NASZ WYWIAD. Doktryna Giedroycia jest wroga interesom Polski
O konflikcie prof. Bogusława Pazia z Gazetą Polską Codziennie, przemilczaniu zbrodni UPA w imię popierania obozu "pomarańczowych" na Ukrainie i ostatniej deklaracji Jarosława Kaczyńskiego ws. upamiętnienia ludobójstwa na Wołyniu z prof. Bogusławem Paziem rozmawia Ireneusz Fryszkowski.
Ireneusz Fryszkowski: Czy Gazeta Polska wydrukuje w końcu Pana polemikę z Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim?
Prof. Bogusław Paź: Nie. Zresztą tak naprawdę do teraz nikt mi tego nie powiedział, ani nie napisał. Jedynie parę dni temu za pośrednictwem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego przesłano mi ocenzurowaną wersję mojego tekstu z zapytaniem, czy zgodzę się w takiej postaci ją opublikować. Rzecz w tym, że tekst był skrócony o jedną czwartą i pousuwano z niego najważniejsze sformułowania... . Kategorycznie odmówiłem, przypominając, że gdy mi oferowano napisanie tego tekstu wielokrotnie zapewniano mnie, że tekst z pewnością się ukaże i to w całości, niezależnie od treści.
A co takie napisał Żurawski vel Grajewski, że Pan postanowił napisać z nim polemikę?
P. Żurawski vel Grajewski zaatakował ks. Tadeusza Isakowicza- Zaleskiego za to, że ten nieustannie od lat domaga się powiedzenia pełnej prawdy o ludobójczych bestialskich zbrodniach dokonywanych na polskich, ale i żydowskich, ormiańskich i innych mieszkańcach Kresów południowo-wschodnich w latach 1939-1945. Ludzi z kręgu Jarosława Kaczyńskiego, takich: jak Żurawski vel Grajewski, Paweł Kowal i Bogumiła Berdychowska, ale również - myślałby ktoś - jego oponentów: Adama Michnika, Henryka Wujca czy Myrona Sycza niezwykle irytuje mówienie przemilczanej przez 70 lat prawdy o tej Zagładzie, a w szczególności wskazywanie na genetyczno-ideologiczny związek morderców z UPA i SS-Galizien z dzisiejszymi "pomarańczowymi" na Ukrainie. A to właśnie robi stale ks. T. Isakowicz - Zaleski, ale także panie Ewa Siemaszko i dr Lucyna Kulińska, profesorowie: Marian Malikowski, Andrzej Zięba, Czesław Partacz i wielu innych naukowców oraz liczna grupa przedstawicieli środowiska kresowego.
Pan te powyższe stwierdzenia zawarł w swojej - jak już wiemy - nieopublikowanej polemice?
Tak, te i inne. Nade wszystko, jak mi się zdaje, za sprawą wypowiedzi samego vel Grajewskiego udało mi się ujawnić skrywane, niezwykle cyniczne oblicze polityki Jarosława Kaczyńskiego w kwestiach relacji polsko-ukraińskich oraz postulatu usunięcia obecności etyki z obszaru polityki. Taka właśnie diagnoza najbardziej poruszyła redakcję Gazety Polskiej Codziennie.
Może po prostu redakcja chciała, żeby Pan polemizował tylko w sprawach historycznych, a na pole polityki w kontekście stosunków z obozem pomarańczowych nie wkraczał. Stąd odmowa.
Mój artykuł miał być przecież odpowiedzią na tekst vel Grajewskiego, który dotyczył zarówno kwestii historii, jak i bieżącej polityki wobec Ukrainy oraz polityki historycznej. Ten kandydat na bardzo wysokiego urzędnika w przyszłym rządzie J. Kaczyńskiego w pierwszym zdaniu swojego tekstu wprost postulował, aby całkowicie oddzielić kwestię moralności od bieżącej polityki. Po prostu otwarcie napisał o tym, co de facto PiS robi od samego początku w relacjach z nacjonalistyczną Ukrainą i z Unią Europejską. U podstawy tej amoralnej postawy, którą zdiagnozowałem jako mentalną formę cywilizacji turańskiej, stoi wroga żywotnym interesom Polski doktryna Jerzego Giedroycia. Nakazuje on za cenę polskich interesów obronę suwerenności krajów, które powstały kosztem Polski na naszych wielowiekowych terenach, jakimi były Kresy wschodnie. Realizacja tej doktryny oznacza w praktyce stały i groźny dla polskich interesów politycznych i gospodarczych konflikt z Rosją. Tymczasem ludobójcza i skrajnie antypolska doktryna "Nacjonalizmu" D. Doncowa, będąca w przeszłości źródłem ideologii ukraińskich zbrodniarzy jak: Stepan Bandera i Roman Szuchewycz, dziś stała się za sprawą rządów - popieranego przez m.in. A. Kwaśniewskiego i braci Kaczyńskich - W. Juszczenki podstawą tożsamości ukraińskich elit i programem jej działania. Trudno więc pisać o historii, nie wskazując na teraźniejszość, która stała się powtórką przeszłości.
Wróćmy do Jarosława Kaczyńskiego. W ostatnim wywiadzie dla Gazety Polskiej powiedział: "Nie ulega dla mnie wątpliwości, że to, co spotkało wówczas Polaków na Wołyniu, ale przecież nie tylko, było ludobójstwem. Przyszedł czas, by to bardzo jasno powiedzieć i czas, by naród ukraiński przyjął tę oczywistą prawdę. (...) – Polacy, którzy ginęli z rąk Ukraińców, byli ofiarami ludobójstwa, tak jak Żydzi, który ginęli z rąk Niemców. Tę prawdę w 70. rocznicę eskalacji zbrodni powinien wypowiedzieć Sejm Rzeczypospolitej". To jest "cyniczne oblicze polityki Jarosława Kaczyńskiego", o którym Pan mówi?
Po pierwsze, wywiad ten dziwnym zbiegiem okoliczności ukazał się bezpośrednio po - jak to określono w redakcji GPC - "awanturze" z moim artykułem, w którym pisałem o cynizmie szefostwa PiS w kwestii wołyńskiej. Znamienne, że wspomniany temat wołyński w cytowanym przez Pana wywiadzie został podjęty przez prezesa PiS na samym końcu, co wyraża jego prawdziwy stosunek wobec kwestii wołyńskiej. Po drugie, J. Kaczyński dotychczas przez ostatnie dwadzieścia cztery lata nigdy nie wypowiedział takich słów. W szczególności nie zrobił tego, gdy był premierem i mógł wtedy bardzo dużo zrobić dla sprawy. To sprawia, że ostatnie oświadczenie J. Kaczyńskiego jako absolutne novum w jego dotychczasowej politycznej „narracji” jest tak samo (mało) wiarygodne jak hasło "Strefa Wolnego Słowa", którym posługują się dziennikarze GPC w kontekście zablokowania przez nich publikacji mojego artykułu. Pytania, jakie tu należy zadać brzmią: dlaczego przez ćwierć wieku milczał w tej sprawie i dlaczego do dnia dzisiejszego nie zrobił nic w sprawie upamiętnienia 200. tysięcy Polaków bestialsko zgładzonych na Kresach? Po trzecie, polityka ocenia się nie po deklaracjach, ale po czynach. Kaczyński swoją deklaracją po prostu liczy na naiwność i łatwowierność Polaków, a przede wszystkim na ich krótką pamięć odnośnie entuzjastycznej postawy swojego rządu wobec dwójki neobanderowców: W. Juszczenki i J. Tymoszenko w przeszłości. Pozwalam sobie zwrócić uwagę, że cytowanym przez Pana wywiadzie wspomina on o groźbie przedterminowych wyborów… . Nie ulega wątpliwości, że jak w przeszłości, tak i w przyszłości nie będzie żadnych realnych działań ze strony władz PiS w postaci domagania się od strony ukraińskiej uznania tamtej zbrodni za zbrodnię i odrzucenie przez władze Ukrainy ludobójczej doktryny banderyzmu.
Zbliża się 70. rocznica rzezi wołyńskiej. Jak według Pana zostanie ona uczczona przez oficjalne władze państwowe?
Wcale. Prezydent Komorowski odmówił patronatu Kresowiakom w organizowanych przez nich uroczystościach 11. lipca w Warszawie. Nikt z przedstawicieli władz państwowych nie weźmie udziału w Marszu Pamięci, który się odbędzie tego dnia w Warszawie. Obiecano Kresowiakom pomnik ofiar ludobójstwa. – I okazuje się, że nic z tego! Trzeba sobie to - oględnie mówiąc - lekceważenie polskich ofiar porównać z zaangażowaniem prezydenta i innych przedstawicieli władz państwowych w obchodach żydowskiego powstania w getcie warszawskim. Wnioski z tego każdy może sam wyciągnąć bez niczyjej pomocy... .
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski.
fot. Agata Bruchwald/prawy.pl
Bogusław Paź – profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, pracownik Instytutu Filozofii UWr. Zajmuje się nowożytnym racjonalizmem oraz problemami prawdy i kłamstwa. Autor ponad 80 publikacji naukowych, m.in. redaktor tomu Prawda historyczna a prawda polityczna w badaniach naukowych. Ludobójstwo na Kresach południowo-wschodnich Polski w latach 1939-1946, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2011 448 ss. (w lipcu br. planowane nowe wydanie w Wydawnictwie Aureus).
Źródło: prawy.pl