Dwaj senatorowie Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki i Arkadiusz Grabowski poprzez swoje oświadczenie przedstawione ostatnio w Senacie chcą zainteresować ministra sprawiedliwości i ministra finansów sprawą tzw. polisolokat.
To kolejny instrument finansowy zaproponowany przez banki swoim klientom od momentu kiedy wprowadzony został tzw. podatek Belki czyli opodatkowanie dochodów z oszczędności przy czym w sposób szczególny przyśpieszenie sprzedaży tego produktu nastąpiło od jesieni 2011 roku.
Szacuje się, że klienci banków i instytucji ubezpieczeniowych ulokowali w tym kolejnym toksycznym instrumencie finansowym do tej pory około 50 mld zł i większość tych środków mogą stracić ponieważ całe ryzyko jest przerzucone na nabywcę produktu, a przy próbie jego likwidacji przed terminem jej koszty mogą sięgnąć 100% ulokowanych w nim oszczędności.
W swoim oświadczeniu senatorowie zwracają uwagę ministrom sprawiedliwości i finansów na zupełną bierność Komisji Nadzoru Finansowego w tej sprawie, podkreślają że ta instytucja nadzorująca rynek finansowy i podmioty na nim działające nie reagowała w sytuacji kiedy banki i firmy ubezpieczeniowe reklamowały tzw. polisolokaty jako uniknięcie tzw. podatku Belki, a więc nakłaniały swoich klientów do unikania płacenia zobowiązań podatkowych.
Ba KNF od początku miał świadomość, że oferowane klientom tzw. polisolokaty nie są żadnym produktem ubezpieczeniowym, ale produktem inwestycyjnym w którym całość ryzyka ponosi jego nabywca z możliwością utraty całości oszczędności powierzonej instytucji finansowej.
A mimo to przez lata nie reagował na to narastające zjawisko sprzedaży toksycznego instrumentu finansowego, ba skutecznie przeszkadzał w działalności Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w tej sprawie między innymi poprzez podtrzymywania stanowiska, że sprzedający te produkty mają prawo do 100% kosztów ich likwidacji.
Polisolokaty są więc obok tzw. kredytów frankowych kolejnym instrumentem przy pomocy których wciągnięto w pułapkę kolejne setki tysięcy Polaków, którzy w ten sposób mogą stracić swoje oszczędności jak wspomniałem na astronomiczną kwotę 50 mld zł.
Dobrze, że w przypadku tzw. kredytów frankowych prezydent Andrzej Duda kilka dni temu powtórzył, że podtrzymuje swoje zobowiązania w tym zakresie i że w jego Kancelarii trwają prace eksperckie nad poprawieniem wcześniej przygotowanego projektu ustawy.
Prezydent przypomniał, że projekt ustawy „o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytów i umów pożyczki” powstał w jego Kancelarii z udziałem przedstawicieli środowiska tzw. frankowiczów.
W wyniku prac tego zespołu powstał projekt którego podstawą jest przeliczenie tzw. frankowych kredytów hipotecznych na złote po kursie sprawiedliwym, przy czym to przeliczenie może się dokonać w sposób dobrowolny, bądź przymusowy, a trzecią formą może być przeniesienie własności nieruchomości na bank w zamian za zwolnienie z długu.
Mimo istniejących w projekcie ustawy aż 3 sposobów przewalutowania tzw. kredytów frankowych (w tym oddanie bankowi nieruchomości na którą udzielony był kredyt i w konsekwencji pozbycie całości długu) wspomniany KNF oszacował jej skutki na dziesiątki miliardów złotych.
KNF opublikowała niedawno komunikat o skutkach tzw. ustawy frankowej przygotowanej przez Kancelarię Prezydenta, z mocnym stwierdzeniem, że jej wprowadzenie w życie będzie skutkowało stratami rzędu 67 mld zł dla banków, które takich kredytów udzielały (co wchodzi w skład tych strat, KNF jednak nie wyjaśnił).
W obydwu przypadkach zarówno polisolokat jak i tzw. kredytów frankowych KNF odgrywa bardzo nieciekawą rolę, najpierw mimo swoich uprawnień nie przeciwdziała wciąganiu klientów w swoiste pułapki, a jak już nowa władza chce oszukanym pomóc, mnoży przeszkody i straszy.
Pomimo, że skład KNF powoli się zmienia, to kadencja jego szefa kończy się dopiero na jesieni tego roku i wszystko wskazuje na to, że do tego momentu, trudno się spodziewać zasadniczej zmiany w działalności instytucji którą kieruje.