Zdaniem byłego zastępcy dowódcy wojsk sprzymierzonych do wojny nuklearnej dojdzie w ciągu najbliższego roku, jeżeli NATO nie zwiększy swoich zdolności obronnych w krajach bałtyckich.
Zdaniem Shirreffa atak na Estonię, Litwę czy Łotwę jest bardzo prawdopodobny i Zachód powinien teraz działać w celu odsunięcia groźby „potencjalnej katastrofy”.
Były zastępca dowódcy wojsk NATO nie ma najmniejszych wątpliwości, że biorąc pod uwagę sposób myślenia oraz zdolności władz Rosji, a także możliwości defensywne, jeżeli już dojdzie do konfliktu zbrojnego, to z użyciem głowic atomowych.
- Powinniśmy oceniać prezydenta Putina po jego czynach a nie słowach – zauważył. - Najechał on Gruzję, najechał Krym, najechał Ukrainę. Użył siły i uszło mu to na sucho – dodał.
Jego zdaniem Putina do ataku na państwa bałtyckie może skłonić „wrażenie słabości” w NATO. Generał przewiduje, że również w tych krajach rosyjski prezydent tłumaczyć może akty ewentualne agresji koniecznością przyjścia z pomocą rosyjskojęzycznej ludności oraz koniecznością ochrony jej praw.
Źródło: UNIAN