Podjęcia tak radykalnych działań domagali się uczestniczący w poniedziałkowym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu na Rzecz Praw Dzieci do obojga rodziców poszkodowani przez panujące w Polsce bezprawie rodzice.
Zgromadzeni nie dostrzegają możliwości poprawienia obowiązującego w Polsce, niesprawiedliwego prawa i domagają się jego likwidacji.
- Pracujecie państwo nad zmianą czegoś, czego się zmienić nie da – mówił Zbigniew Sadocha. - To jest do wywalenia w całości. To prawo ma zamontowany ideologiczny mechanizm wymyślony przez naukowców radzieckich w celu budowania nowego człowieka radzieckiego, a my po 27 latach od zmiany ustroju nadal jesteśmy poddawani permanentnemu niszczeniu zgodnemu z marksistowską ideologią. Co tutaj regulować? Wypieprzyć to, proszę państwa. Wypieprzyć razem z całym aparatem władzy niszczącej nas, ojców i matki. To prawo się do niczego nie nadaje, a na pewno nie do naprawy – grzmiał. Wypowiedź ta została nagrodzona owacją.
Zgodzili się przy tym, że sądy nie realizują konstytucyjnego obowiązku ochrony dzieci przed przemocą. - Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. Wszyscy sędziowie sądów rodzinnych powinni być wymienieni na innych. Jakbyśmy nie zmienili prawa, oni i tak będą je łamać – stwierdziła jedna z poszkodowanych przez wymiar (nie)sprawiedliwości matek, Joanna. - I powinni się znaleźć na ławach oskarżonych – dodali zgromadzeni.
Alienacja rodzicielska to przemoc
- Kobieta, która ma instynkt macierzyński nigdy nie będzie izolowała dziecka od ojca, ponieważ rozumie jego rolę w procesie wychowawczym – zauważyły obecne na posiedzeniu matki, które podobnie jak ojcowie ze stowarzyszenia Dzielny Tata, zmuszone były toczyć ciężką batalię o swoje dzieci z bezdusznym wymiarem (nie)sprawiedliwości.
- Sprawca przemocy potrafi wspaniale manipulować wszystkimi tymi instytucjami, które powołane są do ochrony ofiar przemocy. Sprawca przemocy jest opanowany, perfekcyjnie kłamie, robi z matki wariatkę, manipuluje wrażeniem, z ofiary robi agresora - ostrzegały.
Zwróciły uwagę na to, że panie, które przyjmują rozwodową taktykę w postaci kreowania współmałżonka na sprawcę przemocy w rodzinie w rzeczywistości poważnie szkodzą tym kobietom, które rzeczywiście padają ofiarą przemocy, ponieważ podważają wiarygodność kobiet w oczach służb, traktujących zgłoszenia o dokonywaniu przemocy z dużym dystansem i nieufnością, a czasem nawet lekceważących przez to sytuacje rzeczywistego zagrożenia życia i zdrowia matek i dzieci.
Z doświadczeń obecnych na sali sejmowej wynikało, że procedura niebieskiej karty jest przeprowadzana przez niekompetentne osoby w MOPSie czy na Policji, które nie mają zielonego pojęcia na temat mechanizmów przemocy. Zdaniem zarówno poszkodowanych matek, jak i ojców, opieka naprzemienna rozwiązałaby większość problemów.
- Alienacja rodzicielska jest tak brutalną formą przemocy, że powinna być penalizowana, podobnie zresztą, jak i fałszywe zgłoszenia – zgodzili się zgromadzeni.
Chory system
- Dziecko może być straszną bronią w rękach rodzica, który chce zniszczyć drugiego rodzica przy pomocy ich wspólnego dziecka, wykorzystując słabości prawa polskiego, orzecznictwa, zaprzęgając do tego procederu psychologów i instytucje publiczne – mówił Marek Waligóra, który sam padł ofiarą tego typu patologicznej walki i został bezpodstawnie oskarżony o pedofilię.
Z kolei w sytuacjach, kiedy interwencja odpowiednich służb była naprawdę potrzebna, te jej nie podejmowały, a zdarzało się, że wręcz przeciwnie – chroniły osobę dokonującą przemocy. Tak było w przypadku Sebastiana Nadolskiego, taty 3,5-letniego Fabiana, nad którym jego matka znęcała się psychicznie i fizycznie przy pełnej akceptacji ze strony instytucji publicznych, w tym również MOPSu.
Sebastian Nadolski wielokrotnie informował policję o patologicznej sytuacji dziecka, które zabrała mu żona. Nagrywał filmy, robił obdukcję ciała maltretowanego maleństwa i wszystko przekazywał organom ścigania i instytucjom państwowym, do których zwracał się o pomoc. Kiedy zdecydował o samodzielnym przejęciu opieki nad dzieckiem, korzystając z przysługujących mu praw rodzicielskich, wysłano po niego jednostkę antyterrorystów.
- Kuratorzy sądowi nie reagowali na te obrażenia, a już później – na to, co dziecko mówi, chociaż mieli świadomość, że w opinii psychologów zachowanie dziecka i to, co mówi, świadczą o przemocy, której to dziecko doznaje, a lekarze potwierdzają obrażenia – relacjonował. - Kuratorzy zabraniali mi jechać na obdukcję, zabraniali mi jechać do psychologa pod groźbą, że następnego kontaktu nie będzie, że po raz ostatni będę widział synka – nie krył żalu.
Okazuje się, że osoby w instytucjach powołanych do ochrony przed przemocą to „sadyści w togach, w sądach rodzinnych, w prokuraturze, przy mniejszym lub większym udziale osoby powołanej do ochrony praw dziecka, rzecznika praw dziecka”.
Przerażające statystyki
Statystyki są przerażające. Walczymy z chorym systemem prawodawstwa rodzinnego. Nie znam żadnego ojca, na ponad 2 tys. ojców w stowarzyszeniu, który odzyskałby swoje dziecko w sądzie. Mówi się nam: „przecież możecie iść do sądu i odzyskać dzieci”, tymczasem jest to zupełnie niemożliwe - Michał Fabisiak ze Stowarzyszenia Dzielny Tata sam najlepiej zna realia polskiego sądownictwa rodzinnego.
Podczas posiedzenia zespołu wspomniał o interwencji policjantów w swoim własnym domu - nadużyli oni wobec niego przemocy, bijąc go i dusząc. - Dlaczego zrobiła to policja? Bo przecież nie było żadnego kuratora sądowego, nie było nakazu, nie było postanowienia... Dlatego, że były policjant dostał 6 tys. złotych, które żona najpierw przelała sobie z mojego konta, a później skutecznie opłacała odbieranie dziecka i sądy moimi pieniędzmi. Dlaczego tak się dzieje? Po co to wszystko jest robione? Dlatego, że mamy złe prawo - konkludował.
Ile jest poszkodowanych dzieci? Rzecznik praw dziecka twierdzi, że są to sprawy jednostkowe. Tymczasem problem może dotyczyć nawet 3-4 mln dzieci, jako że z danych resortu sprawiedliwości wynika, iż aż 4,6 mln dzieci wychowuje się bez jednego rodzica.
- Jesteśmy zmuszani porwać nasze dziecko, zanim ograniczy nam się władzę. Jesteśmy przez prawo zmuszani, żeby te dzieci zabrać. Dlatego nam,”Dzielnemu Tacie”, zarzuca się, że te dzieci porywamy – ubolewał.
Efekty działania sądów po rozwodzie to brak mieszkania i brak pracy. - Ja nie pracuję już sześć lat – mówił, tłumacząc, iż komornik zabrał mu możliwość zarobkowania. - Brak rodziny, brak możliwości zaczęcia nowego życia – wyliczał dalej. - Nie mogę zacząć nowego życia, bo nie jestem atrakcyjny dla kobiet, nie mam pracy, nie mam pieniędzy – dodał.
Nie krył, iż to niesprawiedliwe, aczkolwiek często spotykane, że mężczyźni, którzy wnoszą do małżeństwa dom, są z niego z chwilą rozwodu wyrzucani.
Patologii jest jednak zdecydowanie więcej: od kuratorów wydających opinię bez przeprowadzenia wizji, aż po tworzenie przestępców z ludzi, którzy nawet nie sięgnęli po przemoc jako narzędzie rozwiązywania rodzinnych problemów.
Postanowienia o widzeniach tylko na papierze
Nagminne jest łamanie postanowień sądu o widzeniach z dzieckiem po rozwodzie. - Wyegzekwowanie prawomocnego postanowienia sądu o kontaktach z dzieckiem jest praktycznie niemożliwe - Łukasz Bryske, ojciec 6-letniej Paulinki wie, co mówi, gdyż sam stoczył batalię sądową z niegdysiejszą towarzyszką życia. Nie on jedyny.
Dla przykładu w Bydgoszczy na około 190 zgłoszeń niemożności wyegzekwowania postanowienia o kontaktach ojca z dzieckiem, sąd ukarał jedynie dwie matki, które uniemożliwiały widzenia. Kara za uniemożliwienie spotkania to zaledwie 150 złotych, tymczasem postępowanie w takiej sprawie trwa wiele miesięcy, a czasem nawet lat.
Jest szansna na nowe prawo
Według wypracowanych w Parlamentarnym Zespole na Rzecz Praw Dzieci do obojga rodziców propozycji rozwiązań prawnych dobro dziecka ma być zdefiniowane. Prawodawca odchodzi także od orzekania winy w sprawach rozwodowych oraz od porozumień rodzicielskich i wprowadza opiekę naprzemienną. Wysokość alimentów ma być ustalana nie od majątku rodzica, ale od wieku dziecka, zgodnie z ustaloną przez ministra rodziny tabelą (obecnie rozrzut alimentów jest od 100 zł do 10 tys. na takie samo dziecko).
Ojcostwo ma być chronione w konstytucji. Prawodawca chce także wprowadzenia prawnego zapisu i badań DNA, aby wyeliminować sytuacje, w których mężczyźni są zmuszeni płacić alimenty na nie swoje dzieci.
Jeżeli nowe przepisy w proponowanym kształcie wejdą w życie, dzieci w wieku poniżej 13 lat nie będą przesłuchiwane w sprawach rozwodowych, ponieważ nie są w stanie nawet zrozumieć pytań.