Zbiorowy gwałt na 20-latce w Warszawie. Wyciekły szokujące szczegóły

0
0
13
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / https://www.flickr.com/photos/lplewnia/20477200049

W nocy z 27 na 28 lipca doszło do zbiorowego gwałtu na jednej z 20-letnich kobiet w podwarszawskiej wsi. Teraz wyciekły szokujące informacje na ten temat. Jak się okazuje w związku z tą sprawą zatrzymano już sześciu cudzoziemców. Wypowiedź kierowcy autobusu w tej sprawie zszokowała wszystkich. Oto, co powiedział.

W sobotę 27 lipca jedna z 20-letnich kobiet zdecydowała się pójść do klubu w centrum stolicy wraz ze swoją koleżanką. To właśnie tam poznała obcokrajowca, który później stwierdził, że może zawieźć ją do domu. Kobieta posłuchała Hiszpana i udała się za nim. Gdy jednak wyszła z klubu straciła świadomość. Gdy się przebudziła znalazła się w samochodzie pod Warszawą, w którym kilku mężczyzn miało dotykać ją po miejscach intymnych. Młodej kobiecie udało się uciec. W niedzielę około 5 nad ranem 20-latka pojawiła się w miejscu, gdzie nie było ani jednego domu. Udało jej się dojść w pobliżu przystanku, który znajdował się w podwarszawskich Jankach. Tam zauważył ją jeden z kierowców, który przekazał szokujące informacje na ten temat. 

Zbiorowy gwałt na 20-latce w Warszawie. Wyciekły szokujące szczegóły

Kierowca autobusu w rozmowie z mediami zdradził szokujące szczegóły. Jak wyznał kiedy minął przystanek zauważył kobietę, która biegła po łące w jego stronę. Dodał, iż zastanowiło go to ze względu na porę i miejsce. Zaznaczył, że nie wyglądała na osobę, która tak po prostu rano zdecydowała się pobiegać dla sportu. 

"Ludzie też nie biegną tak do autobusu. Ona biegła, można powiedzieć, co sił. Tak, jakby od tego czy zdąży, zależało jej życie… Tknęło mnie coś, by się zatrzymać. Jakby była pod wpływem jakichś środków, trochę jak szalona. Co zwróciło moją uwagę: jak już wsiadła do autobusu, osłaniała się dłońmi, chowała twarz, jakby nie chciała, żeby ktoś zobaczył, że jest w środku. Czekałem chwilę, żeby coś można było z tego wywnioskować. Ona płakała, starała się coś opowiadać. Próbując powiązać fakty, postanowiłem zadzwonić na centralę, by powiadomili służby. Tak zawsze jest szybciej"

-powiedział. 

Podkreślił, że widać było po niej, że się boi. Dodał, że cały czas mu dziękowała za to, że zdecydował się zatrzymać. Mówiła też o tym co się wydarzyło. Kierowca zaznaczył jednak, że były to strzępy informacji. W rozmowie z mediami kierowca przekazał także, że dziewczyna, powiedziała, że kiedy tylko znalazła się na drodze chciała zatrzymać samochody, jednak nikt nie reagował i nie chciał udzielić jej pomocy. 

"Powiedziała mi, że nawet przed jednym uklękła na jezdni. Tłumaczyła sobie: albo mnie rozjedzie, albo uratuje. I to na nic. Zapytała mnie kilka razy: dlaczego nikt jej nie pomógł. I wiem, że może się wydawać, że to jest pijana osoba, że może nam coś zrobić. Tak. Ale jeśli nawet nie chcemy jej zabrać, zadzwońmy po pomoc, powiedzmy, co się dzieje"

-puentował. 

Warszawa gwałt

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną