Znany jest kandydat PiS-u na prezydenta. Czy to dobry wybór?
Portal wpolityce.pl podaje, że PiS postanowiło poprzeć w wyborach prezydenckich Karola Nawrockiego, szefa IPN. Co ważne, ma być on kandydatem bezpartyjnym.
Inne media i politycy nie są tak pewni. Poseł PiS Ryszard Terlecki jest zdania np., że w grze ciągle jest dwóch kandydatów: Karol Nawrocki i Przemysław Czarnek. To kogo ostatecznie poprze PiS okaże się w niedzielę o 16.00 w Krakowie. Odbędzie się tam spotkanie z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który oznajmi, kogo poprze jego partia.
Kto miał szansę?
Już teraz warto się zastanowić, co by znaczył wybór Nawrockiego i czy to najlepsza kandydatura. Od dawna mówi się, że PiS wybiera między następującymi osobami: prezes IPN Karol Nawrocki, europoseł i były kandydat na prezydenta stolicy Tobiasz Bocheński, b. minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek oraz były szef MON Mariusz Błaszczak. Nieoficjalnie dodawano do tej krótki listy też Dominika Tarczyńskiego, posła do europarlamentu. Mówiło się też wiele o tym, że sam premier Mateusz Morawiecki bardzo chciałby zostać prezydentem.
Każdy z powyższych kandydatów ma różne zalety i wady. Czarnek, Błaszczak i Morawiecki mają największą rozpoznawalność. Tych ostatnich kojarzy prawie 100% Polaków. Jest to ich duży atut, bo nie musieliby się zanadto trudzić z tym, by się przedstawić swoim wyborcom, ale z drugiej strony jest to też ich duża wada. Mają bowiem olbrzymi elektorat negatywny. Morawiecki był premierem, za którego przegrano wybory, z którym kojarzy się blokady covidowe, przyjmowanie postanowień Zielonego Ładu, uleganie UE. Dla wielu Polaków jest tożsamy z PiS i z tym, co w nim najgorsze. Z kolei Błaszczak ma opinię kogoś niezbyt inteligentnego, wiernego żołnierza Kaczyńskiego, który nie ma własnego zdania. Czarnek w tym gronie cieszy się chyba największą antypatią umiarkowanych wyborców, którym, słusznie czy nie, raczej pod wpływem liberalnych mediów, kojarzy się jako obciach. Wiele osób wprost go nienawidzi za odwoływanie się do wiary i wartości patriotycznych. Jest świetnym mówcą, cieszy się wielkim poparciem elektoratu PiS-u, ale poza nim jest już gorzej.
Kandydat bliski umiarkowanym wyborcom
Tymczasem wybory prezydenckie, podobnie jak inne, wygrywa się nie dzięki żelaznemu elektoratowi, ale umiarkowanemu. Kiedy ten zobaczy, że w wyborach startuje Czarnek, Błaszczak lub Morawiecki, natychmiast pobiegnie oddać głos na konkurenta. Wydaje się więc, że logika podpowiada, że PiS powinien poprzeć kogoś, kto nie jest tak znienawidzony, kto nie kojarzy się bardzo mocno z PiS, kto jest „świeży”, jak był Andrzej Duda. Do tego grona nie liczy się też Dominik Tarczyński, znany z ostrych wypowiedzi, polaryzacji i kontrowersyjnych zachowań. Można do nich zaliczyć branie udziału w kampanii wyborczej Donalda Trumpa – to jednak kandydat na prezydenta innego kraju.
Pozostają więc Karol Nawrocki i Tobiasz Bocheński. Obaj mają małą rozpoznawalność, Nawrocki poniżej 40%, ale przecież Duda też był nieznany. Bocheńskiego jednak obciąża nieudana kampania na prezydenta Warszawy, w której dał się poznać jako kandydat mało aktywny, mało przebojowy, bez poglądów: „Zgodziłbym się i na Marsz Niepodległości i na marsz LGBT”. Ktoś taki nie rokuje dobrze w wyborach prezydenckich.
Tymczasem Nawrocki sprawdził się na stanowisku szefa IPN. Nie jest typem nudnego naukowca, był bokserem, ma charakter. Nie jest kojarzony tak bardzo z PiS-em, a jeśli się potwierdzi, że zostanie kandydatem niezależnym z poparciem PiS-u, byłaby to bardzo dobra decyzja Jarosława Kaczyńskiego. Wiadomo bowiem, że i tak jest kandydatem pisowskim, ale trudniej narzucić mu łatkę, a w dodatku dla wielu ludzi będzie to ktoś znacznie mniej upolityczniony niż Trzaskowski, Hołownia czy Sikorski. W dodatku Duda wygrał dzięki wsparciu Kukiza, a Nawrocki mógłby w drugiej turze uzyskać wsparcie Mentzena, który zapewne nie poparłby kogoś wprost z PiS-u. Tak więc Nawrocki daje nadzieję na zwycięstwo. Jego minusem jest jednak to, że nie pełnił na tyle ważnych funkcji, aby zostać całkowicie prześwietlonym. Nie wiadomo co na niego wyciągną jego przeciwnicy polityczni.