Niedocenienie spontanicznych procesów społecznych jest błędem zwolenników spiskowych teorii dziejów.
Spiskowe teorie dziejów często trafnie opisują procesy historyczne. Jednak błędem zwolenników teorii o wszechwładnych spiskach jest ignorowanie spontanicznych zjawisk społecznych. Tego, że niektóre procesy są w społeczeństwie spontaniczne, niekontrolowane, i niezainicjowane.
Zwolennicy spiskowych teorii dziejów często popadają w gnostycką herezję, że nasz los jest z góry zaprogramowany i na nic nie zdadzą się nasze wysiłki. Taka defetystyczna narracja demobilizuje ludzi i skłania ich do bierności.
Takim całkowicie spontanicznymi procesami społecznymi było w Polsce odrodzenie się ideologi narodowej, eksplozja pamięci o Żołnierzach Wyklętych, odrodzenie patriotyzmu, szczególnie wśród młodych ludzi. Prądów przez nikogo nie wspieranych ani nie inspirowanych, które były wręcz zwalczane przez władze III RP.
Błędnej redukcji życia społecznego tylko do teatru inspirowanego zza kulis ulegają też pracownicy instytucji państwowych zajmujących się geopolitycznymi analizami. Np. politykę Rosji kształtują analitycy rosyjscy mający wdrukowaną mentalność sowieckiego KGB, którzy nie rozumieją normalnych procesów społecznych w społeczeństwie obywatelskim i nie mogą pojąć, że ludzie są gotowi spontanicznie działać politycznie. Taki właśnie błąd popełnili rosyjscy analitycy w odniesieniu do Ukrainy, gdzie wybuch niezadowolenia społecznego był spontanicznym procesem (który z czasem usiłowały wykorzystać różne siły polityczne).
Innym błędem rosyjskiej geopolityki jest to, że na arenie międzynarodowej Rosja nie ma nic pozytywnego do zaoferowania innym krajom, może je zastraszyć, ale nie ma czym przekonać do siebie. Rosja nie oferuje krajom, które miałyby wejść w orbitę jej wpływów możliwości awansu cywilizacyjnego. Dlatego też agresja rosyjska na Ukrainę sprawiła, że „obszar postsowiecki to w coraz większym stopniu państwa, a częściowo i społeczeństwa, które boją się Rosji i myślą, jak uniknąć zbliżenia" z Rosją.
Rosja w polityce międzynarodowej popełnia błędy, których przyczyną są wyznawane przez Rosjan imperialistyczne zabobony. Wyrazem imperializmu rosyjskiego były cztery wojny, jakie Rosja wywołała po rozpadzie ZSRR (dwie w Czeczenii, po jednej w Gruzji i na Ukrainie). Rosjanie żywią rasistowskie uprzedzenia wobec Czeczenów i jednocześnie nie pozwalają im mieć swego państwa. Większość Rosjan, w tym i opozycja, akceptowała rosyjskie agresje na Czeczenię. Podobnie dziś wszyscy Rosjanie popierają okupacje Krymu.
Funkcjonalnym uzasadnieniem imperializmu rosyjskiego jest to, że jest on korzystny dla władz rosyjskich. Putinowi w polityce wewnętrznej wojny były potrzebny, by w imię rosyjskiego imperializmu zyskać poparcie Rosjan dla swojej władzy. „Aneksja Krymu oraz wojna w Donbasie były przejawem słabości, a nie siły Rosji". W kwestii militarnej Rosja potrafiła napaść na Ukrainę, ale nie jest wstanie wygrać wojny, którą wywołała.
Skutkiem imperialistycznej polityki Rosji jest to, że jej obywatele nienawidzą swoich sąsiadów i nie będą przez to korzystali z zysków, jakie może dać współpraca gospodarcza z sąsiadami. Rosyjska propaganda skutecznie skłóciła dotychczas pozytywnie do siebie nastawione narody Rosji i Ukrainy, przez co Rosja nie ma jak już korzystać z sympatii Ukraińców, jaką miała przed agresją na Ukrainę, co przewrotnie jest dla Polski korzystne.
Na początku agresji na Ukrainę Rosja wykorzystała najpierw swoją piątą kolumnę uśpionych agentów „złożoną z rezydentów GRU, czy byłych żołnierzy specnazu. Najważniejszymi dowódcami sił rosyjskich w Donbasie byli ludzie, którzy przyjechali z Rosji w ostatnich kilku latach". Oznacza to, że Rosjanie przygotowywali się do takiego rozwoju sytuacji, który umożliwiłby im aneksję wschodniej Ukrainy, wysyłając swoich ludzi na Ukrainę już od kilku lat. Działania Rosji pokazują, że Moskwa potrafi myśleć w wieloletniej perspektywie, czego nie potrafi Warszawa. Celem Rosji jest „odtworzenie pełnej dominacji Kremla na obszarze postsowieckim". Jednak pomimo wieloletniego planowania zapewne rosyjscy stratedzy nie przewidzieli, że zostaną znienawidzeni przez Ukraińców, a rosyjskojęzyczna ludność Ukrainy, dotychczas pozbawiona tożsamości narodowej, w obliczu rosyjskiej agresji poczuje się Ukraińcami.
Oczywiście gdyby władze Rosji odrzuciły imperializm, uszanowały wolę obywateli krajów okupowanych przez Rosję, lub takich, jakie Rosja chce zdominować, i skupiły się nie na dominowaniu, tylko na walce z patologiami w Rosji (korupcją, alkoholizmem, narkomanią, zacofanie przemysłu) i współpracą z innymi krajami, Rosjanom żyło by się lepiej. Niestety polityka nie rządzi się rozumem tylko emocjami, i nic nie zapowiada, że taki stan się zmieni.