Syndrom Aleksandra Macedońskiego

0
0
0
/

Państwa miłujące pokój są prawdziwym błogosławieństwem dla świata – to znaczy – byłyby prawdziwym błogosławieństwem dla świata, gdyby na świecie nie było państw nie miłujących pokoju. Ponieważ takie państwa na świecie są, to państwa miłujące pokój nie mają innego wyjścia, jak niszczenie państw nie miłujących pokoju, by państwom miłującym pokój już nic nie zagrażało.


Nie ma na świecie człowieka, a jeśli nawet tacy są, to w interesie pokoju światowego powinni zostać bezwzględnie wyeliminowani – więc nie ma na świecie człowieka, który by nie zgodził się z opinią, że państwem, które najbardziej umiłowało pokój, jest Izrael.

Wprawdzie pozory świadczyłyby o czymś odwrotnym, bo od roku 1948, kiedy to proklamowane zostało utworzenie Izraela, państwo to stoczyło ze swoimi sąsiadami co najmniej cztery duże wojny, nie licząc kilku dodatkowych wojen mniejszych.

Gdybyśmy nie wiedzieli, że Izrael jest państwem najbardziej miłującym pokój, moglibyśmy sobie pomyśleć, że to jakaś zaraźliwa krosta, zagrażająca całemu światu. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, bo wszystkie cztery duże wojny, jakie ze swoimi sąsiadami prowadził Izrael, nie licząc wojen pomniejszych, miały na celu pokój.

Jeśli państwo prowadzi wojny o pokój, to nie można brać mu tego za złe; w końcu cóż innego ma robić państwo miłujące pokój? W interesie pokoju światowego musi wojować z państwami nie miłujące pokoju, bo samym swoim istnieniem zagrażają one państwom miłującym pokój.

Więc kiedy już Izrael skarcił państwa sąsiednie, okazało się, że pokojowi zagrażają państwa leżące dalej, np. Irak, czy Afganistan. Irak został skarcony przykładnie, nie bez bezinteresownego udziału naszych askarisów, a obecnie karcony jest Afganistan, w którym nasi askarisowie zabijają talibów, nie byle jak, jak to się zdarza askarisom z innych krajów, tylko – po Bożemu.

Ale na Afganistanie świat się nie kończy, bo oko okazało się, że pokojowi światowemu zagraża także złowrogi Iran. Dlatego też miłujący pokój Izrael nie może się już doczekać chwili, kiedy skarci również Iran – a potem pewnie przyjdzie kolej na kolejne złowrogie kraje.

Podobnie postępował Aleksander Macedoński: ponieważ miłującej pokój Macedonii zagrażały inne państwa greckie, Aleksander musiał przejąć nad nimi kontrolę. Okazało się jednak, że zagrożenie nie ustało, bo teraz miłującej pokój Grecji zagrażało imperium perskie. Aleksander nie miał zatem innego wyjścia, jak rozbić imperium perskie i w ten sposób raz na zawsze usunąć zagrożenie dla pokoju. Tedy wkroczył do Azji Mniejszej, a potem – do Egiptu, usuwając po drodze wszelkie zagrożenia dla pokoju, po czym ruszył w głąb Azji, likwidując definitywnie zagrożenie dla pokoju, stwarzane przez imperium perskie.

Okazało się wszelako, że pokojowi zagrażają ludy mieszkające nad Indusem. Aleksander zdecydowany był usunąć i to zagrożenie, ale sprzeciwiło się temu jego zmęczone wojsko. Gdyby wypoczęło, pewnie Aleksander natchnąłby je do usuwania kolejnych zagrożeń dla pokoju, w następstwie czego na świecie na pewno zapanowałby trwały pokój, gdyby nie to, że Aleksander w 324 roku przed narodzeniem Chrystusa umarł. Ale inni próbują nadal, dzięki czemu każde pokolenie może żyć w ciekawych czasach.

Stanisław Michalkiewicz

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną