Eurokraci postanowili najpierw oczernić węgierski rząd w oczach Węgrów i świata, a później pozbawić Węgry należnych im europejskich funduszy na rozwój i inwestycje. Tym samym sporządzono potężny bat na niepokornego przywódcę Viktora Orbana.Zdaniem Komisji Europejskiej korupcja sięgnęła na Węgrzech szczytów władzy. Skorumpowana jest służba zdrowia oraz system zamówień publicznych, który – jak czytamy w wydanym niedawno raporcie – nie zapewnia konkurencyjności i transparentności. Ryzyko zawieszenia wypłaty funduszy oceniono w dokumencie na bardzo wysokie.Przedstawiciele Komisji Europejskiej oświadczyli, że Węgry dokonały ograniczonego postępu w realizacji rekomendacji z 2014 roku. Zarzuty pod adresem rządu Viktora Orbana są jednak tak ogólnikowe, że pozwalają podejrzewać, iż wcale nie chodzi o żadną korupcję (z tą Orban już u zarania swoich rządów rozpoczął skuteczną walkę) ani brak transparentności.Komisji Europejskiej w oczach jest m.in. sposób prowadzenia polityki i zawierania kontraktów, a mianowicie, że państwo zawiera je z tymi podmiotami, z którymi uważa za stosowne, nie organizując przetargów. Jeżeli zaś już organizuje się te ostatnie – wyniki 13 proc. z nich nie są publikowane, co również KE uważa za niedopuszczalne.Eurokraci poczuwają się nagle także do zadbania o węgierskie finanse, wskazując, iż brak dostatecznej konkurencji między starającymi się o kontrakt oraz na niewystarczająca transparentność całego procesu przetargowego podwyższa koszty zakupu. Co więcej – jak podkreślają przedstawiciele KE – działania węgierskiego rządu zakłócają funkcjonowanie rynku.Logiki w postępowaniu eurokratów nie ma żadnej, ponieważ tani produkt wcale nie oznacza dobry, natomiast państwo powinno mieć prawo do zawarcia kontraktu z rodzimą firmą, zamiast zagraniczną, nawet jeżeli przyjdzie mu za to zapłacić więcej, ponieważ w ten sposób napędza własną gospodarkę. Tymczasem eurokraci najwyraźniej chcą, aby napychać kieszenie zachodnim firmom.Solą w oku eurokratów jest też stosunkowo duża w porównaniu do innych państw wspólnoty niezależność w stosunku do ośrodka decyzyjnego w Brukseli, co niewątpliwie psuje plany federalizacyjne, zachęcając inne rządy do twardego obstawania przy swoich interesach.Jeżeli Węgry nie podporządkują się unijnemu dyktatowi, mogą stracić pieniądze z Europejskich Funduszy Strukturalnych i Inwestycyjnych (ESIF), których są głównym beneficjentem – w latach 2014-2020 miały otrzymać łącznie do 25 mld euro, co stanowi ekwiwalent 3,1 proc. węgierskiego PKB i 62,3 proc. planowanych publicznych inwestycji w obszarach wspieranych przez ESIF.Komisja Europejska dała Węgrom czas do końca 2016 roku. Jeżeli nie zmienią polityki, to należne im pieniądze stracą.Źródło: Portfolio, Politics.hu
Fot. sxc.hu