Michnikowszczyzna na wymarciu
/
Patrzę na stronę główną gazeta.pl, tytuły artykułów i aż dziwię się, że na czele wszechpotężnego medium stoi bądź co bądź intelektualista Adam Michnik. Tylko 1/3 strony odsyła do wiadomości, które da się czytać. Jednak zdecydowana większość to pomieszanie plotka i pudelka.
"Oczywiście pojawiają się u nas materiały, które są dla mnie nieciekawe. Ale gdybym ja chciał redagować całą Gazetę, to ona miałaby niewielką sprzedaż i podobne wpływy z reklam" - powiedział Adam Michnik w wywiadzie z Piotrem Najsztubem w „Przekroju” z 23 kwietnia 2009.
I tak jest w rzeczywistości. Prześledźmy tytuły jakie ukazują się w medium dla młodych, wykształconych i z dużych miast, tych lepszych i inteligentniejszych, którzy mają w głębokiej pogardzie gusta ciemnego ludu co czyta Prawy.pl, niezalezna.pl, a nawet Rzeczpospolitą zaspakajając tym tylko niższe instynkty.
A więc: "Przybylska w bikini. Steczkowska odsłania nogi. Gwiazdy na plaży", "Pies w roli swatki? Prosty sposób na znalezienie partnera", "Salma Hayek na okładce Vogue Germany. Bardzo zmysłowa!", "Willa, poranny seks, drogie wakacje, Zbyszek w kuchni. Czym chwali się Monika Richardson?", "Co się stało z Łukaszem Nowickim? Jest coraz chudszy!"... to tylko niektóre krzyczące tytuły, jakie możemy zobaczyć na stronie głównej gazeta.pl.
Wiadomo, że pochodzą one z serwisów Agory i zachęcają do wejścia na nie, a ich obecność wynika z tzw. crosspromocji różnych mediów w tym samym koncernie. Jednak z ciągłym przerażaniem od kilku lat obserwuję jak Gazeta Wyborcza mająca zawsze ambicje intelektualnej wyroczni i predestynacji do mówienia Polakom co jest dobre, a co złe, w czym są jeszcze źli, i za co i kogo jeszcze nie przeprosili schodzi w swojej internetowej wersji na przysłowiowe psy.
Są jeszcze oczywiście te główne, które odnoszą się do rzeczywistości - polityki, gospodarki, sportu czy kultury. Ale i tu ich formuła brzmi tak, że od razu wiadomo, jaka będzie treść i co autor chce napisać i jaką tezę chce przedstawić typu: "Sensacyjne ustalenia w sprawie SKOK-ów! Zamiatają złe długi do Luksemburga?". Tylko w takich momentach można mieć jeszcze nadzieję, że Gazecie jeszcze o coś chodzi i - choć w niesłusznej sprawie - o coś walczy zgodnie z duchową formację jej ojców założycieli z wzorem pisarstwa w stylu "Kto jest największym bohaterem i dlaczego Józef Stalin". No bo w końcu Adam Michnik nie bez kozery przyznawał się w rozmowie z Danielem Cohn Benditem w czerwcu 1988 r.: "Należałem do komunistów w sześćdziesiątych latach. Nie będę ukrywał, że coś mieliśmy wspólnego z trockizmem. Uważałem, że komunistyczna Polska to moja Polska".
Wiem, że nie będzie to poprawne polityczne w kręgach prawicowych, ale Michnik jako człowiek inteligentny zdobywał się na chwile uznania nawet dla narodowych działaczy. Dziś obchodzimy 63. rocznicę zamordowania przez UB Adama Doboszyńskiego - działacza endecji, którą Michnik obwinia do dziś za najgorsze zbrodnie. Jednak w 1979 r. tak pisał o zgładzeniu Doboszyńskiego: "Myślę o Adamie Doboszyńskim, człowieku, który zdemaskował w trakcie procesu sądowego metody stalinowskiego śledztwa, który po śledztwie pełnym tortur umiał zachować niezwykłą godność w sali sądowej. Zamordowany został z wyroku PRL-owskiego sądu w 1949 r. pod fałszywym i hańbiącym zarzutem kolaboracji z hitlerowcami (...)". Dziś próżno szukać na gazeta.pl nawet rocznicowego wspomnienia tej zbrodni. Ważniejsza jest: "Rubik, Doda, Lesz. Jak one wyglądały w dzieciństwie?".
Czy Gazeta.pl to dzisiejszy dyskusyjny Klub Poszukiwaczy Sprzeczności, gdzie ściera się stara misja michnikowszczyzny niesienia ciemnemu antysemickiemu ludowi nad Wisłą kaganka liberalno-lewicowej oświaty z wszechogarniającą nowoczesnością, która przejawia się niewybrednymi doniesieniami ze świata showbiznesu, najprostszymi tematami lifestylowych czy zwyczajnymi głupotami i erotyzowanymi galeriami zdjęć.
Jestem przekonany, że u Michnika wywołuje to stres niewyobrażalny. Jak by się nie odsunął ze względu na stan zdrowia i ile kompetencji redaktora nie przekazał Helenie Łuczuwo, to słowa Gazeta Wyborcza i Adam Michnik stanowią dziś synonimy i ten cały chłam, z którego na pewno nie jest dumny i nie czyta, zapisuje się na konto jego "pięknego" życiorysu.
Wydaje mi się, że Adam Michnik ma już świadomość, iż wyhodował sobie pasożyta. Tak zawsze walczył z ciemnogrodem i zacofaniem Polaków, że zapomniał, iż nowoczesność bez zasad zabija nie tylko tradycyjne wartości, z którymi walczył, ale wartości wszystkie w tym również jego własne, a tym nie można odmówić przecież bezideowości, jakkolwiek byśmy je nie oceniali.
W ten sposób wizerunek wielkiego intelektualisty Adama Michnika z papierosem w ustach, w rozchełstanej koszuli, starej powyciąganej marynarce i nieuporządkowanej fryzurze blednie na tle Anny Przybylskiej w bikini, błękitnego morza i złotego piasku. Na własne życzenie.
Paweł Zbrojewicz
Źródło: prawy.pl