Letnia fala COVID-u w Polsce. Kilkadziesiąt tysięcy dziennie!
Doktor Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny w programie "Fakty po Faktach" przyznał, że w Polsce mamy do czynienia z letnią falą COVID-u. Twierdzi, że skala zachorowań jest ogromna.
Obecnie pacjenci chorują na zdradliwy wariant omikron. Daje on łagodniejsze objawy - gorączka, bóle mięśni i bardzo duże osłabienie - ale później mogą się pojawić dalsze dolegliwości.
"....nie ma ciężkiego zapalenia płuc, nawet nie ma w ogóle zapalenia płuc, ale pojawia się kaszel, ból gardła, ból głowy, ból mięśni i przy dobrej odporności po czterech- pięciu dniach ta infekcja mija. I moglibyśmy uznać, że to jest łagodna postać COVID-u i na tym koniec, gdyby nie te odległe skutki, które nie wiemy u kogo wystąpią"
- powiedział Główny Inspektor Sanitarny.
Paweł Grzesiowski - skala zachorowań na COVID
Jak twierdzi Paweł Grzesiowski, obecnie wiele osób ukrywa chorobę i nie zgłasza się do lekarza. Z tego też powodu skala zachorowań jest znacznie większa niż raportowana.Mimo to ekspert jest pewien, że mamy do czynienia z kolejną falą epidemii.
"Po pierwsze, (są) dane, które trafiają do systemu ochrony zdrowia. One są albo raportowane przez lekarzy, albo są zgłaszane wyniki testów przez laboratoria i na tej podstawie możemy powiedzieć, że chorych jest więcej. Mamy dziennie kilka tysięcy takich zgłoszeń - powiedział Grzesiowski. Dopytywany, przez ile takie zgłoszenia należałoby pomnożyć, aby otrzymać rzeczywistą liczbę zachorowań w całym kraju, odparł, że "możemy spokojnie to przemnożyć razy 10, a może nawet razy 15"."
- co dawałoby kilkadziesiąt tysięcy dziennie.
Ale są też inne wskaźniki:
"Po drugie, zupełnie niezależnym zbiorem danych jest liczba testów kupowanych w aptekach. To jest bardzo dobry wskaźnik. Po prostu ludzie idą do apteki, kupują test wtedy, kiedy źle się czują, kiedy sami podejrzewają, że są chorzy. A do tego jeszcze dokładamy,(...), już ogólnopolskie metadane na temat liczby wizyt z powodu ostrych infekcji. I one również w ostatnich dwóch tygodniach wzrosły - wskazywał"
Trzeci jest mocno zaskakujący, a mianowicie chodzi o ścieki:
"I jest jeszcze jedna baza danych, która mówi o tym - na razie bardzo wybiórczo - że w ściekach widzimy więcej wirusa. To jest niepodważalny dowód na to, że ktoś tego wirusa do ścieków wydala. No my, ludzie. A więc mamy z trzech różnych źródeł potwierdzenie, że jest to kolejna fala COVID-u"
- przekonywał.
Czyżby tymi informacjami szykował grunt pod wprowadzenie obostrzeń jak w 2020 i 2021 roku...?
źródło/cytaty: tvn24.pl