Bestialstwo, draństwo, morderstwo – te i inne nie mniej drastyczne słowa cisną się na usta na wspomnienie horroru, jaki personel szpitala „Świętej Rodziny” zgotował dziecku, któremu udało się przeżyć dwie aborcje. Żaden z pożal się Boże medyków nie kiwnął nawet palcem, aby ulżyć dziecku w cierpieniu. Umierało w nieludzkich męczarniach, pozostawione na zimnie, krzycząc przeraźliwie.
Czy to jeszcze jest służba zdrowia? - to pytanie zadaje sobie dziś chyba każdy w Polsce. I emeryci, którzy boją się iść do szpitala w obawie, że z niego nie wrócą, i rodziny osób w śpiączce, u których stwierdzono „śmierć mózgową” (mimo tego, że żyją, ludzie w białych kitlach nie wiedzieć czemu zwani lekarzami usiłują ich zabić, usuwając organy wewnętrzne). Boją się matki, u których nienarodzonych dzieci zdiagnozowano chorobę bądź dysfunkcję, aby – co niestety się zdarza – nie usłyszeć od lekarza, że albo dokonają aborcji, albo niech idą po pomoc do kogo innego. Tak jakby lekarz był Bogiem i to on miał prawo decydować o życiu lub śmierci, a przecież tak nie jest.
Wizerunek lekarza i bez tego był ostatnio w społeczeństwie fatalny mimo że z pewnością wielu jest lekarzy z powołania, którzy w pracę swoją wkładają wiele serca i wysiłku. Pacjenci zarzucają medykom bezduszność, zachłanność na pieniądze, brak etyki i wiele innych patologii. Zakrawa przy tym na niemożliwość postawienie lekarza przed sądem za zaniedbanie, jako że inni lekarze natychmiast stają za nim murem, absolutnie nie licząc się z dobrem pacjenta. Od żadnego lekarza nie usłyszy się słów potępienia pod adresem kolegi po fachu, chociażby ten nie wiem, ile miał na sumieniu.
Mrożące krew w żyłach wydarzenia z warszawskiego Szpitala Św. Rodziny wywołały wprawdzie potężną burzę w mediach i społeczeństwie, ale najwyraźniej nie wśród środowiska lekarskiego. Naczelna Izba Lekarska dotychczas ani nie odpowiedziała na moje zapytanie, jakie działania zamierza podjąć w tej sprawie, ani nie zajęła oficjalnego stanowiska.
Znamienne, że zaledwie kilka dni wcześniej odbyła się w Senacie konferencja „Lekarz – zawód szczególnego zaufania społecznego”, w której udział wzięli także przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej. Pytanie, jak po tym wszystkim ufać? Ja nie wiem, czy jeszcze potrafię...