Warszawskie obchody rocznicy zamachu smoleńskiego zostały zakłócone przez grupę działaczy KOD.Ich pikieta odbywała się przed wejściem na teren Uniwersytetu Warszawskiego. Nie wiadomo, czy aktywiści KOD mieli zgodę rektora UW na wykorzystanie budynków uniwersytetu do wywieszenia na nich swojego baneru, ani czy mieli zgodę władz miasta na ogrodzenie kilkudziesięciu metrów chodnika przez kilka osób (zgromadzenie publiczne kilku osób nie uprawnia do ogradzania przestrzeni publicznej).O poziomie aktywistów KOD świadczył pan z namalowanymi wieszakami na policzkach (w ramach wspierania ustawy aborcyjnej), który solidaryzował się z ich pikietą. Uwagę przykuwała także starsza pani uczestnicząca w pikiecie KOD, która deklarowała obrzydzenie wobec Narodowych Sił Zbrojnych, szacunek dla Brygad Międzynarodowych walczących z faszyzmem w Hiszpanii, i sympatię dla Krytyki Politycznej. Poza zgromadzeniem KOD przez dłuższy czas dyżurował młody kędzierzawy brunet w bardzo drogiej bluzie z logiem UW, który odgrywał rolę czynnika społecznego wypowiadającego się pozytywnie o akcji aktywistów KOD.Aktywiści KOD twierdzili też uparcie, że ich akcja ma na celu nie denerwowanie osób, które przybyły na Krakowskie Przedmieście, tylko uczczenie rocznicy wypowiedzenia przez Lecha Kaczyńskiego słów o Trybunale Konstytucyjnym. Przezornie działacze KOD nie podali źródła cytatu - mogło by się okazać, że słowa takie nie zostały wypowiedziane 10 kwietnia i twierdzenia o rocznicy to zwykłe kłamstwo (bo niby czemu Lech Kaczyński miałby wspominać o Trybunale Konstytucyjnym 10 kwietnia w dniu rocznicy mordu katyńskiego).Zakłócanie uroczystości rocznicy śmierci, podobnie jak i zakłócanie żałoby czy praktyk religijnych to wyraz zdziczenia, braku kultury osobistej oraz przywiązania do tradycji bolszewickiej.