Polska wojna o Afrykę? Minister Siemoniak wysyła naszych żołnierzy do Malii
Ostateczna decyzja miała zapaść w piątek, jednak do tej pory MON nie wydało w tej sprawie komunikatu. Minister Siemoniak nie wykluczył, że do Afrykańskiej Mali wyjedzie kilkunastu polskich żołnierzy.
- Widząc jak trwają przygotowania do misji unijnej, to w grę wchodzi wyjazd od 300 do 400 instruktorów, więc można wyliczyć, że kilku, kilkunastu może pochodzić z Polski – powiedział w jednej z rozgłośni radiowych szef Ministerstwa Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak.
Kontyngent z Polski raczej nie weźmie udziału w bezpośrednich walkach z tamtejszą rebelią. Planowana jest jedynie misja mająca na celu wyszkolenie malijskiej armii na wypadek, gdyby do doszło konfliktu islamistami.
Pojawienie się ich w tej części świata nie jest przypadkowe. Bliskość Europy stwarza poważne niebezpieczeństwo ataków terrorystycznych możliwych do przeprowadzenia przez radykalne ugrupowania na Starym Kontynencie. W ostatnich dniach terroryści dali o sobie znać dokonując ataku na gazociąg BP w Algierii zabijając brytyjskiego i francuskiego pracownika koncernu oraz porywając 41 cudzoziemców, w tym Amerykanów, Brytyjczyków, Japończyków i Norwegów. Atak ten to wynik zemsty za wsparcie przez Algierię francuskiej interwencji w Mali.
Właśnie do francuskiej misji w tym afrykańskim państwie (nota bene liczącym 6 tyś osób pochodzenia francuskiego) ma przyłączyć się Polska. Czy rzeczywiście takie działanie z naszej strony jest dobrym pomysłem?
Choć z naszej strony na misję udałaby się zaledwie garstka żołnierzy, co pociągnęłoby za sobą stosunkowo znikome koszty w porównaniu z misjami w Afganistanie czy Iraku, to jednak zyski byłyby jedynie symboliczne. Realnie Polska mogłaby wyjść ze sporą stratą.
Udział w jakiejkolwiek operacji przeciw terrorystom – uczy praktyka – skutkuje wystawieniem się na zagrożenia. Al-Kaida nie przepuści możliwości ataku na słabo zabezpieczone państwo. Co więcej, nie ma co ukrywać – zresztą przyznają o tym eksperci – na pomoc NATO raczej nie mamy co liczyć. Jak kilka miesięcy temu oznajmił znany politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, „w przypadku napaści na Polskę cała nadzieja w USA. Jesteśmy w NATO krajem drugiej kategorii”.
Jednak po doświadczeniach z możliwym umiejscowieniem w Polsce amerykańskiej baterii rakiet typu PATRIOT, nadzieje na jakąkolwiek pomoc jeszcze bardziej ległyby w gruzach.
Michał Polak
rys. Wojciech Romerowicz
Źródło: prawy.pl