Batalia o krzyż pamięci w USA

0
0
0
/

Podobnie jak dwa lata temu w Polsce na Krakowskim Przedmieściu, tak dziś w USA na Manhatanie krzyż związany z tragedią wielu osób stanowi... problem. Jego obecności w obu przypadkach sprzeciwiali się ateiści. Czy metalowy krzyż będzie mógł stać w miejscu tragedii z 11 września 2001 roku? Zdecyduje sąd.
 
Wraca sprawa krzyża stojącego w miejscu zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Krucyfiks mierzy 20 metrów wysokości i waży 10 ton. Stanowią go dwie belki, skrzyżowane w wyniku przedziwnego zbiegu okoliczności pod wypływem gorąca wydostającego się spod ruin World Trade Centre. Dla wierzących stanowi symbol nadziei utraconej po zbrodniczych atakach sprzed 11 lat.
 
Jego obecności w pobliżu „Pomnika Pamięci 9/11” i muzeum wznoszonego na gruzach WTC sprzeciwia się jednak amerykański związek ateistów. Organizacja American Atheists w pozwie sądowym twierdzi, że jego eksponowanie to przejaw „narzucania przez władze stanowe religii”. Zgodnie z Konstytucją USA narzucanie religii to z kolei łamanie praw (chodzi o Pierwszą Poprawkę do amerykańskiej Ustawy Zasadniczej).
 
Z koeli organizacja „National September 11 Memorial and Museum” zajmująca się budową i przygotowaniem miejsca pamięci w strefie zero, broni krzyża tłumacząc, że jest niezależną organizacją typu non-profit, a nie agencją rządową. „Nasze decyzje dotyczące tego, co chcemy zaprezentować w muzeum, nie są działaniami agencji stanowych” a tym samym nie łamią Konstytucji – twierdzą członkowie organizacji. Dodają jednocześnie, że owe „dwie skrzyżowane belki” są „ważnym elementem, niezbędnym w opowiedzeniu historii ataków z 11 września 2001 roku i o roli wiary w dzisiejszych czasach”.
 
W sprawie jest też polski wątek. W obronę krucyfiksu zaangażował się kapłan pochodzenia polskiego ks. Jacek Woźny, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki na Staten Island. - Dla mnie ten krzyż to element wielkiego znaku. Wbił się w ziemię w miejscu, gdzie znaleziono ciało kapelana straży pożarnej. Myślę, że ten symbol powinien mieć swoje miejsce w strefie zero. On do tego miejsca w sposób naturalny należy, bo jest częścią konstrukcji budynku, który tam stał – twierdzi ks. Jacek Woźny, cytowany przez amerykańskie media.
 
– Zresztą Amerykanie, wśród których jest wielu chrześcijan, posługują się znakiem krzyża, zwracają się do Boga o błogosławieństwo w często słyszanym God Bless America. Dlaczego nie ma być krzyża w miejscu dotkniętym tak straszną tragedią – pyta ks. Woźniak.
 
Krzyż, po tym, jak został znaleziony, czczony był przez niektórych pracowników służb ratunkowych w czasie akcji oczyszczania „strefy zero” – przypominają władze „9/11 Memorial and Museum”. „Dla wielu z tych osób krzyż ten stanowił źródło pocieszenia i duchowy symbol. Takgo traktowali podczas akcji ratunkowej, a potem porządkowania miejsca katastrofy” - czytamy w argumentacji sądowej.
 
Władze 9/11 Memorial and Museum krytykują również organizację American Atheists za sugestie, aby w muzeum znalazł się znaczek tej organizacji. „Zadaniem muzeum nie jest przyznawanie różnym wyznaniom równego miejsca i czasu w swoich ekspozycjach. Naszym zadaniem jest opowiedzenie o tym, co się wydarzyło 11 września 2001 roku, i o tych, którzy stracili tego dnia życie” – argumentuje organizacja.
 
Czy sytuacja żywo nie przypomina wydarzeń sprzed dwóch lat, gdy przed Pałacem Prezydenckich w Polsce dochodziło do gwałcenia uczuć religijnych milionów Polaków pogrążonych w bólu i cierpieniu z powodu tragedii narodowej z 10 kwietnia 2010 roku? Na szczęście źródła nie podają informacji o próbach bezczeszczenia krucyfiksu i szydzenia z wiary.
 
Michał Polak
/dziennik.com, 911memorial.org
 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną