W poniedziałek rozpoczyna się proces prezesów Amber Gold

0
0
0
/

images_nowe_stories_media_felietonisci_kuzmiuk_zbigniew1Po ponad 3 latach (czyli od lata 2012 roku) od wybuchu afery Amber Gold w najbliższy poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, rozpocznie się proces dwójki zarządzających tą firmą czyli Marcina P. i Katarzyny P. Postępowanie prokuratorskie w tej sprawie prowadziła najpierw prokuratura w Gdańsku, ale po skandalu z sędzią Milewskim prezesem sądu w Gdańsku (umawiał się z osobą przedstawiającą się jako pracownik Kancelarii premiera Tuska na ustalenie składu sędziowskiego w sprawie uwolnienia z aresztu Marcina P.), przeniesiono je do prokuratury w Łodzi. Trwało one ponad 2 lata, prokuratura przesłuchała ponad 20 tysięcy osób, akta tej sprawy liczą blisko 3 mln stron, ustalono że spółka Amber Gold oszukała blisko 19 tysięcy osób na łączną kwotę około 850 mln zł. Oskarżonym grożą wyroki do 15 lat pozbawienia wolności, ale przed sądem staje tylko wspomniana dwójka, choć trudno uwierzyć, że Amber Gold mogła działać jako swoista piramida finansowa ponad 3 lata na terenie całej Polski bez stosownych zezwoleń i nie płacąc podatków, nie korzystając z jakiegoś parasola ochronnego. Ówcześnie rządzący bardzo sprawnie uciekli od odpowiedzialności za ten skandal, pod koniec marca 2013 roku, opublikowany został przez Komitet Stabilności Finansowej (kierował nim minister finansów, a członkami byli przedstawiciele NBP i Komisji Nadzoru Finansowego), raport o odpowiedzialności organów państwa w związku z aferą Amber Gold ale niestety niewiele z niego wynikło. Najmniej odpowiedzialnymi za aferę Amber Gold według raportu, w którego ostatecznym kształcie decydujący głos miał minister Jan Vincent Rostowski, okazały oczywiście służby skarbowe. Odpowiedzialność urzędników skarbowych została bowiem zlokalizowana na najniższym poziomie w urzędach skarbowych i urzędach kontroli skarbowej i została opisana tylko jako: nieprawidłowości w rejestracji podatkowej spółki, opóźnienia w otwieraniu obowiązków podatkowych spółki, niewłaściwa współpraca pomiędzy urzędami, wreszcie opieszałość w egzekwowaniu i kontroli obowiązków podatkowych spółki. We wspomnianym raporcie KSF, największą odpowiedzialnością, obarczona została prokuratura i sąd rejestrowy, ta pierwsza za brak odpowiedniej reakcji na zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Amber Gold kierowane do niej przez KNF, ten drugi za rejestrację spółki Amber Gold z prezesem Marcinem P. w sytuacji kiedy był on już skazany prawomocnym wyrokiem sądowym. Ale już wówczas było jasne jest, że 28 -letni Marcin P., człowiek z 9 wyrokami (wszystkie w zawieszeniu między innymi za wyłudzenia w ramach spółki Multikasa, a także za wyłudzenia kredytów na podstawione osoby), nie mógł być przez ponad 3 lata szefem spółki, która gromadzi bez zezwolenia wkłady tysięcy klientów sięgających setek milionów złotych, w sytuacji kiedy co najmniej kilka instytucji państwowych, wie o jego kryminalnej przeszłości. Tylko istnieniem jakiejś „nadzwyczajnej ochrony” nad Marcinem P. i jego interesami, można tłumaczyć także fakt, że gdańska prokuratura mimo doniesienia Komisji Nadzoru Finansowego w 2009 roku, umorzyła postępowanie wobec Amber Gold, a po odwołaniu się do sądu przez KNF i uchyleniu tego umorzenia, zajęła się ponowie sprawą dopiero po upływie ponad 2 lat. Był jeszcze wątek z wiedzą ówczesnego premiera Donalda Tuska na temat Amber Gold i ostrzeżeniami jakie skierował do swojego syna zatrudnionego w kolejnym biznesie Marcina P. czyli liniach lotniczych OLT Express (to one najpierw ogłosiły upadłość). Latem 2014 kiedy wybuchła tzw. afera taśmowa okazało się, że ta wiedza Tuska na temat afery sprzed 2 lat musiała być znacznie większa niż pochodząca z prasy jak publicznie zapewniał. Bowiem z podsłuchanej rozmowy prezesa NBP Marka Belki z ówczesnym ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem, dowiedzieliśmy się, że nie tylko służby specjalne ale także szef banku centralnego i to w poważnej rozmowie, ostrzegał premiera Tuska przed Amber Gold, informując go, że to piramida finansowa. Mówił mu także, o liniach OLT Express, których właścicielem był Amber Gold, że ich ekspansywna polityki pozyskiwania klientów dzięki dumpingowym cenom sprzedawanych biletów, doprowadzi je do bankructwa, co grozi skandalem na dużą skalę. Ówczesny premier Tusk z tymi informacjami nie zrobił nic, a kiedy doszło do upadłości OLT Express, a później Amber Gold, publicznie mówił, że wiedział o tych przedsięwzięciach tylko tyle ile dowiedział się z mediów. Rozpoczynający się w poniedziałek proces będzie trwał pewnie wiele miesięcy (sąd chce przesłuchać 400 świadków ale obrońcy oskarżonych chcą, żeby przesłuchani zostali wszyscy poszkodowani, a więc 19 tysięcy osób) i wszystko wskazuje na to, że karę w związku z tą aferą poniosą tylko dwójka kierujących spółką Amber Gold. Ale być może otwarty proces sądowy i dociekliwi sędziowie doprowadzą do tego, że dowiemy się więcej o kulisach jednej z największych afer jaka miała miejsce podczas rządów ekipy Donalda Tuska.  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną