Kobiety nie są wcale takie same jak mężczyźni. Wbrew bzdurom, które opowiadają feministki kobiety różnią się od mężczyzn nie tylko budową, ale także psychiką. Kierują się emocjami zamiast logiką.
Wiele kobiet przyjmuje punkt widzenia w zależności od poglądów mężczyzny, z którymi aktualnie są. Ten wstęp ma wyjaśnić irracjonalne i emocjonalne, za to kompletnie nielogiczne i przestępcze działanie niejakiej Angeli Magdici. Ta 32-letnia Szwajcarka z zawodu strażniczka w zakładzie karnym w Limmattal niedaleko Zurychu „z miłości” wypuściła groźnego terrorystę i bandziora. Co więcej uciekła z nim w siną dal mercedesem swojego męża. Ta sina dal to w opinii śledczych, a zwłaszcza jej byłego męża Państwo Islamskie. Oboje prawdopodobnie przebywają w Syrii z zamiarem wsparcia ISIS.
Wybranek jej serca to niejaki Hassan Kiko. 27-letni Syryjczyk, który w 2010 roku przyjechał do Szwajcarii i dostał azyl. Latem 2011 roku losy Hassana Kiko opisał w ckliwym artykule "Thurgauer Tagblatt" zapewniając, że „On i inni uchodźcy mają nadzieję na szybki pokój w Syrii". Początkowo tego grzechotnika spod znaku religii Proroka ugościła plebania ewangelicka. Próbował pracować jako fryzjer, kulturysta, pracownik w firmie sprzątającej. Zostało mu jednak charakterystyczne dla jego kultury i religii zamiłowanie do małych dziewczynek. Wkrótce popełnił szereg wykroczeń na tle seksualnym. Dwa raz stawał przed sądem za molestowanie seksualne dzieci, ale był wypuszczany. W lutym 2014 roku zmusił do uprawiania seksu 15-letnią dziewczynę. Za co dostał naprawdę „zawrotny” wyrok – czterech lat odsiadki.
Widać wyjątkową łagodność także szwajcarskiego wymiaru (nie)sprawiedliwości wobec muzułmańskich przestępców seksualnych. Dopiero teraz coraz częściej pojawiają się głosy, że wymiar sprawiedliwości powinien okazywać mniej pobłażania w stosunku do uchodźców, łamiących prawo. Jednak nawet najwięksi zwolennicy zaostrzenia prawa azylowego w swoich najśmielszych snach nie wpadliby na to, że szwajcarska strażniczka pomoże w ucieczce skazanemu za przestępstwa seksualne imigrantowi.
Około północy Angela Magdici, kiedy drugi strażnik więzienny spał niepostrzeżenie opuściła stanowisko pracy. Wsiadła do mężowskiego czarnego BMW o numerze rejestracyjnym ZH-528 411 i ruszyła w kierunku Włoch. Szwajcarski dziennik "Tages-Anzeiger" doszedł do wniosku, że „Angela i Hassan tworzyli piękną parę. Byli młodzi, zakochani i szczęśliwi". Mąż jest przekonany o tym, że Hassan całkowicie zawrócił Angeli w głowie. Pewnego dnia oświadczyła, że odchodzi. Spakowała rzeczy i wyprowadziła się. Bardzo się zmieniła. Dostawała dziwne sms-y po arabsku, zaczęła czytać Koran. - Najwidoczniej Angeli podobają się kryminaliści. Może byłem dla niej za dobry? – pyta retorycznie.
Tak facet byłeś dla niej za dobry. Gdybyś ją lał, obciął jej uszy, albo nos za zuchwałe spojrzenie, traktował jak worek na nasienie i chodzącą macicę do rodzenia muzułmańskich chłopców, to by cię szanowała. A tak to jesteś dla niej europejskim mięczakiem, któremu daleko do prawdziwych muzulskich macho, którzy może rzadko się myją, jeszcze rzadziej pracują, a na temat praw kobiet jakoś nigdy nie słyszeli, ale kobiety potrafią traktować iści po królewsku. W końcu nie wiadomo jak długo parkę strażniczka-skazana łączył namiętny seks pod celą, ale trochę to trwało. Tak więc biedny szwajcarski rogaczu - tylko pozór, że kobiety chcą być traktowane z kulturą, wrażliwością i szacunkiem. W końcu jak dorwą jakiegoś pawiana, troglodytę, mordercę, gwałciciela czy bezmózgiego kretyna z przerostem masy mięśniowej posługującego się wyłącznie słowa na k… i ch... to od razu się zakochują. W razie schwytania Angeli Magdici grożą trzy lata więzienia. Hassan Kiko nie musi obawiać się przedłużenia odsiadki: w Szwajcarii ucieczka z więzienia nie jest przestępstwem i nie podlega karze.