Przemysław Holocher: 10 rzeczy, przez które wstydzę się bycia Polakiem

0
0
0
/

W jednym z śląskich liceów zadano uczniom następującą pracę: kosmopolityzm, czy patriotyzm, uzasadnij swój wybór. W dobie wszechogarniającej tolerancji i tzw. pluralizmu poglądów temat dla wielu osób wydaje się być czymś naturalnym.

 

Z drugiej strony ktoś powie, że tego typu rozważania uczą kreatywnego myślenia. Każdy z nas ma wybór. Oczywiście. Jednak polska szkoła powinna wychowywać i uczyć w duchu przywiązania do ojczyzny, ukierunkować nas na właściwie tory i nauczyć, dlaczego kosmopolityzm jest zgubny zarówno w XXI wieku, jak i był zgubny w wiekach ubiegłych. By zrozumieć dlaczego właściwie mamy tak myśleć trzeba sięgnąć głębiej.


Jesteśmy ludźmi, Kartezjusz powiedział Cogito, ergo sum - myślę, więc jestem. Rzeczą ludzką jest także umiejętność myślenia, „odczuwania” zarówno piękna, jak i brzydoty, rozróżniania dobra i zła, posiadania wyrzutów sumienia. Nagle z mgieł i wieków ciemnoty wyłania się obraz człowieka nowoczesnego, człowieka, dla którego wszystko jest względne. Nie ma dobra i zła, brzydoty i piękna, wszyscy ludzie są równi, jesteśmy wspólnotą. Wyłania się człek będący obywatelem świata. Cóż to jednak znaczy obywatel świata?


Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, definicja jednak głosi, że kosmopolityzm to pogląd negujący wszelkie podziały kulturowo-polityczne i terytorialne. Zwolennicy kosmopolityzmu uważają za swoją ojczyznę nie jakiś kraj czy inny obszar, ale cały świat. Dążą oni do politycznej i społecznej jedności świata, wolnego od podziałów i konfliktów, stopionego w jedną masę ludzką.


Można więc powiedzieć obywatel świata to ktoś, kto szanuje wszystkich, czyli nie szanuje nikogo, wyznaje wszystko, czyli nie wyznaje niczego, jest przywiązany do wszystkich kultur, czyli nie jest przywiązany do żadnej.


Obywatel świata jest więc egoistą, który nie potrafi spożytkować swego życia dla wyższych celów. Nie potrafi poświęcić się dla ratowania drogich dla siebie wartości, ponieważ takowych nie posiada. Ktoś, kto żyje i chce żyć poza ojczyzną, poza państwem, jest więc tułaczem, rozbójnikiem, który raz jest tu raz tam, do wszystkich uśmiecha się szczerze, ale nikt polegać na nim nie może.


Wreszcie obywatel świata jest szkodnikiem, bowiem, nie będąc przywiązanym do żadnego narodu, może dla zaspokojenia własnego ego, czy lepiej zysku pracować na niekorzyść kraju, w którym obecnie przebywa.


Czy nie zdołaliśmy już przez tyle wieków poznać dążeń ludzkości, wielu narodów? Czyż nie zdołaliśmy pojąć, że świat bez wojen, konfliktów nie istnieje? Czyż nie wyciągniemy z tego nauki, że musimy być zawsze przygotowani na najgorsze. Nie możemy dawać się mamić pokusami przyziemnych przyjemności tego świata? Czyż historia nie pokazała nam, że nie musimy być agresorami by brać udział w wojnie?


Jednak wracając do tematu szkoły… Czy szkoły w naszym kraju należą do świata? Są finansowane przez obywateli świata? Może leżą na jakimś niezdefiniowanym terytorium? Jeżeli polskie szkolnictwo jest finansowane z podatków wpłacanych przez obywateli Polski, dlaczego w tych szkołach zamiast ukierunkowania na myślenie o Ojczyźnie (która jest w potrzebie) próbuje się produkować kosmopolitów? I to nie tylko na powyższym przykładzie.


Jeżeli kosmopolici zrobią sobie „zrzutkę” i na jakiejś niczyjej wyspie na Atlantyku wybudują sobie szkołę to niech tam kształcą obywateli świata.


Drugie pytanie jakie zostało zadane brzmiało: 10 rzeczy dzięki, którym jestem dumnym z bycia Polakiem i 10 rzeczy, przez które wstydzę się bycia Polakiem. Otóż Dumnym z polskości należy być zawsze. Wstydzić i przyjmować upokorzenie spadające na naród (jak pisał Dmowski) można za poszczególne rzeczy, ale nigdy nie wolno nam porzucać dumy ojczystej. Są w Polsce istotnie rzeczy plugawe i zasługujące na potępienie, ale to nie powód do wstydzenia się polskości.


Pytanie, jak widać mocno sugerujące i wzbudzające poczucie wstydu. Jestem Polakiem, dostrzegam rzeczy niegodziwe, ale jako Polak – patriota chcę dążyć do ich naprawy. Czyż nie takim kluczem powinno się kierować? Nie wywołany do tablicy odpowiem na nieco zmienione pytanie, dziesięć rzeczy, które bolą mnie jako dumnego Polaka:

(kolejność przypadkowa)

•    Ruch Palikota w sejmie
•    Brak dekomunizacji, lustracji, rozliczenia zbrodniarzy
•    Zdrajca/zdrajcy, którzy paktowali z komunistami przedstawiani są jako bohaterowie
•    Poziom nędzy, zarobków i cen w Polsce
•    Skrępowane prowadzenie działalności gospodarczej
•    Transwestyta w polskim Sejmie (jedyny w Europie)
•    Bandyckie metody polskiej policji, liczne prowokacje. Brak godnego reprezentowania munduru
•    Wysokie poparcie dla partii rządzącej, jak i opozycyjnej (chociaż działają na niekorzyść Polski)
•    Upadek polskiego szkolnictwa
•    Znikomy polski kapitał w dużych firmach, prasie, telewizji


Ciekawe czy trafiłbym za to do szkolnego psychologa? A jakie są wasze propozycje?

 

Przemysław Holocher
Autor jest jednym z liderów Ruchu Narodowego, Honorowym Prezesem Obozu Narodowo-Radykalnego, pomysłodawcą i jednym z organizatorów Marszu Niepodległości. Prywatnie przedsiębiorca, mąż i ojciec.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną