W oczekiwaniu na narodziny Pana Jezusa

0
0
0
/

Z JE. Księdzem Biskupem Antonim Długoszem – „Biskupem od dzieci” – o przygotowaniu i odpowiednim przeżyciu Świąt Bożego Narodzenia rozmawia Marta Jacukiewicz.


 

Marta Jacukiewicz: Ekscelencjo, Księże Biskupie, jak wytłumaczyć dzieciom, że Święta Bożego Narodzenia i przygotowanie do nich są ważnym czasem?

Ks. bp Antoni Długosz: Musimy pamiętać, że w naszej religii najważniejszym wydarzeniem jest śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Wtedy Pan Jezus udowadnia, że jest Bogiem. Natomiast święta Bożego Narodzenia – nazywane świętami rodzinnymi – przypominają o tym, że Pan Jezus jest nie tylko Bogiem, ale również człowiekiem. Pan Jezus jako człowiek ma Matkę, która z Bogiem Ojcem daje Mu życie, ma opiekuna – św. Józefa, i aż ponad 30 lat spędza w rodzinie nazaretańskiej. Święta Bożego Narodzenia wiążą się z wyjątkowym nastrojem i wymiarem, ponieważ Pan Jezus przychodzi na ziemię tak jak każdy z nas – jako maleńkie dzieciątko, potrzebujące pomocy. W kościele ubieramy szopkę, natomiast w domu – poprzez cztery tygodnie i udział w roratach, ale także dzięki specjalnemu wystroju w domu – tzw. wieńcami adwentowymi i zapalonymi poszczególnymi świecami – przygotowujemy dzieci do tego. Każdy okres przygotowawczy do tych wielkich świąt wiąże się z jakąś szczególną pracą nad sobą.

Co można zaproponować dzieciom, aby włączyły się aktywnie w przygotowanie na narodzenie Pana Jezusa?

Proponujemy dzieciom, żeby na przykład narysowały choinkę i zbierały dobre czyny dla Pana Jezusa. Chodzi o to, żeby tę swoją choinkę ozdabiały dobrymi czynami – jeśli ładnie się pomodlisz to narysujesz świeczkę, jeśli coś dobrego zrobisz i się z kimś podzielisz – to narysujesz jabłko, jak dasz komuś cukierka, albo pomożesz mamusi – to czymś jeszcze innym ozdobisz choinkę. Jest również taka propozycja, żeby dzieci zbierały siana dobrych uczynków do żłóbka Pana Jezusa. I wtedy za każdy dobry uczynek dziecko do koperty wkłada źdźbło siana. A kiedy w Wigilię Bożego Narodzenia zawsze organizujemy powitanie żłobka, to dzieci przychodzą z siankiem, albo z choinkami dobrych czynów i je składają Panu Jezusowi. By na tym sianie i na tych dobrych uczynkach Dzieciątko Jezus mogło leżeć. To jest też okres pracy nad sobą, a mówi nam również o tym, żeby doskonalić samego siebie.

Ksiądz Biskup wspomniał o pracy nad sobą. Czego można wymagać od dziecka, aby działało w tym duchu pracy nad sobą?

Wielką atrakcją dla dziecka jest też ubieranie choinki, następnie – przeżywanie Wigilii, jako wielkiego przygotowania do Pasterki i narodzin Pana Jezusa. I tu właśnie każdy element związany z Wigilią, ma także swój wymiar religijny. Każda potrwa o tym mówi, ale szczególnie kiedy chodzi o dzieci, my także staramy się im przygotowywać prezenty gwiazdkowe. Tylko przygotowujemy dzieci w ten sposób, aby i one też kogoś obdarowywały, a nie tylko czekały na prezenty. Aby na przykład jakieś oszczędności sobie odłożyli i kupili za nie prezent dla mamusi, tatusia, babci i dziadziusia. Czy jeśli nie koniecznie prezenty, to nawet żeby namalowały jakąś laurkę, czy przygotowały prace manualne, ewentualnie jakieś przedstawienie urządziły, ale jakąś niespodziankę, która będzie prezentem. Żeby nie było tylko tak: „ja dostanę”, ale żeby i dziecko mogło kogoś obdarować. Jezus nas obdarowuje sobą, że przychodzi, a my – bierzemy przykład z Pana Jezusa i też staramy się kogoś obdarować. I wtedy już ten wymiar prezentu nie będzie miał priorytetowego znaczenia, bo ty dostaniesz, ale ty też chcesz komuś coś dać. I to, też wymaga wysiłku, bo jeśli dziecko zbiera pieniądze, to rezygnuje z zakupienia cukierka czy loda, ale żeby mieć ten fundusz na zrobienie prezentu dla swojej rodziny.

W jaki sposób zachęcić dziecko do uczestnictwa w roratach czy rekolekcjach adwentowych?

Można powiedzieć, że zawsze jak ktoś wielki do nas przyjeżdża, jakiś gość, to my się przygotowujemy na spotkanie z nim. A tutaj właśnie roraty, ale również adwent są takim okresem, w którym chcemy się jak najlepiej przygotować do świąt Bożego Narodzenia. Na roratach są zawsze jakieś pouczenia – krótkie kazanie, które pokaże mi, żebym ja rzeczywiście zrobił coś ze sobą, żebym urodził Pana Jezusa, przez usunięcie swojej czynnej wady, jakiejś słabości. Pracując nad sobą – jeśli mam trudności z jakimś przedmiotem w szkole, żeby poprawić ten przedmiot, polepszyć swoją wiedzę w tej dziedzinie. Ciągle sprawa związana nie tylko z roratami, ale z całym adwentem, czy w przypadku Wielkiego Postu – z tymi kilkoma tygodniami Wielkiego Postu, żeby coś się doskonaliło w moim życiu, żeby coś się zmieniło na plus. I roraty też wymagają choćby tego, żeby jednak wstać rano i pójść do kościoła. Żeby ofiarować wysiłek dla Pana Jezusa, że będę na roratach, albo jednocześnie też słuchać, co chce powiedzieć Pan Jezus przez kazanie roratnie. A jeśli chodzi o rekolekcje – to co chce przez nie powiedzieć? Ciągle zwracam uwagę na taką cierpliwą, wytrwałą pracę nad sobą.

Ekscelencjo, Ksiądz Biskup zawsze jest uśmiechnięty. I może właśnie to ten uśmiech sprawia, że dzieci tak chętnie do Księdza Biskupa przychodzą?

Uśmiech jest najlepszym kontaktem z dzieckiem. Ja się dzieciom nie narzucam, one same muszą mnie wybrać, ale nawet te dzieci, które pierwszy raz się spotykają ze mną nabierają pewności, odwagi, życzliwości wobec mnie i też czynnie zaczynają uczestniczyć w tych naszych wszelkich imprezach.

Co może być odpowiednim prezentem dla dziecka?

Ja bym wszystkiego nie wiązał z wymiarami sakralnymi, ale odpowiednia jest nawet jakaś część garderoby, ewentualnie coś do szkoły, co potrzebuje, żeby mógł to spożytkować. Pieniędzy bym nie dawał, bo nie wiadomo na co wyda, ale wcześniej się zorientować i dowiedzieć jakie ma potrzeby i pragnienia. I właśnie tutaj zrekompensować – żeby kupić taki prezent, który związany jest z jego działalnością w szkole, w domu, czy tez jego hobby. I tutaj wcale nie musi być prezent sakralny. Niech to będzie taki prezent, który sprawi mu radość.

A ja myślałam, że dobrym prezentem może być na przykład Pismo Święte…

Pismo Święte jest za trudną Księgą dla dziecka. Ono na katechezie spotyka się z Pismem Świętym i na pewno w domu jest jeden egzemplarz, więc wystarczy zupełnie dla całej rodziny. A ponieważ Święta Bożego Narodzenia to rodzinne święta, to tu bym widział coś, co pomoże mu lepiej funkcjonować w szkole, właśnie przez to, że coś otrzymał.

Księże Biskupie, a jakie Ekscelencja ma wspomnienia Świąt Bożego Narodzenia ze swojego domu rodzinnego?


Każde święto i każdą niedzielę tak przeżywaliśmy – oczywiście, że człowiek dba bardzo o higienę ciała, ale przed Wigilią wszyscy kąpaliśmy się, ubieraliśmy nowy, świąteczny strój – najbardziej takie wymowne ubrania. Zawsze babcia przypominała o tym, że w Wigilię trzeba bardzo dobrym być, bo jeżeli ja komuś zrobię krzywdę, albo sprawię przykrość – to przez cały rok będę takim człowiekiem. Dlatego wszyscy staraliśmy się chodzić na palcach (uśmiech). Wigilię zawsze rozpoczynaliśmy od modlitwy, zawsze też było tych kilkanaście potraw. Najpierw zaczynaliśmy od wypatrywania pierwszej gwiazdki. Jak już gwiazdka była na niebie, wtedy ojciec albo mama rozpoczynali modlitwę. Następnie było łamanie się opłatkiem, składanie sobie życzeń, spożywanie tych posiłków postnych, które miały swój wyjątkowy wymiar. Przy okazji także śpiewanie kolęd i dopiero już po skończeniu Wigilii szliśmy do choinki, gdzie były prezenty gwiazdkowe. I nie było tylko tak, że my dostawaliśmy prezenty, ale również składaliśmy prezenty rodzicom w podziękowaniu za ich miłość.

Potrawy wigilijne mają swój szczególny smak…

Mieszkaliśmy w Częstochowie – w mieście. U nas to babcia decydowała, że razem z tatusiem przygotowywała wędliny. Dużo wcześniej marynowało się szynkę z kością i to była taka zaprawa, później kupowali bardzo dobre mięso i z tego mięsa robili świetną kiełbasę, babcia robiła wyśmienity salceson. Także mieliśmy własne potrawy mimo, że mieszkaliśmy w mieście. I to też pamiętam, że te wszystkie zapachy unoszące się w domu mówiły o wielkości tego wydarzenia, ale oczywiście zawsze ze wskazaniem na to, żeby uczestniczyć w rekolekcjach adwentowych, roratach. Było pięknie, bo biegaliśmy na szóstą już na roraty – a to był wielki wysiłek i ofiara, żeby o szóstej rano już być w kościele, i tam też była piękna obrzędowość związana ze światłem, ze śpiewem pieśni adwentowych, i takim czynnym udziałem dzieci. Później rekolekcje, i zawsze podkreślano, że muszę urodzić Pana Jezusa. Kiedy już byłem u pierwszej spowiedzi i Komunii św., to nie można wyobrazić sobie świąt bez spowiedzi i komunii świętej.

Księże Biskupie, dziękuję za rozmowę i podzielenie się swoimi wspomnieniami przeżywania Świąt Bożego Narodzenia.

Rozmawiała Marta Jacukiewicz.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną