Prof. Nowaczyk o katastrofie smoleńskiej. ZDJĘCIA!
/
Prof. Uniwersytetu w Maryland Kazimierz Nowaczyk poinformował, że hipoteza wybuchów w samolocie Tu-154 M, który rozbił się tuż przed lotniskiem Siewiernyj jest coraz bardziej prawdopodobna.
Prof. Kazimierz Nowaczyk 9 października spotkał się z członkami sejmowego zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej, a następnie z warszawiakami w kinie „Palladium”. Według prof. Nowaczyka prawdopodobieństwie wybuchu w samolocie świadczy m.in. sposób rozrzutu szczątków samolotu oraz charakterystyczne ułożenie burt kadłuba.
W opinii Nowaczyka, katastrofę poprzedziła również seria poważnych awarii, które wystąpiły na wysokości ponad 30 metrów, co też – wg naukowca - przemawia za hipotezą wybuchów.
Prof. Nowaczykowi - ekspertowi zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, kierowanemu przez Antoniego Macierewicza - i jego współpracownikom udało się odczytać z polskiej czarnej skrzynki 11 awarii, które miały miejsce na wspomnianej wysokości lotu. Lista awarii neguje wnioski raportu rządowej komisji Millera.
Uszkodzeniu uległy m.in. silnik, agregat prądotwórczy, system ILS i klapy na skrzydle. Prof. Nowaczyk stwierdził, że czasy zdarzeń z danych systemu ostrzegania przed przeszkodami TAWS 38 i systemu zarządzania lotem FMS , gdy doszło do licznych awarii, zostały ukryte w trajektorii zaprezentowanej w załączniku do raportu komisji Millera.
Zdaniem naukowca, czasy poszczególnych zdarzeń zostały w sposób świadomy zmanipulowane, bądź ukryte w taki sposób, aby końcowe wnioski przyczyn katastrofy pokrywały się z raportem MAK. Dlatego też czasy zdarzeń przesunięto w taki sposób, by udowodnić, że uszkodzenia nastąpiły jak najniżej i w miejscu, gdzie rośnie „pancerna brzoza’.
Tymczasem uszkodzenia samolotu skrzynka ATM zarejestrowała jeszcze w locie, co zaprzecza tezie przedstawionej przez komisję Millera, że samolot był sprawny do końca. Prof. Nowaczyk stwierdził, że nie był. I żadne zderzenie z brzozą nie mogło doprowadzić do takich awarii. Zdaniem profesora samolot się z brzozą po prostu nie zderzył. Rodzaj awarii lewego skrzydła i wysokość baryczna zapisana w tym miejscu świadczą o fakcie, że samolot znajdował się na wyższym pułapie.
Nowaczyk twierdzi, że do katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010 roku doszło na skutek oderwania lewego skrzydła maszyny, lawinowo następujących awarii samolotu, wybuchu w kadłubie a także rozpadu Tupolewa i uderzenia prezydenckiej maszyny w ziemię.
tekst i fot. Dominik Różański
Źródło: prawy.pl