Rosyjskie grupy antyputinowskie przeprowadzają naloty na terytorium Rosji

0
0
3
Żołnierze
Żołnierze / Pixabay

Siły proukraińskie dokonują wtargnięć na terytorium Rosji, tymczasowo zajmując wioskę w przygranicznym regionie Kurska, co przypomina podobne operacje z wiosny 2023 r., ale odbywa się w zupełnie innym kontekście wojskowym i politycznym.

Rosyjskie bojówki z siedzibą na Ukrainie ponownie atakują, przeprowadzając w tym tygodniu transgraniczne naloty na terytorium Rosji. Siły proukraińskie twierdziły nawet we wtorek, 12 marca, że przejęły pełną kontrolę nad rosyjską wioską. Legion Wolności Rosji, składający się głównie z antyputinowskich rosyjskich bojowników, opublikował wideo pokazujące rosyjskich żołnierzy opuszczających Tetkino, gminę w obwodzie kurskim, po rosyjskiej stronie granicy.

Siły z innych proukraińskich grup - Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Batalionu Syberyjskiego - również ogłosiły wtargnięcie do obwodów kurskiego i białogrodzkiego. Według analityków z Institute for the Study of War, waszyngtońskiej grupy badawczej, ataki te zostały przeprowadzone przy wsparciu "czołgów, pojazdów opancerzonych i dronów".

Moskwa początkowo zaprzeczała, że napastnicy wkroczyli na obszary wewnątrz Rosji, a później stwierdziła, że wrogie myśliwce nie posunęły się zbyt daleko w głąb Rosji i wszystkie zostały odepchnięte. "Dzięki poświęceniu rosyjskich żołnierzy, wszystkie ataki ukraińskich terrorystów zostały odparte" - potwierdziło rosyjskie ministerstwo obrony.

Sytuacja w terenie wydaje się być nieco mniej jasna niż sugerują rosyjskie władze. "Obecnie nadal toczą się walki wokół Tetkino, a siły proukraińskie nadal wydają się być w stanie kontrolować część tej miejscowości" - mówi Sim Tack, główny analityk wojskowy w Force Analysis, firmie monitorującej konflikty.

Rosyjska Gwardia Narodowa oświadczyła w czwartek, że odpiera ataki proukraińskich grup w regionie Kurska, podczas gdy na granicy trwają starcia.

Rosyjskie ministerstwo obrony stwierdziło, że jego oddziały zabiły 195 ukraińskich żołnierzy i zniszczyły pięć czołgów i cztery opancerzone pojazdy piechoty, dwa dni po tym, jak zabiły 234 ukraińskich żołnierzy w innym ataku granicznym.

We wspólnym oświadczeniu trzy prokijowskie grupy milicyjne wezwały rosyjskie władze do ewakuacji ludności cywilnej z regionów Biełgorodu i Kurska, mówiąc, że "cywile nie powinni cierpieć z powodu wojny".

Obecne inwazje są "bardzo podobne do tego, co wydarzyło się wiosną i latem 2023 roku", zauważa Huseyn Alijew, specjalista w dziedzinie wojny rosyjsko-ukraińskiej na Uniwersytecie w Glasgow. Podczas tego wtargnięcia prokijowskie oddziały rosyjskie przekroczyły granicę - nieco dalej na południe, w regionie Biełgorodu - i tymczasowo zajęły wioskę, po czym wycofały się pod naporem rosyjskiej artylerii.

W tamtym czasie bezprecedensowe, zeszłoroczne wtargnięcia służyły wywarciu presji na Rosję, podkreślając, że jej terytorium narodowe jest słabo chronione. Dynamika wojny była wówczas na korzyść Ukrainy, biorąc pod uwagę, że jej armii udało się odeprzeć rosyjskie ofensywy. Naloty z 2023 r. rozpoczęły się tuż przed rozpoczęciem kontrofensywy Kijowa i sprawiały wrażenie, że Ukraina może uderzyć w dowolnym miejscu.

Obecnie sytuacja jest zupełnie inna. Ofensywa wygasła, a Ukraina jest teraz bardziej z tyłu. Jak zauważa Alijew: "Moskwa zbudowała linię obronną - podobną do tej, którą utworzyła na Ukrainie - około dwudziestu kilometrów w głąb terytorium Rosji". Ta linia okopów rozciąga się od północy obwodu kurskiego do południa obwodu białogrodzkiego.

Przed ubiegłym rokiem "Rosja nie miała tam żadnych pozycji obronnych", dodaje Alijew, co oznacza, że można było dokonywać wtargnięć w głąb rosyjskiego terytorium.

Źródło: France24

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną