Nowoczesny patriotyzm

0
0
0
/

Według publicystów z prasy i internetu istnieją 2 rodzaje patriotyzmu: klasyczny i nowoczesny. Klasyczny wiąże się z wartościami, wpisanymi w historię naszego kraju – godło, flaga, dbałość o autonomię, poważanie kraju, jak również szacunek do tradycji. Nowoczesny zaś jest tożsamy z tzw. „kompleksem polskości”.



Nowoczesny patriotyzm, to nowy twór. W oparciu o informacje zaczerpnięte z prasy i mediów, można by go zinterpretować (odczytać) następująco – jeżeli będziemy w Unii Europejskiej, to nasz status wzrośnie, Polska nie będzie na peryferiach Europy, lecz stanie się pełnoprawnym partnerem w rozmowach z innymi państwami. Kraje wyżej rozwinięte będą nas szanować, ponieważ będziemy oficjalnie przyjęci do ich kręgu.

Po wstąpieniu Polski do UE można powiedzieć, że patriotyzm nowoczesny zatriumfował. Ale czy mamy takie poczucie i czy to jest prawda? „Celebryci” oraz politycy ostrzegają nas, że „jeżeli przepuścimy okazję, to pociąg Europa odjedzie bez nas”. Jak ma się taki przekaz wobec faktu , iż Polska leży na kontynencie europejskim i jest członkiem najważniejszych organizacji politycznych? Nie ma się czym martwić - jesteśmy Europejczykami w każdym tego słowa znaczeniu – historycznie, formalnie i fizycznie. Przed czym więc, ostrzegają nas osoby mówiące takie rzeczy?

Istnieje w nas Polakach coś takiego, co pozwolę sobie nazwać jako „kompleks polskości”. Nieustannie zadajemy sobie pytania „Co myśli o nas Europa?”, „Czy uważają nas za swoich?”. To zastanawiające, skąd wzięło się wśród nas przekonanie, że nasza kultura jest gorsza. Można zobaczyć wiele artykułów w gazetach o następujących treściach: „Polacy muszą wyrzec się polskości”, „Polacy to gówniarze, zera, szambo” (J. Palikot - polityk), „Staliśmy się dla Europejczyków specyficznym, odrębnym gatunkiem człowieka”, „Wielu moich przyjaciół pracuje w Parlamencie Europejskim, na każde hasło z Polską w tle reaguje się kłopotliwym grymasem” (K. Wojewódzki - dziennikarz), „Polska jest rajem analfabetów oraz zacofania cywilizacyjnego” (A. Holland – reżyser).

W naszym mniemaniu wszystko, co różni nas od obcokrajowców jest ujmą. Wydaje mi się, że niektórym osobom, szczególnie wypowiadającym takie opinie, trudno jest zaakceptować to, że historycznie, kulturowo i rasowo jesteśmy kimś zupełnie innym niż Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy czy Amerykanie.

A przecież jak nikt, my mamy się czym poszczycić. Jako pierwsi stworzyliśmy państwo wielonarodowe (Unia polsko-litewska), polskie wojska jako jedyne w historii dotarły do Moskwy i oblegały ją, nasz naród jako jeden z pierwszych w Europie uchwalił konstytucję. Nic w historii Polski nie wskazywałoby na to, że jesteśmy nietolerancyjni, nienowocześni czy żeby nasza kultura była prymitywna. Zatem, jaki jest cel zawstydzania Polaków wobec państw lepiej rozwiniętych gospodarczo i zamożniejszych niż nasze?

Ci, którzy kształtują opinię społeczną w taki sposób, że przedstawiają bohaterów polskich powstań jako „oszołomów i narwańców” oraz ci sami, którzy popularyzują twierdzenia: „życie rodzinne nie może przeszkadzać w karierze naukowej i bussinesie, a przywiązanie do religii, to poddawanie się dyktatowi kościoła i zacofanie obyczajowe” – sami powinni się wstydzić. Powód tej krytyki jest zawsze taki sam – „to wszystko jest złe, ponieważ na zachodzie już dawno jest inaczej. Nigdy nie będziemy w Europie, jeżeli tego wszystkiego nie pozmieniamy”. Mnie ten argument nie przekonuje.

Skąd ten „kompleks polskości”, który jest nieustannie podsycany przez ludzi mediów i świat polityki? Skąd jego sukces? Co lepszego ma stereotypowy europejski kraj, czego my nie mamy? W opinii statystycznego Polaka, który cierpi na tę przypadłość, kraje europejskie są bogatsze, co nie zawsze jest prawdą. Prawdopodobnie gdyby nie przewaga ekonomiczna, nie liczyłyby się wszystkie pozostałe aspekty „europejskości” innych państw starego kontynentu.

Nie szukamy przecież wzoru do naśladowania na Ukrainie, Litwie, Estonii bądź w Rosji, lecz staramy się stać jak obywatele państw w naszym mniemaniu prawdziwie europejskich – Francji, Niemiec, Belgii, Holandii, rzadziej Hiszpanii, Portugalii, Grecji, ze względu na ich mniejszą siłę gospodarczą. Rozpatrujemy więc lepszość i gorszość nas jako ludzi biorąc pod uwagę naczelną dla nas wartość – zamożność.

Dla „euroentuzjastów” patriotyzmem wydaje się być więc zadbanie o to, żeby za wszelką cenę upodobnić się do krajów nam imponujących – tych bogatych. Niestety, zmieniając się w kwestii obyczajów, poglądów i nawet prawa, nadal nie będziemy czuli się dobrze. To do nas nie pasuje, byliśmy inaczej wychowywani. Możemy mieć „nowoczesne” podejście do związków, rodziny, zamiast schabowych z ziemniakami jeść modne i orientalne sushi, zamiast katolikami stać się buddystami bądź ateistami. Być może kiedyś będziemy mieć nawet tyle pieniędzy, co Niemcy. Tylko, że to i tak nic nie da.

Pozwolę sobie na następujące porównanie: Dobrze umyty, ubrany w modny garnitur pastuch, „dorobkiewicz”, nie stanie się arystokratą. Kompleks jego pochodzenia będzie mu się dawał we znaki całe życie.

Czy da się z tym coś zrobić? Może po prostu zmienić swój punkt widzenia i zaakceptować to, kim się jest, być dumnym z najwspanialszych aspektów historii, które kreowali nasi przodkowie oraz podkreślać to? Czy z poczuciem niższości wobec innych krajów europejskich i w roli „chłopców do poklepywania” wskóramy cokolwiek?

Piotr Trzaskowski
Autor jest doktorantem Sztuk Pięknych, artystą-malarzem, terapeutą.
fot. Prawy.pl

PODOBAŁ CI SIĘ ARTYKUŁ? WESPRZYJ NAS!

Pobierz bezpłatny program do rozliczania PIT-ów, który za Ciebie wypełni zeznanie podatkowe, a 1 % przekażesz automatycznie dla naszego wydawcy, Fundacji SOS - Obrony Poczętego Życia:

 


 

Działania Fundacji można także wesprzeć wpłacając pieniądze na konto: 32 1140 1010 0000 4777 8600 1001 lub skorzystać z szybkiej wpłaty przez internet >>

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną