Partia chłopska zapomniała o rolnikach. Myśli raczej o posadach!
/
„Puls Biznesu” oraz „Gazeta Wyborcza” informują w dzisiejszych wydaniach o niejasnych powiązaniach wysokich rangą przedstawicieli PSL-u oraz urzędników agencji rolnych. Ujawnione zostały amatorskie nagrania prywatnej rozmowy Władysława Łukasika, byłego szefa Agencji Rynku Rolnego i Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych.
Nie wiadomo, kiedy dokładnie naganie zostało wykonane. Gazeta Wyborcza sugeruje, że rozmowa w gabinecie mogła odbyć się w styczniu tego roku, zaraz po odwołaniu ze stanowiska w Agencji Rozwoju Rolnictwa Władysława Łukasika. Słychać, jak opowiada on o machlojkach, których - jego zdaniem - dopuszczają się osoby związane z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz spółkami skarbu państwa związanymi z rolnictwem. W zaciszu gabinetu padają nieoczekiwane propozycje pokrzepienia „skołatanych nerwów”:
WŁ: Jestem zmęczony. Tak to się potoczyło niespodziewanie. Ja to w ukryciu robię, trzymam.
WS: Tylko zrobię to... piloty położę.
WŁ: Widzę, że ty tu masz zegar fajny i rzeźbę. Poczekaj, wziąłem ci jakąś butelkę, żebyś po prostu, przy okazji, wziąłem taką większą, żeby się szybko nie skończyła.
WS: Ty samochodem jesteś dzisiaj?
WŁ: Tak, tak, ja samochodem, to ja dzisiaj nie mogę. Zaskoczył mnie, to prawda.
Dalej rozmowa dotyczy m.in. prywatyzacji spółki Elewar, zajmującej się skupowaniem i magazynowaniem zbóż. Jednym z głównych „bohaterów” rozmowy jest Andrzej Śmietanko, dyrektor generalny Elewarru, który wcześniej sprawował wiele ministerialnych funkcji oraz zasiadał we władzach agencji rolniczych. W dialogu obaj panowie przywołują też postać ministra rolnictwa Marka Sawickiego i kilku innych działaczy PSL.
WŁ: Już, tylko dopowiem ci jedno. Plus, czyli Śmietanko ma w tym udział jeden, drugi… bo on uważa, że cały, że cała ta spółka... On chce się tam okopać i uwłaszczyć. Tam w tej chwili jest około 80 milionów na koncie. Spółka jest warta, nie wiem, około 150-160 milionów, spółka ta Elewarr, nie...
WS: To ma być prywatyzowana?
WŁ: On de facto tak to chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to było nieodwołalne i wiecznie jego. Czyli każda ich koncepcja jest dobra, w którym to się staje jego.(...)
WS: Na jakiej zasadzie, a skąd on weźmie miliony, żeby to kupić?
WŁ: Ale to tak chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to nie kupować, żeby legalizować. W tej chwili on to uważa, że to jest jego i tak to traktuje. Czyli jak coś to usługa faktura na mnie, na usługi prawne, na coś, jest parę firm. Piszą i wszystkie koszty są dozwolone. A i tak non stop wraca, nie wiem z San Francisco, jedzie do Meksyku, z Meksyku będzie… wszystko jest na koszt Elewarru. Jedzie z żoną, jedzie z synem, jedzie z córką…
Władysław Łukasik mówi Władysławowi Serafinowi także o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści i przygotowywaniu ich do prywatyzacji, tak by wpadły w ręce działaczy PSL.
Przysłuchując się rozmowie można odnieść także wrażenie, że zarządzanie spółkami skarbu państwa może naruszać ustawę kominową oraz stwarzać okazję do udziału w licznych i kosztownych delegacjach służbowych poza Polskę z rodzinami – na koszt państwa.
WŁ: Teraz ich najbliższy wyjazd to będzie chyba z San Diego przez Kanał Panamski do Miami dwa tygodnie, czy trzy.
WS: Sam, czy z kimś lata?
WŁ: Różnie, w różnych konfiguracjach. Czasami... Często był w składzie delegacji ministra, ale to nie znaczy, że uczestniczył w jakiś punktach programowych, to znaczy, że tylko był w składzie. A na punkcie mógł trzeźwieć, mógł coś robić, mógł coś innego, tak że to tak różnie mogło być. (...)
Wiadomo już, że Najwyższa Izba Kontroli negatywnie odnosiła się do przeprowadzonej w zeszłym roku kontroli dot. działania spółki zbożowej Elewarr i nadzoru nad nią sprawowaną przez Agencję Rynku Rolnego. Jak wykazano, prezesa spółki Elewarr powołano bez postępowania kwalifikacyjnego, wymaganego ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji, a członkom zarządu przyznano wynagrodzenia w kwotach przekraczających limity dozwolone w tzw. ustawie kominowej.
Sprawą zajmuje się już prokuratura a także Centralne Biuro Antykorupcyjne. Politycy opozycji apelują do premiera o zabranie głosu w tej sprawie. PiS pyta, dlaczego na wysokich szczeblach urzędnicy różnych mają tak liczne i niejasne powiązania z działaczami koalicyjnego PSL.
Sprawa jednak może mieć drugie dno. Może chodzić np. o pewien polityczny szantaż. Nieprzypadkowo sprawa na jaw wychodzi właśnie teraz i została opublikowana przez media o wyraźnie zarysowanej linii programowej zbieżnej z tą reprezentowaną przez PO. Polskie Stronnictwo Ludowe już kilka razy, mimo publicznie prezentowanego stanowiska odmiennego do rozwiązań partii Donalda Tuska, zachowywało się zgodnie z oczekiwaniami koalicjanta. Tak było w przypadku ustawy podwyższającej wiek emerytalny. Być może podobnie politycy PSL zachowają się podczas głosowania nad projektami dopuszczającymi finansowanie in-vitro z budżetu państwa.
Warto też przypomnieć, że w tych dniach mija pięć lat od momentu wyjścia na jaw nieprawidłowości w ministerstwie rolnictwa za rządów PiS. 9 lipca 2007 prezydent RP Lech Kaczyński zdymisjonował Andrzeja Leppera z funkcji wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi za aferę korupcyjną wykrytą przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w Ministerstwie Rolnictwa, w którą miał też być zamieszany sam Andrzej Lepper. Wieczorem tego samego dnia Prezydium Samoobrony zdecydowało o wyjściu partii z koalicji rządowej.
Michał Polak
fot. Puls Biznesu
Źródło: prawy.pl