​​do agresji Rosji wobec niej przyczyniają się także spekulacje.

„Trudno być popularnym” – powiedziała ironicznie.

„Rosjanie też to widzieli i dlatego wydali nakaz aresztowania, aby naprawdę podkreślić największy argument przeciwko mnie, że jestem prowokacją dla Rosji" - zaznaczyła. 

Zapytana, czy jest zainteresowana jakąkolwiek przyszłą rolą w Europie, odpowiedziała: „Jeszcze nie dotarliśmy do celu. Jestem premierem Estonii”.

 

Źródło: Redakcja

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną