Na wschodniej granicy (FELIETON)
Coraz częściej dochodzi do tragicznych zdarzeń na granicy z Białorusią. Poszkodowani zostają polscy żołnierze, którzy strzegą naszych granic. Napastnicy coraz śmielej atakują, pomimo postawionej tam zapory, która jednak nie jest doskonała. Napastnicy lewarkami wyginają pręty, atakują butelkami, kamieniami, konarami drzew, ostrymi narzędziami, czym się da. Ostatnio udoskonalili swoje uzbrojenie. Na długim pręcie zamontowali gwoździami nóż i taką dzidą zaatakowali naszego żołnierza.
Ma przedziurawione płuco i przez kilka dni walczył o życie. Na drugi dzień dwaj inni pogranicznicy odnieśli rany twarzy i zabrało ich pogotowie do szpitala. Po kilku dniach inny żołnierz został zraniony konarem drzewa. Doznał pęknięcia podstawy czaszki wałczył o życie w szpitalu. A to tylko doniesienia sprzed kilku dni.
Na granicy robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Ta wojna hybrydowa putinowsko-łukaszenkowa trwa już kilka lat i zaczęła się w 2021 r. kiedy byliśmy celem „operacji Śluza”. Warto przypomnieć sobie jej początki, gdy straż graniczna była nieustannie atakowana przez rzekomo nieszczęśliwych imigrantów, którzy chcieli się nielegalnie przedostać na naszą stronę. Jaka była reakcja ówczesnej opozycji? Wycieczki na granicę przeróżnych celebrytów, którzy „humanitarnie” chcieli wspomóc tych „biednych ludzi”, a wśród nich posłowie opozycji, z Jońskim, Szczerbą na czele, niosący im jakieś paczki, bieg Starczewskiego z jakimś workiem. A wszystko to w otoczce wyzwisk na polskich żołnierzy, nazywanie ich mordercami, ludźmi bez serca, szydzenie z nich.
W mediach zapanowała wówczas histeria. Posłanka Hartwich apelowała, aby ich wszystkich wpuścić do nas, a potem się ustali kim są. Wymyślano niestworzone historie o tych „biednych ludziach”, jak to w zimie jeden z nich płynął nocą przez Bug, potem cały mokry kładł się na ziemię i tak co noc, jak to kot przywędrował z nimi aż z Afganistanu, rozsyłano wieści o zaginięciu dzieci, wrzeszcząc z trybuny sejmowej: „gdzie są dzieci z Michalowa?”, donoszono o bezskutecznym poszukiwaniu czteroletniej dziewczynki, która jak później się okazało, nie istniała. Na porządku dziennym były wyzwiska żołnierzy przez Frasyniuka, który nazywał ich psami, śmieciami, histerii pijanej Kurdej-Szatan, która w bełkotliwym wpisie wyzywała pograniczników od morderców bez serca, słowa europosłanki Janiny Ochojskiej, która twierdziła, że w lasach są masowe groby, w których jest zakopane 300 ciał. Nagonka została zwieńczona filmem Agnieszki Holland, w którym Polacy przedstawieni zostali jako zwyrodniali mordercy, którzy napawają się ludzkim cierpieniem. „Zielona granica” była wyświetlana we wszystkich krajach UE, utrwalając obraz Polaków jako sadystów i morderców.
Temu wszystkiemu przyklaskiwał Donald Tusk, nazywając atakujących nas imigrantów „biednymi ludźmi, którym trzeba pomóc, bo szukają swego miejsca na ziemi”, szydził z budowy zapory, prognozując, że nigdy nie powstanie, a później wzburzony przekonywał, że to jest nieludzkie stawianie takich zapór, może ich otoczenie drutem kolczastym i podłączenie do prądu.
Taka była narracja ówczesnej opozycji, która teraz, gdy przejęła stery rządu, mówi zupełnie inaczej. Premier jedzie do Dubicz Cerkiewnych ze słowami” Przyjechaliśmy do was tak licznie, aby powiedzieć, że w każdej sytuacji, szczególnie tak dramatycznej, jak atak na naszego żołnierza, państwo polskie jest po stronie żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej”. Bez żadnej żenady Tusk jedzie na granicę i bez słowa przepraszam ściska dłonie żołnierzom, wyrażając się o nich z wielką atencją i zapewniając , że zrobi wszystko, aby ochronić granicę przed napastnikami, którzy już nie są :”biednymi ludźmi”, ale zbirami atakującymi nasze służby. Nagle Tusk przejrzał na oczy. Otrzeźwiał, ciekawe na jak długo, co znowu się stanie, aby po raz kolejny zmienił swoje poglądy? Teraz używa wszelkich socjotechnicznych zabiegów, aby Polacy utracili pamięć. Traktuje nas jak oćwoczałych głupków, którzy mają kłopoty z pamięcią i logicznym rozumowaniem. Nie dochodzi do niego to, że nie każdy z nas, wzorem jego żelaznego elektoratu, ma bielmo na oczach. Większość nie podda się tanim manipulacjom i gdy przyjdzie czas, rozliczy tę „uśmiechniętą” ekipę ze wszystkich bezeceństw, którym jest podpisany przez rządzącą koalicje pakt migracyjny. To Partia Ludowa i socjaliści nie sprzeciwili się mu. Jeszcze teraz głosując przeciwko nim, możemy powiedzieć Unii „nie” i wyrzucić ten absurdalny Zielony Ład i pakt migracyjny do kosza. Wybory parlamentarne mogą przynieść zmianę sił w Brukseli. Do głosu dochodzą bowiem konserwatyści i to oni mogą przemodelować Unię.
Źródło: IG