Lewacka indoktrynacja wydaje się przynosić efekty – rośnie liczba osób, które identyfikują się jako obywatele globalni, nie zaś obywatele państw narodowych. Wyjątek stanowią Niemcy – wynika z badań GlobeScan przeprowadzonych na próbie 20 tys. osób w 18 krajach.
Trend ten jest charakterystyczny w szczególności dla gospodarek rozwijających się. W przeciwieństwie do nich w Niemczech, w porównaniu z 2001 rokiem, liczba obywateli deklarujących swoją tożsamość jako narodową nie zaś globalną systematycznie rośnie.
Ponad połowa respondentów (56 proc.) z gospodarek wschodzących postrzega siebie przede wszystkim jako obywateli globalnych, dopiero potem jako obywateli państw narodowych. Przy czym, co szczególnie uderzające, nie są oni w stanie zdefiniować, co rozumieją pod sformułowaniem „globalne”. I tak dla jednych jest to potrzeba uważnego śledzenia przemian na świecie i znalezienia wśród nich swojego miejsca w duchu solidarności, niezależnie od tego, czy dotyczy ona zmian klimatu, czy walki z nierównością społeczną w rozwijającym się świecie.
Globalne obywatelstwo jest przez innych postrzegane jako łatwość w komunikowaniu się i wypowiadaniu na forum międzynarodowym za pośrednictwem portali społecznościowych. Dla części z ankietowanych jest nim możliwość migracji oraz mobilność.
Dla kontrastu, zupełnie odwrotny trend można obserwować w gospodarkach wysoko rozwiniętych – coraz więcej obywateli tych państw deklaruje przywiązanie do swojej narodowej tożsamości. Jest to m.in. wynik trwającego kryzysu ekonomicznego i polityki imigracyjnej państw, w szczególności w Europie.
Źródło: BBC