Krwawa jatka na Uniwersytecie Warszawskim. Oprawca rąbał siekierą

Student prawa zarąbał na śmierć pracownicę Uniwersytetu Warszawskiego. Poważnie ranił również ochroniarza, który próbował go obezwładnić. Podczas ataku na uczelni przebywał minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.
Gdy wielu czekało na to, jaki dym pojawi się w kominie Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie na Uniwersytecie Warszawskim doszło do niebywałej zbrodni. 22-letni Polak, student trzeciego roku prawa zabił siekierą kobietę, portierkę uczelni. Poważnie okaleczył też interweniującego ochroniarza, który w ciężkim stanie trafił do szpitala.
- Zamordowana „miała liczne rany cięte i rąbane kończyn górnych i dolnych, głowy oraz brzucha” - przekazała WSPRiTS Meditrans.
Sprawca został obezwładniony i zatrzymany. Po zakończeniu czynności z jego udziałem prokuratura zapowiedziała konferencję prasową. Do tragedii odniosło się Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- „Z głębokim smutkiem i niepokojem przyjęliśmy wiadomość o dramatycznych wydarzeniach, do których doszło dziś na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. Bestialski atak, w wyniku którego śmierć poniosła pracowniczka uczelni, a ciężko ranny został pracownik straży uniwersyteckiej, poruszył całą społeczność akademicką oraz opinię publiczną. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego składa najszczersze kondolencje rodzinie oraz bliskim ofiary. Łączymy się także w bólu i żałobie z władzami Uniwersytetu Warszawskiego oraz całą wspólnotą uczelni. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Marcin Kulasek pozostaje w stałym kontakcie z władzami Uniwersytetu Warszawskiego. W obliczu tej niewyobrażalnej tragedii zapewniamy o pełnym wsparciu i gotowości do współpracy” - czytamy w oświadczeniu.
W dniu jutrzejszym wszelkie zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim zostały odwołane. Uczelnia ogłosiła dzień żałoby.
Podczas ataku na uczelni przebywał minister Adam Bodnar razem z funkcjonariuszami SOP. Poinformowała o tym TVN24.
- „Nasi funkcjonariusze prowadzili swoje działania ochronne. I słysząc krzyki, jeden z funkcjonariuszy pobiegł w to miejsce zdarzenia, zauważył, że pracownicy ochrony obezwładniają już tego napastnika, pomógł im w tej czynności i następnie (...) zaczął udzielać też pierwszej pomocy przedmedycznej osobom poszkodowanym – powiedział stacji pułkownik Bogusław Piórkowski .