Ciotki rewolucji

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_Alicja_DolowskaPrzygnębiające są doniesienia z Gdańska. Parotysięczny tłum KODziarzy z poparciem dla Wałęsy na pl. Solidarności pod krzyżami, upamiętniającymi poległych w roku 1970 stoczniowców, a w tle dźwigi upadłej kolebki „S”. Robotnicy zrobili swoje i okazali się zbędni. Ci, których wynieśli na spracowanych plecach, jako „legendy „S”, mieli i mają ich w nosie. Gdy urośli, ważniejsze dla „legend” okazało się zachowanie przywilejów, posad dla dobrze ulokowanych w strukturach władzy przez osiem lat dzieci, wnuków i pociotków. KOD i przybudówki to nie żaden komitet obrony demokracji, tylko bunt beneficjentów III RP, którzy się załapali na kasę. Ich solidarność nie jest Solidarnością z dużej litery, na którą się powołują. To solidarność samych ze sobą, obrona status quo. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle- głosi polskie przysłowie. I posłał na KODowskie gdańskie barykady dwie „baby”: Danutę Wałęsową i Henrykę Krzywonos. Pokaźnych gabarytów, pyskata Henia tramwajarka (dziś poseł PO) krzyczała, że „kurdupel chce nam zabrać wolność”. A Danuta Wałęsa wołała w bohaterskim porywie, że chce zamanifestować sprzeciw wobec rządu i tego małego człowieczka, który stoi za tymi, których sam wybrał „i nawet się nie wychyli, bo się boi, bo on się bał i w stanie wojennym nie internowali go, zamknął się w czterech ścianach z kotem!!!” Ciotki rewolucji podgrzały atmosferę. Skandowano” "Dość już mamy dobrej zmiany", "Uwaga zły PiS". Wielokrotnie wołano też "Lech Wałęsa”, "Solidarność" czy "Precz z Kaczorem". KOD nas wpędza w schizofrenię, wydając sprzeczne sygnały. Przecież jego lider -Kijowski - wpiera widzom w telewizji, że KOD nie uprawia polityki; protestującym nie chodzi o to, by obalać rząd, oni chcą budować społeczeństwo obywatelskie i bronić demokracji. Tak, jakby społeczeństwo obywatelskie można było budować na ulicy, która rządzi się emocjami. A przecież teczki TW „Bolka” przekazane IPN przez żonę Kiszczaka, udostępnił dziennikarzom i opublikował w internecie Instytut Pamięci Narodowej (taki miał prawny obowiązek), a nie Kaczyński i rząd PiS-u. Obecnego szefa IPN namaszczała sama PO, po tym jak jego poprzednik Janusz Kurtyka zginął w katastrofie smoleńskiej. Co ma do tego „kurdupel”, który w stanie wojennym ze strachu zamknął się z kotem? Nic. Ale w komunikowaniu się PO i KOD ze społeczeństwem zawsze wszystkiemu winien jest Kaczyński. Temu, że ludzie wybrali w wyborach PiS i temu, że ma on dotąd, mimo buntu establishmentu i skarg do Strasburga, wysokie poparcie. Kijowski opowiada w TV dyrdymały, które nie trzymają się kupy. bo oto przyklejeni do KOD liderzy PO i Nowoczesnej zapowiadają na marszu KOD odsuniecie PiS od władzy. „Zmusimy Jarosława Kaczyńskiego, żeby ustąpił!"– woła ze sceny Ryszard Petru, zaznaczając też, że „minęło 100 dni łamania prawa, ale będzie jeszcze gorzej”. Ostrzegł, że „Najgorsze jeszcze przed nami". Wtórowała głosom opisującym apokalipsę Barbara Nowacka: ”Wolności nie odbierze nam żaden prezes, prezydent-marionetka i premier-wydmuszka". Pomaga im w budowaniu atmosfery trwogi b. premier w rządzie PiS Kazimierz Marcinkiewicz, który prorokuje w tefałenie, że „przedstawiciele III RP będą się musieli okazać jeszcze bardziej źli, niż nam się wydaje, to znaczy będą musieli pójść do więzienia". Za co trafi do pudła premier z Gorzowa już nie tłumaczy, bo sygnał musi być taki, że zamkną ich za niewinność. Danuta Wałęsowa woła do zgromadzonych w Gdańsku, że mąż nie donosił i nie brał za donosy pieniędzy. W autobiografii za to napisała, że gdy potrzebowali pieniędzy na pralkę, lodówkę i inne dobra, mąż (dziwnym trafem) wygrywał w totolotka. To, oczywiście nie przesądza o winie Wałęsy, którą trzeba udowodnić. Ale - na litość! - procesu sądowego nie przeprowadza się na ulicy. Dostało się od Wałęsowej i Kościołowi, za to, że nie broni jej męża. Szczególnie metropolicie gdańskiemu abp. Sławojowi Głódziowi, którego w Gdańsku nie lubią za to, że nie trzyma z PO. Gdy piszę ten felieton, słyszę Wałęsę na wspólnej konferencji z „apolitycznym” Kijowskim. Wałęsa deklaruje, że wspiera manifestacje KOD i dążenia komitetu „To poszukiwanie i organizowanie się. O to nam wtedy chodziło i jesteśmy wspólną siłą i wspólnym działaniem. Oni idą zgodnie z tymi pomysłami. Cieszmy się - my, ojcowie, że mamy tak wspaniałe dzieci, które proponują rozwiązywać problemy - mówił Wałęsa, zapewniając, że będzie na każde zawołanie. Naszła mnie smutna refleksja, że prawie 3 mln tych „dzieci” wyjechało z Polski za unijnym chlebem zaraz po tym, jak w Warszawie odśpiewano „Odę do radości”. I to pokolenie wystawiło Wałęsie i Solidarności rachunek za brak pracy i perspektyw w III RP. Za przebieg transformacji, który zmarnował im życie we własnym kraju.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną