Szokujące zmiany. Będą aktualne od września
Od kiedy Lewica przejęła w Polsce edukację, szybko zaczęła wprowadzać swoje „reformy”, które można podsumować jednym słowem: „mniej” – mniej wiedzy, mniej programu, mniej lektur, mniej prac domowych. Trudno widzieć w tym właściwą drogę na podniesienie poziomu polskiej edukacji. Jest to raczej dewastacja.
We wrześniu dzieci i ich rodzice przekonają się, jaką szkołą zafundował im nowy rząd. Dla wielu może to być szok. Barbara Nowacka, szefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej, podpisała dwa rozporządzenia modyfikujące od września 2024 r. podstawę programową w szkołach. Zakłada ona zmniejszenie zakresu programu o 2 proc., większy nacisk na umiejętności praktyczne i wprowadzenie nowych przedmiotów.
Sam pomysł, aby odciążyć uczniów, nie jest pozbawiony sensu, a nawet jest krokiem w dobrym kierunku. Wynika to z tego, że tam gdzie upada poziom merytoryczny, natychmiast wzrastają wymagania formalne. Polska szkoła od lat jest niszczona, głównie przez lewicę, ale przecież nie tylko, czego skutkiem jest to, że uczniowie mają coraz więcej zajęć, egzaminów, większą podstawę programową, a z każdym rokiem pojawia się jednocześnie coraz więcej ćwierćinteligentów. Wynika to z systemu, w którym władowuje się do głów dzieci olbrzymią ilość niepowiązanych ze sobą informacji tylko po to, by mogły one prawidłowo wypełnić testy. Nie daje to prawdziwej wiedzy, która jest zbiorem rozumień pozwalających właściwie poruszać się w rzeczywistości i kulturze.
Prawidłowa reforma wymagała by jednak głębokiej mądrości i przekształcenia całej podstawy programowej, a także odejścia od bezmyślnego wypełniania testów. Tego oczywiście nie ma. Jest za to „odchudzanie” podstawy programowej, które sprowadza się do usuwania treści istotnych dla patriotycznej edukacji, kojarzących się z chrześcijaństwem, czy też po prostu bardziej skomplikowanych. Dla przykładu w liceum ogólnokształcącym i technikum ograniczono podstawę programową z języków: polskiego, obcego nowożytnego, łacińskiego, mniejszości narodowej lub etnicznej, regionalnego – kaszubskiego, a także z historii, historii i teraźniejszości, wiedzy o społeczeństwie, matematyki, biologii, chemii, geografii, fizyki, informatyki, filozofii, języka łacińskiego i kultury antycznej, historii muzyki, historii sztuki. Na egzaminie ósmoklasisty ograniczono natomiast wymagania dotyczące znajomości lektur.
Resort edukacji pod nową władzą od początku zresztą ogranicza liczbę lektur szkolnych, wyrzuca z niej pozycje patriotyczne i chrześcijańskie, wprowadza książki ideologiczne lub mniej wartościowe. Ideologia wypiera więc wiedzę, co nikomu nie służy.
Jako rozwiązania pozytywne Barbara Nowacka przedstawia wprowadzenie zajęć z pierwszej pomocy, czy treści dotyczących ochrony zdrowia i bezpieczeństwa. Możliwe, że jest to dobre rozwiązanie, ale przecież nie podnosi w żaden sposób poziomu edukacji, ani nie uzupełnia luk wprowadzonych w imię „redukcji” programu.
Oficjalne wyjaśnienia mówią: "Ograniczony o około 20 proc. zakres treści nauczania – wymagań szczegółowych – da nauczycielom i uczniom więcej czasu na spokojniejszą i bardziej dogłębną realizację programów nauczania". W praktyce jednak zapewne zwolnią jednych i drugich z nabycia istotnych rozumień. Co więcej: "Zwrócono większą uwagę na rozwijanie umiejętności praktycznych zamiast wiedzy teoretycznej lub encyklopedycznej oraz na korzystanie w procesie nauczania – uczenia się z cyfrowych narzędzi oraz zasobów edukacyjnych dostępnych w internecie". Nikt myślący rozsądnie nie powie, że uczniowie nie potrafią poruszać się w internecie. Świetnie sobie radzą, jeśli chodzi o korzystanie z Wikipedii, czy zlecanie sztucznej inteligencji napisanie wypracowania. Trend powinien być odwrotny. Nauczyciele powinni zrobić wszystko, by uczniowie nie rezygnowali z tradycyjnych i pewniejszych źródeł wiedzy jak książki.
Niestety, trudno pozbyć się wrażenia, że docelowo chodzi o to, by wyborca był jeszcze bardziej prymitywny. Ma nie mieć podstawowej wiedzy, ale za to będzie bardziej dbał o higienę, czy umiał udzielić pierwszej pomocy w razie konieczności. Jest to jednak tresura obywateli, a nie ich wychowanie.
Książki autora dostępne na jego stronie tutaj