Eliasz się boi tak samo jak Ty

0
0
0
/

www.prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_kasia_chrzanWydaje nam się że prorok to ktoś odległy, jakby człowiek z lepszej gliny, z odległej galaktyki. A tymczasem każdy prorok to… człowiek.

Eliasz ma problem ze sobą dokładnie tak samo, jak Ty i wielu innych ludzi. On jest ognisty, to znaczy… ludzki. Każdy z nas żyje w dwóch światach, przyrodzonym i nadprzyrodzonym. Eliasz jest obdarowany Bożym męstwem. Potrafi powiedzieć komuś, co ma robić i ta osoba czyni to, choć grozi jej to nawet śmiercią. Na przykład śmiercią głodową, jak w przypadku wdowy z Sarepty, której prorok każe się wykarmić, choć ona nic nie ma. On jednak ma takie światło od Boga, że może mówić ludziom, co mają robić i oni czują tę pewność. Bóg dba o wszystko, a Eliasz z łatwością dokonuje dzieł, które jego samego niezwykle przekraczają. Na przykład wskrzeszenie syna owej wdowy, czy wszystko czego dokonał z prorokami Izebel, przecież nie było możliwe do uczynienia u żadnego z ludzi! A jednak stało się wiele cudów za przyczyną działań Eliasza. O ile z wdową dobrze się porozumiał, bo ona spolegliwie wykonała wszystko, co kazał, o tyle z władczą Izebel nie poszło tak łatwo. Eliasz przeżył załamanie, którego owocem był strach, ucieczka i rozpacz. Nasze życie jest właśnie takie. Jest czas światła, gdy wiele rzeczy nam po prostu idzie dobrze, gdy otrzymujemy dary od Boga, które wręcz z nas eksplodują na innych. Wszyscy czerpiemy z siebie nawzajem, gdy pomimo zwykłych trudów życiowych, ponad które wzbijamy się, działamy dla wspólnego dobra. Każdy według swojej misji, w rodzinie, w pracy, we wspólnotach. Każdy według darów. Aż… Aż przychodzi kryzys. Całkowite osamotnienie, bez poczucia bezpieczeństwa. Drzewo, pod którym kładzie się Eliasz, jest dokładnie tym samym drzewem, pod które kładzie się każdy z nas od czasu do czasu. Tam, pod tym drzewem się wyje z rozpaczy, gdy nasze uczucia i nasza dusza uczą się nowej drogi. Jeszcze nie widzimy, co oznacza ten szczególny czas załamania w nas. Niektórzy całymi latami zagłuszają to doświadczenie pseudopocieszeniami. To dopiero jest prawdziwa tragedia życiowa! Zamrozić swoją wolność na lata! Boże ratuj od takich wyborów! Eliasz nie udawał, nie zagłuszał. Na pustyni nie ma czym się zagłuszyć z resztą. I przyszedł Anioł i dał poradę. Nie! Nie rozpoczął się żaden trudny temat! Nic z tych rzeczy! Żadne tam rozważania teologiczne! Właśnie przeciwnie! Z ust Anioła padł najprostszy komunikat: „Wstań i jedz.” I tyle. Nic ponad to! Eliasz uczy się czegoś bardzo nowego. Powstawania w małych czynnościach. Oto uczenie się korzystania z daru męstwa, którego tak naprawdę uczymy się najbardziej nie w wielkich dziełach, ale w małych, najmniejszych sprawach. Po prostu: „Wstań i jedz” – powiedział Anioł. Najmężniejszymi ludźmi są ci, którzy latami leżą przykuci do łóżka w cierpieniu. Ich leżenie nigdy nie jest tylko leżeniem! To największe męstwo świata! Gdybyśmy tylko potrafili zobaczyć, ileż oni maja w sobie Królestwa Niebieskiego! Wszyscy możemy z nich czerpać, bo tacy ludzie są herosami daru męstwa! Ich misja jest święta. Doniosła! Przeżywamy załamania tak samo jak Eliasz. W naszych trudnych, najtrudniejszych chwilach, Bóg zawsze daje światło. Pokazuje małe kroki. Najpierw po prostu wystarczy wstać. Koło nas będzie ktoś, kto nas poruszy i podpowie, żeby po prostu tylko… wstać. Wstać i jeść. Wystarczy. Nie ten najczęściej, który mówi słynne: ‘weź się w garść’ jest wart słuchania. Ten najpewniej sam jeszcze nie przeżył ‘swojego momentu’. Takiego nie trzeba nawet słuchać, bo cóż to znaczy niby: ‘wziąć się w garść i pozbierać się’! To nie my mamy się zbierać, ale Bóg nas zbiera w nowego człowieka, dla przebóstwienia, nie dla rozpaczy. Zwykłe małe kroczki… po prostu codzienne czynności… konkretna mała wędrówka… coś zwykłego. Prosta rozmowa z Bogiem. Ale codzienna! Ojcze nasz, który… Zwykłe codzienne powstawanie… i zwykłe nakarmienie się Bożym pokarmem, jakim zawsze jest modlitwa. To nie jest nic niezwykłego, a jednocześnie to właśnie jest nadzwyczajne. Eliasz powstał i po prostu szedł, a gdy doszedł do góry, schował się w jaskini. Pokusy rozpaczy – oto nasza jaskinia. My po prostu doświadczamy tych pokus, tak jak wszystkich innych. Kiedyś, podczas pewnej rozmowy o doświadczanych pokusach śmialiśmy się w gronie tzw. doświadczonych życiem ludzi, że te trudne pokusy jak gniew, rozpacz, lęk mamy po to, żeby na trochę odpocząć od doświadczania pokus przyjemnościowych. Czyż właśnie podczas takich żartów, nie nabiera się dystansu do siebie samego? Eliasz też w końcu go nabrał. Bóg wcale nie skupiał się na jego narzekaniach, ale od razu, bez tłumaczenia wskazał zadanie. I już! Tak po prostu! My też otrzymujemy: pokarm, który wystarcza na prostą drogę, na zwyczajność, w której w końcu zaczynamy zauważać niesamowite piękno. Otrzymujemy niezwykłe zadania dokładnie w tym miejscu, w którym jesteśmy. Dokładnie w tej jaskini, w której się ukrywamy. Dokładnie tacy, jacy jesteśmy. Ludzcy. Nasza jaskinia, to miejsce doświadczenia, przez które musimy przejść, aby przygotować się na przekraczającą nas nieskończenie Miłość w darach Boga! Tajemnicza to droga, a jednocześnie taka prosta. W jaskini właśnie zaczyna się kolejna niesamowita przygoda Eliasza. W Twojej jaskini zaczyna się Twoja niesamowita przygoda. Jaka? Nie widzisz jeszcze? Bóg widzi. Wystarczy. Ufaj. To nic że się boisz. Przecież jesteś człowiekiem, dlaczego więc miałbyś się nie bać?

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną