Adam Gmurczyk: "Nie chcemy państwa proletów"

0
0
0
/

- W sprawie zasadniczej dla programu narodowego stanowisko Ruch Narodowego to tak naprawdę stanowisko PiS - mówi Adam Gmurczyk. Rafał Staniszewski rozmawia z prezesem Narodowego Odrodzenia Polski o Ruchu Narodowym, wyborach do parlamentu europejskiego, Kościele i wizji państwa.



 

 

W ostatnich miesiącach dość głośno jest na temat Ruchu Narodowego. Czy NOP ma zamiar współpracować z tym Ruchem?

Pytanie jest o tyle trudne, że podmiotu politycznego o takiej nazwie nie ma, i raczej nie wygląda na to, żeby powstał. Możemy mówić raczej o pewnej zręcznej piarowskiej akcji, która z istniejącego już od dawna porozumienia osób i grup wykreowała nowy byt medialny. To niewątpliwa zasługa Artura Zawiszy, byłego posła PiS i innych formacji określanych jako prawicowe, którego zdolności marketingowe stoją na wysokim poziomie. Chociaż p. Zawiszę znam od lat, cenię go i osobiście darzę sympatią, z punktu widzenia politycznego musimy akcję propagandową pod nazwą „ruch narodowy” oceniać przez pryzmat deklaracji i zapowiedzi ideowo-politycznych. Poza oczywiście sympatycznym dla każdego nacjonalisty pewnym werbalnym zradykalizowaniem - w niektórych obszarach – haseł, pojawiają się jednak i takie, których narodowcy zaakceptować nie mogą. Niewątpliwie kluczową dla programu formacji narodowej jest sprawa odzyskania przez Polskę niepodległości, wyrwania się z niewoli Unii Europejskiej. A w tej zasadniczej sprawie padają ze strony osób identyfikowanych z RN deklaracje niepokojące. Artur Zawisza na łamach „Rzeczpospolitej” w wywiadzie z Mazurkiem wręcz oświadcza, że „zaszkodziłoby nam wystąpienie z Unii. (…) dlatego należy zacisnąć zęby i trwać w Unii, starając się jednocześnie zmieniać ją na lepsze”. W podobnym tonie wypowiada się Rafał Zgorzelski na łamach portalu konserwatyzm.pl w artykule „Cele Ruchu Narodowego”: [nasze postulaty to] umacnianie oraz rozwijanie narodowej pozycji w Unii Europejskiej przy wykorzystaniu wszelkich narzędzi Wspólnotowych”. Inny jeszcze aktywista, Krzysztof Bosak, wypowiadając się na temat zapowiedzi przeprowadzenia w Wielkiej Brytanii referendum w sprawie przynależności tego kraju do Unii podkreśla, że gdyby działania te zakończyły się sukcesem, to by „osłabiło możliwość realizacji naszego programu wewnątrz UE”. Podsumowując – w sprawie zasadniczej dla programu narodowego stanowisko RN to tak naprawdę stanowisko PiS: Unia jest okropna, ale bez niej będzie nam źle i smutno. Przypomina mi tutaj się stary dowcip o czyścicielu szamba, który wpada doń i nie chce z niego wyjść: bo na dworze zimno a w szambie przynajmniej ciepło. Odpowiadając już tak szczegółowo na Pana pytanie o współpracę: tam, gdzie ów nieistniejący Ruch Narodowy, a w zasadzie grupy go tworzące, będzie szedł szlakiem zasad narodowych, nacjonalistycznych, to jakaś forma współpracy - jaka zresztą istnieje i teraz – jest możliwa.

Przeczytaj także: Krzysztof Bosak "Cameron igra z ogniem eurosceptycyzmu" >>

W waszym programie można przeczytać: "Narodowe Odrodzenie Polski wyznaczyło sobie za główny cel budowę Nowego Państwa – kraju, którego gospodarzem są jego mieszkańcy, a nie skorumpowana, pozbawiona wszelkiej kontroli kasta polityczna." Dlaczego uważacie, że ta "kasta polityczna" nie jest pod żadną kontrolą, choć posłów wybieramy co 4 lata w wyborach?

To Polską rządzą parlamentarzyści? Ciekawe, ciekawe. Nawet, gdyby ich wybierano co 5 minut, to sytuacja nie uległaby zmianie. Wybieralni „przedstawiciele władzy” zgodnie z prawem w trakcie dzierżenia mandatu w ogóle nie są związani „słowem” ze swoimi wyborcami. Są za to mocno przywiązani do tych, dla których pracują, dla sponsorów ich partii i osobistych protektorów. Kto płaci – ten wymaga. Dlatego podstawą systemu polityczno- gospodarczego nie jest dobro obywateli, tylko interesy grup sponsorskich. Przejawia się to w najdrobniejszych nawet decyzjach „władzy” - wystarczy wspomnieć słynne prawo o zestawach głośno-mówiących w samochodach uchwalone pod kątem wchodzącej na polski rynek jednej z firm zagranicznych. A to przecież był jedynie detal, drobiazg. Prawo górnicze, znowelizowane w ubiegłym roku, które umożliwia bezkarne wysiedlanie każdego Polaka z jego miejsca zamieszkania bez praktycznej możliwości oporu prawnego to następny, nieco poważniejszy przykład. I tak dalej, i tak dalej. Zasady życia zbiorowego w naszym kraju kreowane są przez pracowników najemnych owego osławionego „wielkiego biznesu” w ten właśnie sposób. Twierdzenie, że to my, poprzez swoich przedstawicieli, rządzimy własnym krajem byłoby nawet zabawne, gdyby nie to, że rzeczywistość jest dość nieprzyjemna, mówiąc delikatnie.

A w jaki sposób chcecie to zmienić? Startując w wyborach parlamentarnych?

Największym przekleństwem dobrych ludzi jest wiara, że wystarczy skrzyknąć grupę osób z dobrymi chęciami, zbudować partię albo komitet wyborczy, wystartować w wyborach i zmienić świat na lepsze. Nawet dobrze to wygląda – na papierze. Albo w bajkach. Rzecz jasna można sobie wyobrazić i taką sytuację, że jakiś tam komitet czy porozumienie osiąga sukces wyborczy, z marszu. W istocie mieliśmy już taki przykład – LPR. Pospolite ruszenie, pod słusznymi hasłami, ruszyło w bój, dostało się do parlamentu, nawet dwa razy, a dzisiaj wiatr hula i wymiata kurz z zakamarków, bo ślad żaden inny już po tym nie został. No fakt, wielu osobom poprawił się prywatny standard życia, nawiązali satysfakcjonujące finansowo kontakty, zaspokoili swoje ego zostając posłami, ale przecież nie o to – przynajmniej nam – chodzi. Działalność polityczna, jak my ją rozumiemy w obecnej rzeczywistości, to – mówiąc trywialnie - zmiana złego systemu na lepszy. A do każdej zmiany potrzebni są ci, którzy jej dokonają, ludzie świadomi, zorganizowani. To krok pierwszy – drugi, to zaszczepienie wizji w tych, do których jest skierowana. To dotarcie do świadomości, umysłów, serc Polaków. Rewolucja narodowa, figura której często używamy, to przede wszystkim rewolucja mentalna. A tę rewolucje przeprowadza się od postaw. Budując dom nie stawiamy najpierw dachu, tylko fundamenty. Dzisiaj obserwujemy jednak dziwaczną modę na przedstawienia w stylu „światło i dźwięk”. Błyski, hałas, wybory. Dramatyczne okrzyki: „to już ostatnia chwila!”, „jednoczmy się!”, „Polska wzywa!” - doświadczamy tego przed każdymi wyborami, regularnie. I co to dało? Ano – nic. Wszystko ma swój czas. I wszystko wymaga pracy, której celem nie jest bynajmniej mandat poselski. Dzisiaj sytuacja jest postawiona na głowie: najpierw powstaje partia, ruch, komitet, które ogłaszają, że chcą – jakżeby inaczej – zmienić Polskę, i że warunkiem sin qua non jest oddanie na nich głosu. Program, cele polityczne? Te pojawiają się dopiero potem. Pytanie zatem zasadnicze – w takim razie co było powodem powstania formacji, która nawet nie wie jeszcze o co walczy – poza mandatami oczywiście. Narodowe Odrodzenie Polski nie odrzuca żadnej metody zmiany rzeczywistości, ale uznajemy, że na każdą przychodzi odpowiednia pora.

Czyli za rok w wyborach do europarlamentu NOP nie wystawi swoich kandydatów?

Narodowe Odrodzenie Polski od lat wykorzystuje kolejne wybory do promocji nacjonalizmu - korzystamy po prostu z ustawowego, darmowego dostępu do mediów publicznych. A że koszty naszych „wyborczych” kampanii wynoszą dokładnie zero złotych, są więc pod względem finansowym atrakcyjne jako forma akcji propagandowo-informacyjnej. Być może tę drogę wykorzystamy i teraz, chyba że będzie to stało w konflikcie z innymi działaniami.

Z pewnością kontrowersje budzi postać Eligiusza Niewiadomskiego, który jest przez działaczy NOPu czczony – chociażby akcja „Niewiadomski człowiek zasad” we Wrocławiu. Dlaczego NOP czci mordercę pierwszego prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej - Gabriela Narutowicza?


Budzi kontrowersje? U kogo, u ludzi z alternatywną inteligencją? Postać śp. Eligiusza Niewiadomskiego, którego heroiczny czyn przypominamy bez mała 30 lat, kontrowersji w nas nie budzi żadnych. Jest on symbolem patriotyzmu, poświęcenia oraz odpowiedzialność – i to także tej osobistej, którą przyjął za wybór, którego dokonał. W dzisiejszych czasach, czasach charakteryzujących się uciekaniem od podstawowych wartości należy przywrócić chwałę tym, która się ona należy. Niewiadomski, niezłomni żołnierze podziemia antykomunistycznego – to wzory, które należy postawić na piedestale. Śp. Eligiusz Niewiadomski to jeden z pierwszych w panteonie narodowych bohaterów, któremu należy się nasz hołd. Jego imię winno być otoczone szacunkiem a jego nazwisko zdobić place, ulice, pomniki i szkoły w naszym kraju. To dobry patron dla współczesnych młodych pokoleń.

Nie zmienia to faktu, że zamordował prezydenta Polski. Czy to oznacza, że NOP popiera stosowanie przemocy?
 
Bolesław Chrobry, który położył podwaliny pod budowę wielkiej Polski katolickiej tym, którzy nie przestrzegali piątkowego postu kazał wybijać zęby. I mimo że pierwszy król Polski jest dla nas symbolem nie oznacza to, że talmudycznie będziemy powtarzać jego działania. Różne czasy - różne okoliczności. Zastrzelenie Narutowicza miało swój wymiar polityczny, bardzo ważny w ówczesnej sytuacji naszego kraju. Oto Polsce, która dopiero co odzyskała niepodległość obcy narzucają przywódcę państwa. Zapowiedzi zmian grożą upadkiem i wojną domową. W tej sytuacji śp. Eligiusz Niewiadomski decyduje się na trudny krok i przyjmuje pełną za to odpowiedzialność - nie ukrywa się, sam oddaje się w ręce policji i sam żąda dla siebie kary śmierci. Są czyny niecodzienne, dokonane w stanie wyższej konieczności. Takim było zabójstwo Narutowicza. A czy NOP popiera przemoc? A cóż to znaczy? Jeżeli ktoś staje nam na drodze, to go zamiatamy pod dywan. I tyle.

Co znaczą słowa "zamiatanie pod dywan"? Mordowanie? Straszenie?
 
Zapomniał Pan o paleniu na stosie. Z naszej strony zawsze full service. A poważnie - Volenti non fit iniuria, chcącemu nie dzieje się krzywda. Każdy, kto próbuje nam przeszkadzać, utrudniać musi po prostu liczyć się z konsekwencjami. My nie szukamy wrogów, ale jak już przychodzą to nie wycofujemy się, nie wychodzimy tylnymi drzwiami, tylko robimy swoje.

A co z atakiem na Wagenburg? Czy to nie działacze NOP-u zmasakrowali to osiedle po waszym marszu?

Naprawdę? Czytałem oświadczenia policji i nic takiego nie znalazłem. Rzeczywistość medialną zalecałbym oddzielać od rzeczywistości realnej. Prawda jest taka, że rzekomy demontaż wrocławskiej meliny tzw. Wagenburga został dokonany w czasie trwania Marszu Patriotów, a nie po. Po drugie, niby czemu akurat działacze NOP mieliby wyręczać władze miejskie pięknego miasta Wrocław, które same powinny wysłać buldożery do zrównania z ziemią tego paskudztwa? Ostatecznie biorą za to nasze pieniądze. Nasze środki finansowe są niestety ograniczone i budżet NOP nie przewiduje wsparcia dla służb miejskich.

Dlaczego NOP uważa chrześcijaństwo po Soborze Watykańskim II za złe?

Narodowe Odrodzenie Polski nie może nic uważać, bo jest ruchem, organizacją - a nie osobą. NOP jest formacją, której zasady wywodzą się z tradycyjnego katolicyzmu. Natomiast ocena Vaticanum II jest dokonywana przez członków naszej formacji indywidualnie, jeżeli mają taką potrzebę. Na marginesie – tradycjonalizm katolicki nie ocenia posoborowego chrześcijaństwa za złe, bo chrześcijaństwo jest niezmienne. Natomiast obawy, reakcję i sprzeciw budzą realizowane przez dziesięciolecia próby interpretowania wiary w duchu sprzecznym z Tradycją, co wyraża się między innymi poprzez próby ujęcia katolicyzmowi jego uniwersalizmu, powszechności i wyjątkowości. To dosyć szeroki temat.

Już kończąc... jak wygląda Pana wizja Polski?

A cóż można odpowiedzieć na takie pytanie? Polska - kraj mlekiem i miodem płynący? Kazimierz Sołtysik, zapomniany acz wybitny przedwojenny publicysta pisał, że dążenie do Królestwa Bożego nie oznacza, że my, ludzie grzeszni, kiedykolwiek w życiu doczesnym cel ten osiągniemy. I w tym zawierają się dwie podstawowe prawdy. Prawda pierwsza – trzeba mieć jasno wytyczony kierunek, w którym się idzie. Trzeba wiedzieć, gdzie jest ten świat idealny, ta kraina dobra wszelakiego. I w tym kierunku maszerować. I prawda druga: celu w 100% nie osiągniemy. Ale możemy, wysiłkiem pracy i zaangażowania, zbliżyć się do ideału. Polska naszych marzeń, to kraj, w którym każdy może być sobą, może realizować swoje pragnienia, kraj, w którym ludzie są ludźmi a nie przedmiotami. Tego wszystkiego nie będzie nigdy. Ludzie nie są doskonali, a równi są jedynie przed Stwórcą i na cmentarzu. Ale możemy odzyskać państwo i zbudować kraj, w którym prawo będzie służyć ludziom, a nie będzie przeciwko nim; kraj, w którym wolność nie będzie oznaczała anarchii czy dewiacji; kraj z którego nie będzie potrzeby uciekać, bo tu, u siebie, będą istniały możliwości rozwoju. Nie chcemy państwa proletów – nieważne, czy w garniturach czy w kombinezonach – tylko państwa ludzi wolnych, żyjących na swoim. Mało, dużo. Tyle można osiągnąć na pewno.

Dziękuję za wywiad.
Rozmawiał Rafał Staniszewski

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną