Tranzycja i co dalej?

0
0
9
Transseksualizm
Transseksualizm / Pixabay

Trans-aktywiści próbują zacierać często tragiczne skutki zmiany płci, a dotyczy to zwłaszcza dzieci. Wtórują im w tym grupy lewicowo-liberalne.

Bloger Łukasz Sakowski w mediach społecznościowych zabrał głos na temat tranzycji i wywołanej później detranzycji. Jak nikt inny ma do tego prawo, bo sam przeszedł zmianę płci, a następnie powrót do niej.

Oto co na ten temat pisze: „Powiem wprost: robię coming-out. Jestem po cofnięciu zmiany płci, czyli po detranzycji. Gdy miałem 13 lat, zostałem zmanipulowany przez poznanego w Internecie ok. 40-letniego wówczas transseksualistę, który wmówił mi, że bycie gejem jest złe, nakłonił mnie do utożsamiania się jako osoba transseksualna (transkobieta), a następnie dawał mi, od 14-tego roku życia, blogery dojrzewania i żeńskie hormony”. Oczywiście internetowy seksuolog nakłonił go do tej decyzji bez żadnych badań diagnostycznych. Doprowadziło to Sakowskiego do m.in. depresji. ”W wieku 22 lat wróciłem do swojej męskiej płci, z którą się urodziłem”. Mówi, że detranzycja nie była łatwa. Pisał także na swoim blogu, że aktywiści transseksualni i zaangażowani w aktywizm naukowcy, lekarze sfabrykowali opinię, iż proces zmiany płci jest korzystny dla zdrowia. Wkrótce okazało się, że badania te zawierają poważne błędy metodologiczne. Opierano się na danych z okresu pięciu lat, a wniosek o błędach tranzycji można postawić znacznie później, po psychoterapii.

W 2023 r. w renomowanym czasopiśmie naukowym „Sex & Marital Therapy” mówi się o „micie <rzetelnych badań> w pediatrycznej medycynie genderowej. Wcześniejsze badania, które dowodziły rzekomych korzyści ze zmiany płci, w rzeczywistości dowodziły, iż zmiana płci nie pomaga. Wynika z tego, że zostały zmanipulowane dla potrzeb transseksualistów.

Okazuje się, że WHO, która aprobowała zmianę płci, swoją wiedzę czerpała głównie od WPATH, czyli od organizacji zrzeszającej aktywistów, psychologów, seksuologów popierających zmianę płci, również u osób nieletnich. Nazywali to „skutecznym leczeniem”. Ale okazało się, że zalecenia tej organizacji mijają się z prawdą i są niezgodne z wynikami badań naukowych. Wówczas wiele krajów zaczęło się wycofywać z poparcia WPATH. W 2020 r. z tej rekomendacji zrezygnowała Finlandia, w 2021 roku Instytut Karolinska, w 2022 r. Szwecja. W ubiegłym roku również Francuska Akademia Medyczna ostrzegła, że nie można się opierać na badaniach tej organizacji przy zmianie płci.  Hiszpańskie Towarzystwo Pediatryczne i Hiszpańskie Towarzystwo Psychiatrii Dziecięcej protestowały przeciwko ustawie pozwalającej zmianę płci od 12 roku życia. Wielka Brytania zamknęła klinikę zmiany płci, która opierała się o modelu WPATH.

Śledztwo zaś przeciwko feministycznej grupie „Reduxx” wykazało, że WPATH ma strukturalne powiązania z siatką pedofilsko-sadystyczną. A ponad 2 tys. naukowców z całego świata podpisało krytyczną dla WPATH deklarację. W Polsce jest podobnie. Część polskich seksuologów alarmuje, że młodzież z zaburzeniami identyfikacji płciowej jest źle leczona, a wskazania do podawania hormonów są wystawiane zbyt beztrosko. A to przyczynia się do rosnącej liczby detranzycji.

Niestety środowiska lewicowo-liberalne bagatelizują problem i mówią, że problem detranzycji występuje niezmiernie rzadko. Według aktywistów największym problemem jest transfobia. A dlaczego osoby ,które dokonały tranzycji chcą wrócić do swojej dawnej płci? Oczywiście winny jest, zdaniem aktywistów, ostracyzm najbliższego otoczenia. Decyzję o dentrazycji młodzi ludzie podejmują pod wpływem rodziców, zbyt trudnego procesu tranzycji,, prześladowania lub dyskryminacji z powodu bycia osobą transpłciową, trudności ze znalezieniem pracy, presją z otoczenia dalszych członków rodziny, małżonka lub partnera, pracodawcy i przyjaciół. W mediach lewicowych dowodzi się, że detranzycja to „jeden przypadek na setki pacjentów”, że tranzycja to samo dobro, a detranzycję sprowadza się do poprawek po operacjach plastycznych, które nie są obwarowane dodatkowymi testami. Wynika z tego, ze tranzycja jest całkowicie bezpieczna i powinna być szeroko dostępna, również dla osób małoletnich. Środowiska LGBT wspierają niezmiennie tranzycję, jednocześnie bagatelizując jej skutki, które doprowadzają do detranzycji.

Dlatego trzeba odsunąć jak najdalej od dzieci wszelkich aktywistów transpłciowych, którzy mogą grasować w szkołach, a nawet w przedszkolach. W Internecie można zobaczyć filmiki obrazujące tego typu praktyki. Robi się niedobrze, oglądając różnego rodzaju świństwa, które zaburzają psychikę naszych dzieci. A tu już niedaleka droga, aby dziecko trafiło pod „opiekę” jakiegoś pseudo seksuologa, który nafaszeruje je lekami, aplikując mu hormony przeciwnej płci. Co będzie się działo nie tylko w psychice młodego człowieka, ale także jakie mogą być skutki w zdrowiu fizycznym, okaże się dopiero po wielu latach.

Dlatego niezmiernie ważne jest zablokowanie przeróżnych organizacji o oszukańczej proweniencji do dostępu do szkół, przedszkoli. W tym celu ruszyła akcja zbierania podpisów pod ustawę o ochronie dzieci i wspieraniu rodziców. Jest to projekt obywatelski wspierany przez Zjednoczoną Prawicę.  Jest nadzieja, że nowa ustawa zablokuje transpłciowym aktywistom dostęp do naszych dzieci.

 

Tekst ukazał się w miesięczniku Moja Rodzina.

Źródło: własne

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną