Jeden z blogerów wykrył, że robiąc wideo relację z pikiety KOD przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, wraz kanałem Sumienie Narodu, zostałem nieświadomie wykorzystany do czegoś na kształt gry operacyjnej mającej wypromować niejakiego Aleksandra Jabłonowskiego. Zdaniem blogera osoba podająca się za Aleksandra Jabłonowskiego jest zupełnie kimś innym, o zupełnie innym nazwisku.
Parę tygodni temu, w trakcie rozmów z zwolennikami i przeciwnikami KOD podszedł do naszej ekipy człowiek ubrany w przyciągający uwagę strój imitujący mundur, niezwykle charakterystyczny, budzący pozytywne skojarzenia, trochę ekstrawagancki, ale nie budzący negatywnych skojarzeń – świetny kostium. Osoba ta zaproponowała, że chętnie by skomentowała obecną sytuację. Rozpoczęliśmy więc wywiad, bo czemu nie mamy dać się wypowiedzieć zwykłym ludziom...
Okazało się, że nasz rozmówca (niezwykle sprawnie operując słowem) przedstawił swój pogląd nie na manifestacje KOD, którą uznał za bez znaczenia, ale na sytuację międzynarodową, a szczególnie szkodliwą rolę Zachodu. Widać było, że w swej wypowiedzi wykorzystuje argumenty historyczne obecne w narracji Gabriela Maciejewskiego. Rozmówca jednak stwierdził, że nie kojarzy tego publicysty – ta deklaracja wzbudziła moją podejrzliwość wobec rozmówcy.
Moją podejrzliwość zwróciło, nie to, że rozmówca ma odmienne poglądy niż ja, bo to powszechne zjawisko. Ale to, że zachowywał się tak, jakby grał powierzoną mu rolę, nie wiedząc nawet, w oparciu o jakie źródła została napisana. Maciejewski jako jedyny w debacie publicznej podnosił pewne argumenty, więc ktoś kto je powtarza, musi Maciejewskiego wypowiedzi znać. Moje podejrzenia pogłębiło to, że kiedy zaczynałem być sceptyczny co do wypowiedzi mojego rozmówcy, dostosowywał on swoją argumentacje do moich poglądów. Nie jest to naturalne, ludzie zwykle są przywiązani do swoich poglądów. Okazało się też filmik z nagraniem rozmowy nagle stał się niezwykle popularny, aż za bardzo. Wideo wywiadów przeprowadziłem już kilkadziesiąt. I trudno mi uwierzyć, że wywiad z nikomu nieznanym panem, nagle tak sam z siebie, ma kilkadziesiąt razy większą oglądalność niż wywiady z Pawłem Kukizem w czasie kampanii wyborczej, czy wywiady z innymi znanymi postaciami sceny politycznej.
Mój rozmówca przedstawił się jako przedstawiciel Związku Jaszczurczego. Nie wiem nawet, czy istnieje współczesna organizacja używająca tej pięknej i wzbudzającej pozytywne emocje nazwy. Dziwna też była legenda rozmówcy. Jeździ on na rowerze po Warszawie w okolicach patriotycznych manifestacji twierdząc, że mieszka w odległym mieście.
Kreacja jego postaci jest tak wyrazista, że wzbudza ogromne zainteresowanie. W internecie okazał się kolejny wideo wywiad, wspominała o nim też autorka relacji z obchodów rocznicy zamachu smoleńskiego zamieszczonej w tygodniku „Polityka".
Bloger Gorylisko w swoim tekście zamieszczonym na stronie Nasze Blogi pl w tekście „Aktorzy w działaniu grają patriotów tzn aktorstwo polityczne" stwierdził, że w komentarzach pod antyamerykańskim wideo wywiadem z Aleksandra Jabłonowskiego znalazł informacje, że rozmówca „to nie jest Aleksander Jabłonowski tylko Wojciech Olszański, aktor i reżyser".
Zaintrygowany bloger "wygooglował" sobie oba nazwiska i jak pisze „okazuje się, że Aleksander Jabłonowski to jest postać, która w dowodzie osobistym może mieć Wojciech Olszański". Bloger na poparcie swojej tezy zamieścił w swojej publikacji linki do stron mających potwierdzać jego opinie.
Idąc śladem informacji blogera trafiłem na blog „Skarby skarpy”, na której zdjęcia wydają się jednoznacznie potwierdzać, że mój rozmówca oszukał mnie co do swojej tożsamości. Już w trakcie wywiadu zorientowałem się, że jestem obiektem manipulacji. Mój sceptycyzm co do informacji podawanych przez rozmówcę przez widzów wideo wywiadu został negatywnie oceniony. Niestety fakt występowania przez rozmówcę pod fałszywą banderą skłania do sceptycyzmu wobec jego osoby i poglądów przez niego przedstawianych.