Prognoza wyborcza. RUCH NARODOWY 9 proc.!!!
- Większe niż marzycieli pokroju Aleksandra Kwaśniewskiego, czy Romana Giertycha, przyszłoroczne zamieszanie na scenie politycznej mogłoby być dziełem liderów stawiającego pierwsze kroki - Ruchu Narodowego. Gdyby środowiska Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego zdecydowałyby się na start w wyborach, to głos na nie oddałoby 9 proc. głosujących - prognozuje Marcin Palade dla Prawy.pl.
Po październikowo-listopadowych "wstrząsach", ostatni miesiąc upływającego roku przynosi stabilizację na szczycie rankingu sympatii politycznych Polaków. Pozycję lidera utrzymuje Platforma Obywatelska (32 proc.), na której notowania nie wpływają jeszcze pogarszające się wskaźniki makroekonomiczne oraz coraz bardziej odczuwalny przez konsumentów spadek siły nabywczej pieniądza. Od zeszłorocznych wyborów sejmowych partia Donalda Tuska utraciła co piątego wyborcę, głównie z segmencie lewicowo-liberalnym.
Z wyjściem na przeciw oczekiwaniom przeciętnej polskiej rodziny ma też wyraźne problemy największa partia opozycyjna - Prawo i Sprawiedliwość. Krótkotrwały impuls wzrostowy partii Jarosława Kaczyńskiego w październiku, będący pochodną pluralizacji treści i zmiany formy przekazu, został szybko przygaszony powrotem do archaicznego i nieefektywnego stylu uprawiania narracji politycznej. PiS, pomimo sprzyjających okoliczności w postaci "zmęczenia materiału" głównej partii współrządzącej, wciąż utrzymuje, tę samą co w zeszłorocznej elekcji, liczbę sympatyków (29 proc.).
Przed PO i PIS stoi w przyszłym roku ciężkie zadanie udowodnienia wielu Polakom, że obowiązujący od 2005 roku, dwublokowy podział na scenie politycznej, ma dalej sens. I nie wymaga większego przekomponowania z udziałem podmiotów obecnych na Wiejskiej, jak i inicjatyw, które zaczynają raczkować na prawicy i centrolewicy.
Kończący się rok do udanego może zaliczyć lider SLD - Leszek Miller. Po pierwsze wygrał on rywalizację o palmę pierwszeństwa z Ruchem Palikota. O ile do wyborów do wiosny 2012 roku obserwowaliśmy kontynuację "fascynacji" starym-nowym podmiotem Janusza Palikota, o tyle ostatnie miesiące przyniosły wyraźny zwrot na lewicy.
Równowaga między SLD a Ruchem Palikota dosyć szybko przeszła w wyraźną przewagę partii Leszka Millera. Grudzień przynosi już olbrzymią dysproporcję. SLD może liczyć na 17 proc. głosów, podczas gdy Ruch Palikota balansuje na granicy progu wyborczego (5 proc.).
Mimo większej otwartości w mediach na współczesną emanację "puławian" (Rucha Palikota), z ciążącym ku nim, głodnym powrotu do głównego nurtu politycznego - Aleksandrem Kwaśniewskim, "natolińczycy" XXI wieku trzymają się nadzwyczaj dobrze. To oni są głównymi beneficjentami przepływów elektoratów na styku socliberalnym Platformy Obywatelskiej i światopoglądowej oraz umiarkowanie etatystycznej gospodarczo lewicy. Paradoksalnie atutem lidera SLD pozostaje "konserwatyzm przekazu", przy nieustannych, niemal rewolucyjnych zmianach Janusza Palikota.
Im więcej "nowych odsłon" tego ostatniego, ideologicznego skakania od ściany do ściany, tym mocniejsze społeczne redukowanie pozycji jego formacji. Lepsza pozycja wyjściowa SLD, w przededniu nadciągającego kryzysu, powinna zaprocentować w notowaniach partii Leszka Millera w przyszłym roku.
Zmiana lidera w Polskim Stronnictwie Ludowym spowodowała zahamowanie, trwającego od lata, sondażowego trendu spadkowego tej partii. Jeszcze miesiąc temu formacja Waldemara Pawlaka dotykała pięcioprocentowego progu wyborczego, by w grudniu z Januszem Piechocińskim odbić się na poziom 8 proc.
Przed nowym szefem ludowców stać będzie trudne zadanie minimalizowania skutków ewentualnego odpływu części elektoratu na skutek pogarszającej się sytuacji makroekonomicznej, głównie do partii sytuujących się na prawicy socjalnej, czyli PiS i Solidarnej Polski.
Jednym ze sposobów zapobieżenia tej tendencji może okazać się ambitny i nie pozbawiony perspektyw projekt przebudowy PSL w kierunku szerokiej, ruralno-wielkomiejskiej formacji, grupującej środowiska konserwatywne, chadeckie, ludowe i narodowe.
W tym przypadku moglibyśmy obserwować zupełny zmierzch inicjatywy Zbigniewa Ziobry. Pomimo letniego, nadprogowego ożywienia, Solidarna Polska nie tylko nie znalazła recepty na pozyskanie nowych wyborców, ale także systematycznie traci dotychczasowych sympatyków (3 proc.).
Naturalnym koalicjantem "nowego centrum" wokół PSL wydaje się natomiast PJN. Pomimo parlamentarnego niebytu formacja ta utrzymuje poparcie zbliżone do zeszłorocznej elekcji (3 proc.). Dodatkowo partia Pawła Kowala może być przystanią dla części zmęczonych wyborców prawej strony PO i "nie-smoleńskiego" elektoratu PiS.
W trudnym położeniu znajduje się też Kongres Nowej Prawicy. Posiada on co prawda stały 2 proc. elektorat, ale bez możliwości jego znaczącego zwiększenia, pozwalajacego na znalezienie się na Wiejskiej. Dodatkowo partia Janusza Korwina-Mikke nie jest skłonna do wschodzenia w większe polityczne alianse, a sama dla innych jest co najwyżej średnim atrakcyjnie partnerem.
Większe niż marzycieli pokroju Aleksandra Kwaśniewskiego, czy Romana Giertycha, przyszłoroczne zamieszanie na scenie politycznej mogłoby być dziełem liderów stawiającego pierwsze kroki - Ruchu Narodowego. Gdyby środowiska Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego zdecydowałyby się na start w wyborach, to głos na nie oddałoby 9 proc. głosujących.
Liderem rankingu, z lekkim umocnieniem, byłaby dalej PO (34 proc.). Notowania PIS spadłyby do 25 proc. Pojawienie się narodowców wzmocniłoby jeszcze bardziej SLD, które mogłoby liczyć na 18 proc. głosów. Część wyborców PSL (6 proc.), Solidarnej Polski, Kongresu Nowej Prawicy i PJN (każde po 1 proc.) przerzuciłoby swoje sympatie na Ruch Narodowy. A największym przegranym okazałby się Ruch Palikota (4 proc.), pozbawiony reprezentacji parlamentarnej.
Czy liderzy Ruchu Narodowego wykorzystają radykalizację nastrojów społecznych i głęboki kryzys instytucji unijnych? Od ponad dwudziestu lat, wykluczona umową okrągłostołową antyamerykańska, antyizraelska, antybrukselska i panslawistyczna prawica narodowa ma szansę na trwałe zaistnienie na rodzimej scenie politycznej.
Jej powstaniem powinny być zainteresowane przede wszystkim dwie formacje - Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Sukces Ruchu Narodowego zwiększyłby bowiem szansę na powstanie w nowym rozdaniu parlamentarnym koalicji obu wspomnianych podmiotów. Prawu i Sprawiedliwości oraz nowemu PSL pozostałoby zbliżenie i budowanie wielonurtowej, centroprawicowej opozycji z szansą na przejęcie władzy w okolicach 2020 roku.
Marcin Palade
Źródło: prawy.pl