Tydzień temu w mediach pojawiły się pierwsze informacje na temat przecieku w sprawie opinii przygotowywanej przez Komisję Wenecką. Sprawą błyskawicznie zajęły się media, analizując przede wszystkim treść opinii. Niewiele jednak głosów zwraca uwagę na polityczne konsekwencje tego wycieku oraz tego, kto tak naprawdę doprowadził do tak fatalnego błędu wizerunkowego zarówno Komisji Weneckiej, jak i Rady Europy.
Podczas gdy polskie media analizują samą ekspertyzę, Sekretarz Generalny Rady Europy Thorbjørn Jagland oświadcza, że „żałuje tego co się stało”, apeluje także, by mimo wszystko poczekać na końcową opinię i uniknąć tym samym wszelkich nadużyć politycznych. Niestety, sprawa nabrała już tempa i żyje swoim życiem w mediach.
Nie mogę się nie zgodzić z Sekretarzem Generalnym, sytuacja bowiem jest bardzo delikatna i może mieć daleko idące konsekwencje. Dalsze rozpowszechnianie informacji na temat przecieku może jeszcze bardziej skompromitować Komisję na arenie międzynarodowej. Samo zajście z kolei znacząco podważa elementarne zaufanie do tej organizacji, w związku z tym przedstawiciele Komisji powinni wszcząć oficjalną procedurę wyjaśniającą jak doszło do przekazania poufnych informacji.
W pełni podzielam także opinię Profesora Stępkowskiego, który w „Naszym Dzienniku” stwierdza, że „przeciek uniemożliwia główny cel, jakim było rozpoczęcie merytorycznej dyskusji prawniczej na temat sytuacji w Polsce”. Stało się jednak odwrotnie - informacje spotęgowały jedynie emocjonalną dyskusję w mediach, która kompletnie pomija fakt, że opinia, która de facto nie została jeszcze oficjalnie opublikowana, ma charakter doradczy i nie obliguje rządów do podejmowania żadnych działań.
Bez względu na ostateczne rozwiązanie tej kwestii uważam, że cała sprawa wpływa negatywnie na wszystkie strony zaangażowane w bieżące zmiany w Polsce. Komisja Wenecka w pewnym stopniu straciła już swoją wiarygodność, a ogłoszenie ekspertyzy nie będzie niosło ze sobą dyskusji na poziomie naukowym, gdyż już teraz wywołuje ona zbyt wiele wątpliwości. Rząd Polski oraz opozycja w konsekwencji poruszają się w atmosferze zamieszania politycznego wywołanego przez media, co również nie wpłynie korzystnie na merytoryczną ocenę zmian. Mam jednak nadzieję, że pomimo napiętej sytuacji, osiągnięty zostanie główny cel, którym jest bez wątpienia przeniesienie ciężaru dyskusji na merytoryczne kwestie natury prawnej, które wzbudzają mniej emocji niż bieżące kwestie polityczne.