Mieczysław Jaśkiewicz - nowy prezes Związku Polaków na Białorusi

0
0
0
/

Nowy prezes Związku Polaków na Białorusi Mieczysław Jaśkiewicz, wybrany 18 listopada na VIII Zjeździe organizacji w wywiadzie - specjalnie dla Prawy.pl.

 
Karol Żłobiński: Od siedmiu lat Związek Polaków na Białorusi działa jako organizacja nielegalna, szykanowana przez białoruskie władze. Czy mimo to nie utracił on zdolności działania, realizacji swoich statutowych celów?

Mieczysław Jaśkiewicz: Od 2005 roku – delegalizacji Związku, staramy się wypełniać swoją statutową rolę. Czy za kadencji Andżeliki Borys, czy za kadencji Andżeliki Orechwo to nam się udawało. Z tego co widzę najgorszy była właśnie rok 2005, zabrano nam Domy Polskie, wyrzucono nas na ulicę, więc trzeba było jeździć, rozmawiać z ludźmi. Dzięki temu Związek żyje. W dniu zjazdu jest to widoczne. To było sklejanie spraw organizacyjnych. Jeździłem, założyłem wiele nowych oddziałów i widać, że nie ma u ludzi strachu, chcą być razem.
 
Czy władze białoruskie starały się przeszkodzić w organizacji tego zjazdu? Próbowały w jakiś sposób nie dopuścić do przybycia delegatów na zjazd, tak jak to było cztery lata temu?

Nie było takich nacisków ze strony władz jak w 2005 r. i w latach następnych. Nie było żadnych zatrzymań. Ja sam mam duże doświadczenia w tym względzie. Milicja nie raz mnie zatrzymywała. Przetrzymywała i po dwie godziny. Sprawdzała samochód, a potem wjeżdżałem do kolejnego rejonu i w nim to samo. Przed tym zjazdem objechałem całą Grodzieńszczyznę i nie byłem ostatnio zatrzymywany. Nie mam też żadnych takich sygnałów od innych delegatów.

Dlaczego władze Białorusi przyjęły taką postawę, dlaczego przyjęły inną taktykę wobec do tej pory szykanowanej organizacji?

Trudno mi się wypowiadać za władzę. Myślę, że zobaczyli, iż z nami trudno wygrać. Trudno nas zastraszyć. Były areszty, siedzieliśmy w nich, a i tak robimy swoje. Myślę, że w końcu zrozumieli, że się nie poddamy.

Uczestniczący w zjeździe Związku ambasador RP Leszek Szerepka, nawoływał jego nowowybrane kierownictwo do starań o legalizację. Podejmiecie państwo takie starania?

Na pewno tak. Próbowaliśmy w 2007 roku. Próbowaliśmy w 2008. Potem w roku 2010 i 2011. Niestety, nikt z nami nie chciał rozmawiać. Teraz znów spróbujemy. Jak to mówią: pod leżący kamień woda nie płynie – trzeba próbować.

Jakie wsparcia oczekujecie od władz Rzeczpospolitej?

Polska nas popiera. Polska nam pomaga. Wszechstronnej pomocy może udzielić i rząd, ale także samorządy. Tu na zjeździe są przedstawiciele władz miejskich z Polski. Jest prezydent Sopotu. W czym można pomóc to informują statutowe cele naszej organizacji. Czekamy na wsparcie na każdej z tych płaszczyzn. Każda forma wsparcia jest potrzebna i będzie przez nas mile widziana.
 
Istotnym wsparciem dla Polaków na Kresach jest Karta Polaka. Jak w tej chwili wygląda proces ich wydawania na Białorusi? Czy przebiega on sprawnie, czy może trzeba coś poprawić?

Jestem z Grodna. Trudno mi mówić o sytuacji w konsulatach w Mińsku i Brześciu. Nie znam jej dokładnie. Co dotyczy Grodna to mogę powiedzieć tyle, że ten proces postępuje. U nas na Grodzieńszczyźnie Polaków jest najwięcej, jest więc bardzo dużo chętnych. Każdy by chciał szybko otrzymać tę Kartę, więc niestety muszą być jakieś procedury. Na początku faktycznie było ciężko. Musiało się to wszystko wdrożyć. Teraz idzie to w miarę sprawnie. Oczywiście chciałoby się, żeby szło szybciej, ale rozumiemy, że konsulat nie jest z gumy, może przyjmować na raz tylu ludzi ilu może. Po prostu zainteresowanie jest bardzo wielkie.

Białoruski spis powszechny z 2009 roku wykazał, że liczba Polaków na Białorusi zmniejszyła się w ciągu dziesięciu lat o 100 tysięcy. Czy aż tak nasiliły się procesy asymilacji czy po prostu władze fałszowały wyniki spisu?

Powiem tak: dlaczego władza jest teraz tak bardzo przeciwko Karcie Polaka? – zastrasza ludzi polskiego pochodzenia, którzy pracują w urzędach, na stanowiskach publicznych… to jest odpowiedź na pana pytanie. Jeżeli liczba chętnych, to znaczy tych którzy przecież muszą, starając się o Kartę, udowodnić swoje polskie pochodzenie, przekroczy tę liczbę podaną w spisie, stanie się jasne że wyniki spisu są nieprawidłowe. Dlatego są naciski na urzędników polskiego pochodzenia, na studentów, na ludzi na państwowych posadach…

Zdarzało się, że ludzie byli z powodu Karty wyrzucani z pracy?

Dokładnie. W swoim sprawozdaniu pani prezes Orechwo mówiła o tych przypadkach przecież. Mimo to bardzo wielu Polaków ciągle chce Kartę otrzymać. Wszystko przed nami. Zobaczymy jak ta liczba będzie wyglądała.

Jaki jest pana program działania na następne cztery lata? Czy jest coś na czym chciałby pan skoncentrować się w sposób szczególny w czasie swojej kadencji?

Zawsze mówię: przede wszystkim kultura i oświata. A tę kulturę i oświatę trzeba nieść przede wszystkim do młodego pokolenia. Tutaj jest tak, że ojcowie i matki, dziadkowie i babki walczyli o Polskę – jak mój ród chociażby. Ktoś miał ojca w AK, dziadkowie walczyli przeciw bolszewikom w 1920 roku. Moi przodkowie byli w Wojsku Polskim a ja już musiałem służyć w Armii Radzieckiej. Takie są losy Polaków na Kresach, ale to jest dzień wczorajszy, jutrem są nasze dzieci. Moim mottem - kredo Mieczysława Jaśkiewicza – jest: prawdziwy mężczyzna musi walczyć z premedytacją i do końca w dwóch przypadkach – za matkę, ojca, za swoich przodków oraz o swoje dzieci. Od przodków bierzemy siły witalne, ich się nikt nie wyprze, nawet genetyka udowodni. A dzieci to po prostu przyszłość. Na ziemi jesteśmy tylko pośrednikami między przeszłością a przyszłością.

Dziękuję za rozmowę.
fot. zpb.org.pl

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną