Zespół niespokojnych nóg

0
0
0
/

prawy.pl_images_leszek_poslusznySłysząc ostatnimi czasy powtarzaną nazwę nieznanego mi dotąd schorzenia popuściłem wodzę wyobraźni, i nie korzystając z dostępnych, encyklopedycznych opisów samodzielnie zacząłem dociekać z jakim to objawowo zjawiskiem przychodzi się zmierzyć współczesnemu społeczeństwu. Moje intelektualne śledztwo szybko skierowało mnie na polityczne tory. A może to choróbsko dopadło polityków poprzedniej ekipy – myślałem – gremialnie uciekających z kraju przed bytowym kataklizmem, którego byli twórcami? Niemal natychmiast nadałem status pacjenta takim wiodącym zbiegom jak obywatel Tusk czy choćby Sikorski. Przy czym wieczną rejteradę pana Kulczyka uznałem za skrajny skutek tej nieprzyjemnej dolegliwości. Przynajmniej na razie. A może to wirus podrzucony Europie przez takich łajdaków jak pan Soroge i jemu podobni zaaplikowany arabskim nachodźcom w ramach serwowania bezwieprzowej zupy na wypalonych słońcem biesiadnych stołach. Przerywając po chwili moje dociekania zalałem sobie filiżankę kawy, zatapiając się w otaczającej, informacyjnej rzeczywistości. Niestety zamierzonego wytchnienia nie osiągam. Widzę jakąś aktorzynę plującą wszelkimi otworami na Kościół, szukając w nim źródła całego zła współczesnej Rzeczypospolitej. W niepolskiej, polskojęzycznej stacji dostrzegam obleśna gębę jakiegoś alimenciarza, który w ramach kryzysu wieku średniego wyhodował wyliniałą kitkę i podjął się, w moim imieniu,  obrony zasad demokracji. Słyszę rady i analizy jakiegoś łysego mędrca z pedagogicznym wykształceniem, którego okrutny los obarczył okrutną Isabel. Po raz tysięczny widzę oblicze fircyka diagnozującego Polską sytuację, ignorując wiedzę z bodaj każdego tematu, który poruszy. Patrzę w tę przystrzyżoną facjatę twórcy jakiejś nowoczesnej partii i niemal natychmiast przychodzi mi na myśl wspomnienie akcji pod nazwą; „Przygarnij kropka”. Rozglądam się dalej po informacyjnych serwisach i oczom moim ukazuje się postać wrocławskiego wataszki, którego historia wywindowała na piedestał przewodniczącego opozycji. Nie potrafię pojąć jak ten jegomość może hasać na wolności na terenie Rzeczypospolitej podczas organizacji pełnowymiarowego puczu, nie przeciwko którejś tam partii tylko przeciwko Polskiej Racji Stanu, wzywając usilnie wszystkie światowe siły do interwencji w interesie własnym i swoich koleżków. Widzę jakąś topową redaktorzynę, który wkładając polską flagę w gówno cieszy się statusem diagnosty naszej rzeczywistości, miast odpowiadać przed prokuratorskim majestatem. Rejestruję także polski Episkopat z lekką nadwagą, wykluczający ze społecznego życia młodego księdza patriotę, odznaczając w tym samym czasie grubego gościa w todze, który będąc pomazańcem pradawnych systemów, prowadzi samodzielną obronę łajdackiego bastionu. Widzę bucowatego dziennikarza, korzystającego z niemieckiego portalu, którego jad kaleczy i obraża nawet dawnych bohaterów. Dostrzegam działania polskiego ambasadora w Waszyngtonie, obarczonego NKWD-owskimi korzeniami, którego układy kasują możliwość odwołania go przez bezwolnych przełożonych. Widzę wielu obcych, nieprzychylnie wypowiadających się na temat mojego kraju na różnych, europejskich forach. Zauważam również takich Lewandowskich, Bieńkowskie i innych, oraz bierność polskiego rządu wobec ich niegodziwych działań. Kiedy mam już dość tej polskiej „prasówki” niespodziewanie doznaję olśnienia. Wracam myślami do poszukiwanych objawów zespołu niespokojnych nóg. Zrozumiałem, że to ja jestem wzorcową ofiarą tego straszliwego schorzenia bowiem jak inaczej wytłumaczyć moją, nieprzepartą chęć zapalenia siarczystego kopa w dupę całej tej establiszmentowej menażerii. Leszek Posłuszny

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną