Czy ktoś przeprosi za te przeprosiny?

0
0
0
/

prawy.pl_images_wiejakNie doszło do żadnych aktów przemocy. Nie ucierpieli ani ludzie, ani elementy infrastruktury. Była Msza, marsz i koncert, podczas których nie dało się zaobserwować żadnych przejawów agresji, czy przemocy. Dlaczego zatem Kuria Białostocka z urzędnikami prześcigają się w przeprosinach za rzekome incydenty z udziałem ONR podczas obchodów 82 rocznicy powstania tej organizacji?

„Kuria Archidiecezjalna przeprasza wszystkich, którzy poczuli się dotknięci zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej w minioną sobotę 16 kwietnia 2016 r. Incydent wynikł z niedopatrzenia administracji parafialnej. Kuria zapewnia, iż Kościół białostocki jest apartyjny i jest mu obcy nacjonalizm.” napisał w oświadczeniu rzecznik Kurii ks. kan. dr Andrzej Dębski.

Za co przeprasza Kuria? Za to, że ksiądz w katedrze odprawił Mszę świętą? Czy to tę ostatnią określa ks. Dębski jako „incydent”, bo do żadnych incydentów przecież nie doszło? Jeżeli tak, fatalnie to świadczy zarówno o nim samym, jak i o białostockiej Kurii, którą reprezentuje i w imieniu której zabrał głos.

Ks. Jacek Międlar CM, który celebrował wspomnianą rocznicową Mszę, jak poinformowała Katolicka Agencja Informacyjna, otrzymał 19 kwietnia "całkowity zakaz jakichkolwiek wystąpień publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkań i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych".

Głównym „przewinieniem” ks. Jacka Międlara jest sprzeciw wobec islamizacji, patriotyzm i poglądy narodowo-katolickie. Rzeczywiście „wielka zbrodnia”. Jeżeli mamy do czynienia z deklaracjami katolickiego radykalizmu a priori wyklucza to jakąkolwiek antywartość. To, że ów radykalizm tak bardzo zbulwersował mainstream i wrogie Polakom środowiska, można jeszcze zrozumieć, jako że zawołanie „Bóg, Honor, Ojczyzna” jest im zupełnie obce, ale dlaczego przepraszają za to przedstawiciele Kurii, tego niczym wytłumaczyć się nie da.

- Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm - mówił podczas Mszy ks. Międlar i to te słowa wywołały tak wściekły atak medialny. Słowa, w których nie ma nienawiści, a jedynie wezwanie do silnego i bezkompromisowego trwania w wierze. Czy naprawdę jest za co przepraszać?

W dziejach zmuszano nas do przepraszania za niepopełnione przez nas zbrodnie i to było z gruntu złe i fałszywe, nie tylko z tego powodu, że krzywdziło nas mocno, a w naszym imieniu czynili to ludzie, którzy z polskością nie mieli zbyt wiele wspólnego. Teraz usiłuje nas się przekonać, że powinniśmy przepraszać za naszą wiarę i radykalizm w jej wyznawaniu! I to tylko dlatego, że tak podyktował mainstream. Na dodatek czynią to duchowni, czyli ludzie, którzy w dziejach zawsze byli ostoją polskości. Co więcej, uciszają kapłana mającego odwagę mówić w mocny, otwarty i bezkompromisowy sposób o konieczności trwania przy katolicyzmie i polskości!

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że ten wściekły atak na ONR ma drugie dno – w końcu to właśnie ta organizacja oraz inne osoby o poglądach narodowo-katolickich stanowią trzon oporu wobec najazdu islamistów, z pomocą których pewna grupa zamierzyła sobie rozprawić się z Kościołem katolickim. To oni organizują marsze i protesty, uświadamiając zagrożenie. Pytanie tylko, dlaczego niektórzy hierarchowie i księża wyższego szczebla Kościoła katolickiego pozwolili Kościół w tę nagonkę wmanewrować, a nawet sami w tym uczestniczyli?

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną