Męczeństwo klaczy Amry

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_stanismichalkiewiczAch, w miarę zaostrzania się walki klasowej odżywają wspomnienia. Któż ze starszych obywateli nie pamięta pięciu pożarów na piąty Zjazd PZPR, kiedy to partyjne frakcje podsrywały się wzajemnie przy pomocy takich aluzyjnych incydentów? Toteż nic dziwnego, że i teraz, kiedy to w ramach kuracji przeczyszczającej, jaka objęła nie tylko fasadę władzy, ale sięgnęła również do jej frumentacyjnego zaplecza, posypały się dymisje nawet prezesów państwowych stadnin koni arabskich. Zwolniony został nie tylko pan prezes Marek Trela ze stadniny z Janowie Podlaskim, ale również prezes Jerzy Białobok z Michałowa, a nawet pani inspektor do spraw hodowli koni Anna Stojanowska! Media donoszą, że dymisje te spowodowały falę krytyki zarówno w kraju, jak i za granicą, nie tylko w środowisku koniarskim, ale również wśród polityków, a nawet dziennikarzy. Już to powinno skłonić rząd do opamiętania, ale w swojej zatwardziałości, zamiast się opamiętać, to nie tylko kontynuował kurację przeczyszczającą, ale jeszcze rozszerzył ją na wiele spółek Skarbu Państwa. Toteż doszło wreszcie do tego, do czego w tych okolicznościach dojść musiało, to znaczy – do męczeństwa i to w dodatku męczeństwa niewinnych klaczy, które z polityką na pewno nie miały nic wspólnego. Najsampierw padła klacz Pianissima, której wartość sięgała aż 3 miliony euro. Zatrzymajmy się chwilę nad tą sprawą, bo zadaje ona kłam rozpowszechnianej fałszywej pogłosce, jakoby największą wartość reprezentowało życie ludzkie. O ile mi wiadomo, życie żadnego nieboszczyka, nawet tak majętnego, jak „pana doktora Jana”, czyli pana doktora Jana Kulczyka nie zostało wycenione tak wysoko, jak życie klaczy Pianissimy. Zmusza to nas do rewizji propagandowej tezy, jakoby życie ludzkie stanowiło wartość najwyższą. W propagandę powinni wierzyć inni – ale nie my! Jakby tego było mało, w marcu padła klacz Preria, no a teraz – kolejna klacz Amra. Oficjalną przyczyną tych zgonów był skręt jelit, ale czy przypadkiem jelita tych klaczy nie skręciły się aby z żalu na wieść o dymisjach prezesów stadnym, no i przede wszystkim – na wieść o dymisji pani Anny Stojanowskiej? Wiadomo, że zwierzęta, a konie w szczególności przywiązują się do do ludzi, a zwłaszcza – do prezesów stadnin i inspektorów do spraw hodowli, których instynktownie uważają za swoich dobroczyńców. Nic zatem dziwnego, że niespodziewane i brutalne dymisje wywołały nie tylko falę krytyki, ale również – ataki nieutulonego żalu wśród koni, a zwłaszcza – wśród klaczy, które najwyraźniej odczuwają takie rzeczy silniej od ogierów. W tej sytuacji skręt jelit z żalu jest rzeczą jak najbardziej naturalną. Niestety rząd w swojej zatwardziałości zamyka oczy na fakty oczywiste i pan minister Krzysztof Jurgiel zawiadomił prokuraturę, by ta sprawdziła, czy seria tajemniczych zgonów klaczy nie jest przypadkiem efektem działania osób trzecich. Ciekawe, że pan minister Jurgiel nie domaga się od prokuratury sprawdzenia, czy te tajemnicze zgony nie są następstwem działania osób drugich, które potrafią nawywijać jeszcze bardziej, niż osoby trzecie. Gdyby się okazało, że w tych zgonach maczał palce seryjny samobójca, wszystko jedno, czy z grona „osób trzecich”, czy „osób drugich”, to byłoby rzeczą oczywistą, że mamy do czynienia z męczeństwem trzech klaczy rasy arabskiej, które padły ofiarą walki politycznej. Najwyraźniej rządowi nie wystarcza, że doprowadził już do likwidacji w państwowej telewizji pomocniczego gospodarstwa w postaci Hodowli Lisów Farbowanych, co odbiło się echem nawet w odległych Stanach Zjednoczonych? Po lisach przyszła kolej na klacze. Czyż w tej sytuacji ktokolwiek jeszcze może czuć się w naszym nieszczęśliwym kraju bezpiecznie?  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną