Złudna potrzeba kompromisu?
/
- Wypada więc w tym miejscu zastanowić się czy kompromis ten jest naprawdę potrzebny rodzącemu się nowemu Ruchowi Narodowemu, i czy najzwyczajniej się on mu opłaci? - zastanawia się Norbert Wasik analizując propozycję kompromisu pomiędzy Romanem Gietychem, a Młodzieżą Wszechpolską i ONR.
„Wszechpolacy Anno Domini 2012. Czy rzeczywiście staną się realną siłą? A może zbuduje ją Roman Giertych – do niedawna patron, a dziś ich największy krytyk? Czy możliwa jest jeszcze współpraca pomiędzy tymi środowiskami wciąż młodych i młodszych narodowców ? (…) apeluję o rozsądek i porozumienie. Schowajcie swoje zadry i pretensje do kieszeni. (…) Pamiętajmy (…), że ludzie, dla których tradycja endecka jest ważnym elementem życia, to (…) także ludzie związani w przeszłości z ZCHN-em, a dzisiaj funkcjonujący w wielu środowiskach i formacjach politycznych od Platformy Obywatelskiej po rodzący się Ruch Narodowy” – pisze w artykule „Potrzeba kompromisu” redaktor naczelny portalu Mysl24.pl i kwartalnika „Myśl.pl”, Krzysztof Tenerowicz.
Mówi się, że taka formacja jacy jej działacze. Spoglądając w przeszłość, ale również i na teraźniejszość stwierdzam, że coś w tym chyba jest. Zastanawia mnie jednak, jakiej miary to dziś mamy narodowców skoro możemy ich ponoć znaleźć w Platformie Obywatelskiej, Polskim Stronnictwie Ludowym, Prawie i Sprawiedliwości oraz innych „prawicowych” i „lewicowych” formacjach politycznych. Nic tylko oczekiwać rzekomych narodowców w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Ruchu Palikota i na Paradzie Równości.
Ot taka naiwna próba unaradawiania adwersarzy politycznych, czyli ideowe pomieszanie z poplątaniem będącym niczym innym jak zwykłym pokłosiem, czy też swoistym dziedzictwem niegdysiejszej Ligi Polskich Rodzin i jej byłych liderów.
Osobiście zaliczam się do tej grupy trzydziesto-/ czterdziestolatków (rocznik ‘76), których aktywizm po szyldem narodowym w tej lub innej formie od początku lat 90. miał wymiar nieustannej ciągłości. Co prawda w skali stricte lokalnej, ale jednak. Na swoje szczęście, jak niemalże całe ówczesne narodowe Podhale nie uległem płonnym mirażom LPR jako partyji niby endeckiej skupiając się na regionalnej działalności narodowej. Jak skończyły się lawiracje LPR i jej liderów wszyscy wiemy.
Kolega Tenerowicz optuje za kompromisem pomiędzy Młodym Pokoleniem narodowym, a tym średniego wieku wywodzącym się w prostej linii z Ligi Polskich Rodzin. Sam osobiście o tyle jestem skłonny optować za takowym kompromisem, o ile nie będzie on skażony skompromitowanymi osobami, które dla wielu Polaków, nie tylko narodowego Młodego Pokolenia, stały się synonimem zaprzedania własnych ideałów, zdrady, snobizmu, buty, zarozumiałości, a ostatnio niestety nawet kalających własne ideowe gniazdo – o dziwo za pomocą demoliberalnych reżimowcy mediów (?!).
Ich doświadczenie polityczne w tym wymiarze na nic się zda przy budowaniu nowego ściśle narodowego ruchu społecznego. Wręcz przeciwnie. Osoby te staną się dla tegoż ruchu poniekąd elementem uciążliwym, wręcz destrukcyjnym i odstraszającym sporą część samych działaczy narodowych, a także potencjalnych nowych sympatyków i członków, zwłaszcza jeśli miałyby one stanowić trzon przyszłej formacji narodowej.
Wypada więc w tym miejscu zastanowić się czy kompromis ten jest naprawdę potrzebny rodzącemu się nowemu Ruchowi Narodowemu, i czy najzwyczajniej się on mu opłaci? Należy zrobić swoisty bilans korzyści i ewentualnych strat. Pytanie, a w zasadzie odpowiedź na nie, co przeważy w tym wypadku pozostawiam otwartym dla samych zainteresowanych.
Niewątpliwie – co chciałbym wyraźnie tu zaznaczyć – trafnie Kol. Krzysztof Tenerowicz zauważa w swoim artykule, iż cyt.: „obóz narodowy nie może być tylko partią polityczną. Musi być sposobem myślenia i działania. Muszą go tworzyć środowiska o rozległym spektrum zainteresowań i podejmowanych aktywności. Od fundacji i stowarzyszeń o profilu społeczno-politycznym, do towarzystw śpiewaczych i klubów sportowych”.
Z cała pewnością nadszedł w końcu odpowiedni moment budowania narodowych think-tanków, klubów, mediów, tworzenia lobby środowiskowych czy też rozbudowywania zaniedbywanych wcześniej spraw kulturalnych i ekologicznych w wymiarze czysto nacjonalistycznym.
Jest jednak pewne „ale”. Wszystko to musi być budowane pod szyldem szeroko rozumianego Obozu Narodowego, a nie systemowych partyji czy innych organizacyj. Obóz Narodowy, jako przecież idea wiecznie żywa, ma mieć z tychże działań wymierne korzyści nie tylko strukturalne, ale także formacyjne co pozwoli nam nacjonalistom, tak jak zresztą przed wojną, sprawować rządy dusz.
I właśnie tu należy dopatrywać się roli i zadań dla średniego oraz starszego pokolenia aktywistów narodowych. Ślepą uliczką jest bowiem budowanie narodowego ruchu społecznego wyłącznie na bazie nasto- i dwudziestolatków, a tym samym przypięcie łatki temuż ruchowi jako formacji stricte młodzieżowej.
Z wiadomych przecież względów dzisiejsze organizacyje Młodego Pokolenia, do których zaliczyć można m.in. ONR, MW, a także NOP i OWP (oraz inne nieformalne środowiska), nie są w stanie w obecnej formie nic zaoferować średniemu i starszemu pokoleniu o przekonaniach zarówno narodowo-demokratycznych jak i narodowo- radykalnych. Tym samym niemoc niemalże wszystkich dzisiejszych organizacyj i środowisk odwołujących się wprost do spuścizny Obozu Narodowego powoduje niezagospodarowanie dość pokaźnej przecież rzeszy świadomych swych przekonań narodowych działaczy. Najwyższa więc pora to zmienić.
Miejmy nadzieję, że inicjatywa dopiero co tworzącego się Ruchu Narodowego podoła temuż wyzwaniu. Ruch Narodowy jest bowiem niebywałą szansą na konsolidację i integrację środowisk narodowych, nie tylko stowarzyszeń, nieformalnych grup, osób niezrzeszonych, ale również partyj i szkoda byłoby jej nie wykorzystać.
Kończąc, krótka konkluzja. Z całą pewnością rozmawiać ze sobą trzeba, ba, musimy wręcz nauczyć się różnić pięknie i mocno, jak to nietuzinkowo ujął poeta, jednak szanujmy się nie tylko ideowo, ale jak mawiają górale honornie. Nie zabiegajmy za wszelką cenę o dusze i przyjaźnie tych, którzy sami się wykluczają bezpardonowo odcinając się od nas. Nie udawajmy, że pada deszcz jak ktoś – proszę wybaczyć tu mój kolokwializm – w chamski i mało kurtuazyjny sposób pluje nam w twarz, zwłaszcza jeśli osoby te są rzekomo z tej samej strony barykady.
Wszak jeśli sami siebie nie będziemy szanować, nikt nas nie będzie szanował. I o tym warto przede wszystkim pamiętać przy budowaniu nowego Ruchu Narodowego.
Norbert Wasik – dumny mąż i ojciec, działacz społeczny i narodowy, publicysta, twórca i założyciel Stowarzyszenia Obóz Narodowo-Radykalny Podhale.
Źródło: Dziennik Radykała Blog
Źródło: prawy.pl