Płużański: Komuna, czyli zbrodnia, kłamstwo i grabież (FELIETON)
13 czerwca 1946 r. komuniści wydali dekret o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa – tzw. Mały Kodeks Karny. Tym samym uchylili wcześniejsze „prawo” - dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 30 października 1944 r. o ochronie Państwa. To jeden z kluczowych aktów bezprawia, służący nielegalnej komunistycznej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym do mordowania Polaków.
Żeby nie było żadnych wątpliwości: dekret o ochronie Państwa był wymierzony nie w przestępców pospolitych, tylko politycznych, czyli polskich niepodległościowców. Przewidywał dwie kary: karę więzienia albo karę śmierci i to aż z 11 artykułów!!!
I tak np. art. 1 brzmiał: „Kto zakłada związek, mający na celu obalenie demokratycznego ustroju Państwa Polskiego [czyli ustroju bolszewickiego], albo kto w takim związku bierze udział, kieruje nim, dostarcza mu broni lub udziela mu innej pomocy…”. Kara więzienia lub kara śmierci.
Nie mniej istotny był art. 2: „Kto udaremnia lub utrudnia wprowadzenie w życie reformy rolnej [czyli grabieży ziemi], albo nawołuje do czynów, skierowanych przeciw jej wykonywaniu lub publiczne pochwala takie czyny…”. Kara więzienia lub kara śmierci.
I z tych głównych, jeszcze art. 3: „Kto dopuszcza się gwałtownego zamachu na: a) organ państwowy lub samorządowy albo na osobę, współdziałającą z takim organem, b) jednostkę Polskich Sił Zbrojnych lub Sprzymierzonych albo osobę, należącą do nich, c) zakłady, urządzenia lub komunikację powszechnego lub wojskowego użytku”. Kara więzienia lub kara śmierci.
Mniejsze „przestępstwa” komuniści karali równie surowo. Art. 6 dopuszczał karę więzienia i śmierci dla tego, który „bez prawnego zezwolenia władzy wyrabia, przechowuje, nabywa lub zbywa aparat radiowy, nadawczy lub odbiorczy”. Oczywiście skazanym zabierano „w świetle prawa” całe mienie. Bo to komunistyczne „prawo” brzmiało: zbrodnia, kłamstwo i grabież. Jakże różni się od polskiej triady: „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Cywile przed „sądami” wojskowymi
Mimo, iż dekret o ochronie Państwa komunistyczny PKWN wydał 30 października 1944 r., to haniebne, zbrodnicze „prawo” obowiązywało od 15 sierpnia 1944 r. Działanie prawa wstecz potęgowało nielegalność i hucpę tego „aktu prawnego”.
Wspomniany dekret był uzupełnieniem tzw. Kodeksu Karnego Wojska Polskiego z 23 października 1944 r. Ten kolejny bezprawny akt zawierał ok. 50 artykułów zagrożonych karą śmierci. W odróżnieniu od przedwojennego Kodeksu karnego z 1932 r. przewidywał „sądzenie” przed „sądami” wojskowymi także cywilów, co komuniści znieśli dopiero po 10 latach (prócz oskarżeń o szpiegostwo).
„Odbudowa” państwa
Z kolei dekret z 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa – tzw. Mały Kodeks Karny przewidywał karę śmierci za 13 rodzajów „przestępstw”, m.in. udział w organizacji lub grupie o charakterze zbrojnym, posiadanie broni i amunicji, sabotaż gospodarczy, „sprzedajność obcym”, szpiegostwo. Ale wyeliminowanym ze społeczeństwa można było zostać np. za opowiadanie dowcipów o tematyce politycznej – pozwalał na to artykuł mówiący o „rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji”.
MKK obowiązywał aż do 1969 r., kiedy komuniści wprowadzili „duży” kodeks karny. Niestety niektóre przepisy tego zbrodniczego „prawa” - zachowane w kodeksie karnym z 1997 r. - dotrwały do dnia dzisiejszego. Np. art. 256: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa albo nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowych, etnicznych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość; podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
„Nadzwyczajna kasta” czuwa
Mimo tych wątpliwych, prawnych zapożyczeń tzw. III RP od PRL-u, coś się jednak zmieniło. Dziś szczęśliwie pod pojęciem „faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa” nie rozumie się już ustroju Polski przedwrześniowej – jak tego chcieli komuniści. Wciąż pamiętamy (mam nadzieję), jak polskiego generała Augusta Emila Fieldorfa skazywali na śmierć na szubienicy - jako „faszystę”.
Dziś – przynajmniej teoretycznie – polskie prawo szanuje dorobek wolnej, niepodległej II Rzeczpospolitej. A za państwa totalitarne uznaje się nie tylko nazistowskie Niemcy, ale także sowiecką Rosję i jej satelity, w tym komunistyczną Polskę. Jednak „nadzwyczajna kasta” sędziowska, rodem z PRL, przy pomocy Brukseli, czuwa nad właściwą wykładnią.
Tadeusz Płużański
Źródło: TP